Niechaj mi Kolega Jarosław Pytlak wybaczy że dopiero dzisiaj zamieszczam fragmenty jego posta, który na jego blogu pojawił się już w miniony piątek 11 lutego. Wyróżnienia fragmentów cytowanego tekstu podkreśleniami i/lub pogrubioną czcionką – redakcja OE:

 

 

Pouczający temat na lekcję HIT

 

Od września 2022 roku uczniowie pierwszych klas szkół ponadpodstawowych zamiast wiedzy o społeczeństwie (WOS) uczyć się będą historii i teraźniejszości (HiT). Cytując urzędowe komunikaty, nowy przedmiot ma za zadanie „zwiększenie zakresu zagadnień związanych z historią najnowszą w edukacji historycznej uczniów szkół ponadpodstawowych”, a jego celem jest „wyposażanie uczniów w umiejętności kluczowe z punktu widzenia sprawnego funkcjonowania w świecie współczesnym, takie jak analizowanie, wnioskowanie i samodzielne ocenianie wydarzeń”. Deklaracje piękne, ale Przemysław Czarnek tkwi w szczegółach.

 

Znana jest już podstawa programowa HiT. Na jej temat napisano wiele krytycznych opinii, co według ministra edukacji i nauki stanowi najlepszy dowód trafności tego dokumentu. Krytyka bowiem, jego zdaniem, to nic innego niż tylko „wycie” środowisk lewackich i antypolskich, przerażonych skutecznymi działaniami prawdziwych patriotów. Dodajmy, że takie epitety minister rządu RP rezerwuje dla wszystkich posiadaczy odmiennego spojrzenia na świat niż to, które sam wyznaje. Choćby co niedziela chodzili do kościoła i sumiennie płacili wszystkie podatki.

 

 Na pierwszej linii frontu walki o dusze licealistów staną dotychczasowi nauczyciele historii i WOS. Z pewnością wielu spośród nich będzie miało kłopot z „wygumkowaniem” pewnych postaci z najnowszych dziejów Polski, tudzież z jedynym słusznym uszeregowaniem rozmaitych wydarzeń wg ich rangi historycznej. Niektórym może nawet nie wystarczyć drogowskaz podstawy programowej. Tak się bowiem składa, że każdy nauczyciel jest gospodarzem zajęć, które prowadzi z uczniami, i żaden kurator (jeszcze) go przez Pegasusa nie podsłuchuje. A poza tym, podstawa programowa zupełnie legalnie nie wyklucza uzupełniania nauki o inne treści, które prowadzący zajęcia uznaje za pouczające lub przydatne dla uczniów.

 

Przyszli nauczyciele HiT stoją już w blokach startowych. Dla nich właśnie, a także dla wszystkich innych Czytelników, spragnionych przykładu twórczego odniesienia wydarzeń z historii najnowszej do współczesności („historia nauczycielką życia” etc.), przygotowałem propozycję tematu zajęć. Przyjrzymy się mianowicie sytuacji polskiej oświaty w schyłkowych latach PRL, poprzedzających obrady „okrągłego stołu, w porównaniu z czasami obecnymi. Podczas zajęć skorzystamy z cennego materiału źródłowego, którego tytuł chwilowo zachowam w tajemnicy.

 

Czytamy w nim, między innymi:

 

Zbiurokratyzowany, monopolistyczny system oświatowy nie może działać sprawnie. Przez wiele lat nie był on w stanie powstrzymać pogarszania się stanu polskich szkół i obniżania się efektów nauczania i wychowania. Wielokrotnie formułowano projekty istotnego zreformowania i usprawnienia tego systemu, ale ich realizacja była niepełna i nieskuteczna. Wciąż rośnie ilość szkół uczących nasze dzieci źle, w niewłaściwych warunkach, utrudniających im prawidłowy rozwój. Ciągle obiecuje się generalne zmiany na lepsze, ale zarazem odsuwa się je w perspektywę wielu lat.”

 

Bystry uczeń od razu rozpozna, że jest to tekst historyczny. System oświatowy nie jest dzisiaj (jeszcze?) monopolistyczny, a generalnych zmian na lepsze nie obiecuje się, za to bez ustanku głosi z najwyższych oświatowych trybun, że mamy do czynienia z jedną wielką „dobrą zmianą”. Cała reszta przytoczonego fragmentu równie dobrze mogłaby powstać wczoraj. Stan polskich szkół się pogarsza, efekty nauczania i wychowania obniżają się, a liczba szkół uczących dzieci źle wciąż rośnie… […]

 

Czytając te słowa trudno mi oprzeć się wrażeniu, że po upływie wielu lat polska edukacja powróciła do punktu wyjścia. Jest mi smutno, bo jako społeczeństwo nie możemy dzisiaj zrzucić winy na zewnętrznych opresorów. Ponownie mamy głęboki podział na „tych” i „onych”, tylko „oni” są dzisiaj wybrani w powszechnych wyborach, a „ci” z opozycji – zdezintegrowani w stopniu, o jakim władza PRL mogła tylko marzyć. Tylko młodych ludzi szkoda, bo – jakby to nie zabrzmiało banalnie – są przyszłością społeczeństwa.

 

Pora zdradzić, jaki dokument tutaj cytuję. To „Deklaracja Programowa Społecznego Towarzystwa Oświatowego” uchwalona przez I Walne Zgromadzenie Członków STO w dniu 22 stycznia 1989 roku.  Manifest organizacji, której geneza tkwi w społecznej niezgodzie na działania władzy. Jak bowiem napisano w rzeczonej „Deklaracji”:

 

„…bardzo zły stan jednolitego systemu zarządzanego przez administrację państwową, brak perspektyw na rychłą poprawę szkolnictwa oraz naturalna troska rodziców o jak najlepsze wychowanie własnych dzieci stały się w 1987 roku inspiracją do założenia Społecznego Towarzystwa Oświatowego.” […]

 

Historia zatoczyła koło i znów te postulaty okazują się ważne i potrzebne. Tylko czy aby jesteśmy w stanie sięgnąć do tego, co napisano w ostatnim akapicie „Deklaracji”?

 

„Będziemy nieustępliwie walczyć o możliwość korzystania w praktyce z należnych nam praw obywatelskich – w obronie naszych dzieci, ich zdrowia, ich prawidłowego rozwoju i wykształcenia, ich prawa do radości i uśmiechu.”

 

   Chciałbym wierzyć, że to zdanie wciąż wyraża wolę znaczącej grupy ludzi. […]

 

 

Całą Deklarację Programową STO można przeczytać  TUTAJ

 

 

 

 

Źródło: www.wokolszkoly.edu.pl

 



Zostaw odpowiedź