Foto: www.pixabay.com/pl

 

 

Wczoraj na portalu „Juniorowo” Elżbieta Manthey zamieściła tekst, zatytułowany „Moje dzieci mają lekkie plecaki – jak to możliwe?” Przytaczamy tu jego wybrane fragmenty (pogrubienia – redakcja OE) z intencją dotarcia nie tylko do czytelników „Obserwatorium Edukacji”, ale także z nadzieją, że staną się oni „misjonarzami” tej strategii w swoich środowiskach:

 

Wojtek zważył swoją córkę, Zosię z plecakiem szkolnym i bez. Z plecakiem 32,8 kg, bez plecaka 27 kg. A więc plecak waży 5,8 kg, a powinien 2,7 kg (10 procent wagi ciała). Przeciążone plecaki są powszechnym problemem, ale można go rozwiązać. Nie potrzeba do tego ważenia z udziałem pani minister, ani fleszy reporterskich aparatów. Potrzeba działania na poziomie każdej szkoły. Opowiem Wam, dlaczego moje dzieci nie mają przeciążonych plecaków.

 

Marysia jest drobną ośmiolatką, chodzi do trzeciej klasy. Kiedy niedawno podniosłam jej plecak i wydał mi się zbyt ciężki, poprosiłam, by zajrzała do środka i wyjęła z niego rzeczy, których nie potrzebuje nosić do szkoły. Po kilku minutach Marysia przybiegła do mnie i oznajmiła: – Mamo, mój plecak jest pusty! Okazało się, że wszystko co w nim miałam może zostać w domu! Tylko trochę głupio nosić w plecaku samą śniadaniówkę.

 

 

Sama śniadaniówka? A gdzie zeszyty i podręczniki? Dlaczego Marysia nie nosi w szkolnym plecaku zeszytów, podręczników, piórnika? Bo nie potrzebuje ich w domu. Wszystkie szkolne sprawy zostają w szkole. W klasie Marysi nauczyciele nie zadają prac domowych, a jeśli to się zdarza, nie są to prace z wykorzystaniem zeszytu czy podręcznika. W domu – jeśli już coś jest zadane – dzieci mają przeczytać książkę (nie podręcznik), przygotować materiały do drzewa genealogicznego, wyszukać informacje w internecie, coś narysować lub rozwiązać zadania z matematyki online. W szkole każde dziecko oprócz szafki w szatni, ma swoją szafkę w klasie. Tam dzieci przechowują swoje szkolne przybory. […]

 

Moje dzieci [Tymon i Marysia]codziennie chodzą do szkoły, jak tysiące innych dzieci w Polsce. Ale w ich plecakach znajdują się: śniadaniówka, kubek termiczny z ulubioną herbatą, strój na w-f (bez butów, bo te zostają w szkole), osobiste szpargały, które w każdej chwili można z plecaka wyjąć, jeśli okaże się zbyt ciężki.

 

Skoro Tymon i Marysia mogą nosić na plecach tak niewiele, to znaczy, że to możliwe, czyli inne dzieci w innych szkołach też by mogły.[…]

 

To ostatnie [raz na jakiś czas (raczej raz na tydzień niż raz na semestr) przejrzenie zawartości plecaka i zostawienie w domu rzeczy, które nie są potrzebne w szkole] należy do rodziców, reszta – reszta – zależy od szkoły. Ale i rodzice mogą tu coś zdziałać. Rozmawiajcie z nauczycielami, z dyrekcją, wykorzystajcie Radę Rodziców, proponujcie zmiany, sygnalizujcie problemy. Jeśli szkoła nie ma pieniędzy na szafki – włączcie się w pozyskiwanie środków. Podsuwajcie nauczycielom pomysły – wykorzystania platform edukacyjnych online, możliwości pisania prac domowych na komputerze i wysyłania mailem. Nie czekajcie na panią minister, która zważy plecaki Waszych dzieci. Idźcie do szkoły i proponujcie rozwiązania. Czy od razu zostaną zrealizowane? Czasami tak, czasami nie. Ale od samego ważenia plecaki na pewno nie staną się lżejsze.

 

 

Cały tekst „Moje dzieci mają lekkie plecaki – jak to możliwe?”    –    TUTAJ

 

Źródło: www.juniorowo.pl



Zostaw odpowiedź