Foto:www.facebook.com/zakrecony.belfer/

 

                                                                    Joanna Krzemińska

 

 

Wczoraj na portalu EDUNEWS.PL zamieszczony został tekst Joanny Krzemińskiej, zatytułowany „Kultura błędu czy błędna kultura?”. Zakładając, że nie musimy już przedstawiać kim jest jego autorka, bez zbędnych uzasadnień zamieszczamy jego, tradycyjnie już – subiektywnie wybrane, fragmenty. Bo cały tekst ma 6623 znaki! I także tradycyjnie – pogrubienia i podkreślenia tekstu – redakcja OE: 

 

 

Kultura błędu czy błędna kultura?

 

[…] Rozmawiając z nauczycielami, z którymi spotykam się w mniej lub bardziej oficjalnych warunkach, często dyskutuję o tym, czy uczeń ma prawo do błędu. Czy każda pomyłka stanowi porażkę i czy owa porażka jest czymś negatywnym. To jasne, że nikt z nas nie lubi się mylić. Momenty, w których musimy przyznać komuś rację nie należą ani do komfortowych, ani specjalnie przez nas pożądanych.

 

 

Co za kultura?!

 

Wyobraźmy sobie sytuację: młody człowiek przychodzi na lekcję. Zostaje wywołany do odpowiedzi. Na żadne z zadanych pytań nie udziela w pełni poprawnej odpowiedzi. Otrzymuje informację: siadaj, pała! Czego się o sobie dowiedział? Że jest nieudacznikiem, nie potrafi najprostszych rzeczy i w ogóle nie nadaje się do tej szkoły, do której chodzi i brak mu kultury. Gdyby ją bowiem miał, w połączeniu z przyzwoitością oczywiście, przyszedłby przygotowany. Wszystko to jest oczywiście przejaskrawieniem, ale czy aby na pewno…

 

Przez wiele lat uczono nas, nauczycieli, by w podejściu do ucznia pokazywać te elementy, których brak. Akcentować momenty niewiedzy, tłumacząc taki stan koniecznością uświadomienia młodemu człowiekowi, z czym powinien jeszcze popracować. Nikt nie miał czasu ani ochoty, by zastanawiać się, dlaczego ten młody człowiek sobie nie poradził. Co spowodowało, że nie odpowiedział? A może się uczył, tylko z jakichś względów nie potrafi tego przekazać?

 

Okazuje się, że taki model informowania o postępach nie działa. Głównie dlatego, że budzi tylko niechęć, nie dając uczniowi żadnego wsparcia. A przecież można by było inaczej. W oparciu o relacje, zainteresowanie i życzliwość. Czy to tak wiele?

 

 

Błąd, to nie widzieć tego, co jest poza błędem

 

[…] Świat uczniów to jedno, jest jeszcze świat dorosłych, w tym nauczycieli. O ile do młodych ludzi potrafimy podchodzi z pewną wyrozumiałością (uczymy się tego), o tyle do kolegów i koleżanek po fachu, niekoniecznie. Niestety mam wrażenie, że każdy jest najmądrzejszym z mądrych. Z łatwością wytykamy wszelkie potknięcia, przy czym sami żadnych nie popełniamy. Oczywiście w tym miejscu możecie zarzucić mi znów uogólnienie. Nie jest ono jednak bezpodstawne.

 

 

Nauczyciel niedoskonały

 

Należę do kilku grup nauczycielskich w mediach społecznościowych. Od czas do czasu toczą się w nich dyskusje, w których biorę udział (czasami wiem, że moje słowa niczego nie wniosą, więc na starcie rezygnuję, może niepotrzebnie, są jednak takie, do których aktywnie dołączam). Jedna z nich dotyczyła sprawy, wydawałoby się, błahej: błędów ortograficznych na blogach nauczycielskich. Wiele osób podniosło argumenty, mówiące o tym, że jeśli takowe wystąpią, to jasny sygnał, że autor nie szanuje swoich odbiorców i w ogóle najlepiej, gdyby nie został nauczycielem. Skoro nie potrafi pisać, to niech tego nie robi. […]

 

 

Kto jest bez winy…

 

Na zakończenie pozostawię Was z komentarzem, który pozwoliłam sobie napisać w jednej z grup. Ciekawa jestem, czy się ze mną zgodzicie?

 

Czytam wpisy i zastanawiam się, czy nikt z komentujących nie popełnił nigdy błędu (jakiegokolwiek). Tak wiele radykalnych słów napisano o błędach ortograficznych. Zgoda, nie powinny się pojawiać, ale jeśli już się zdarzą, nie są objawem braku szacunku czy nonszalancji. Nie chodzi również o niechlujstwo, jak sugeruje część komentujących. Błąd to błąd. Ten się nie myli, kto nic nie robi. Zastanawia mnie tylko jedno. Skoro tak bardzo podkreśla się niestosowność występowania potknięć językowych (na różnych płaszczyznach), to czy rozmówcy równie starannie i bezbłędnie prowadzą swoje lekcje? Bywam na zajęciach otwartych, konferencjach i niestety często obserwuję brak tejże poprawności (co wynika z różnych względów). Czy i takie błędy są (jak sugeruje spora grupa komentujących) wyrazem brak szacunku? Dla słuchaczy, uczniów, własnej pracy? Może warto się zastanowić, czy każdy z nas jest doskonały? […]

 

PS Czy to aby nie jest tak, że gdybyśmy nie działali i nie popełniali błędów, to nadal siedzielibyśmy w jaskini? Bo, po co coś zmieniać, skoro jest doskonałe?

 

 

 

Cały tekst „Kultura błędu czy błędna kultura?”    –    TUTAJ

 

 

Źródło: www.edunews.pl

 

 

 



Zostaw odpowiedź