Mamy zaległości w prezentowaniu postów z bloga „Co z tą edukacja”, prowadzonego przez Jarosława Blocha. Poprzedni, przemilczany przez nas post – Multi specjaliści” – został tam zamieszczony 22 sierpnie. Jednak dziś proponujemy ten, który pojawił się tam wczoraj – 1 września 22022 roku:

 

 

Widoczne efekty nieprzemyślanych reform

 

W edukacji efekty reform są zwykle mocno odroczone w czasie, dlatego mało kto wiąże ich skutki z pomysłodawcami zmian. Przeważnie odpowiedzialność za złe pomysły rozmywa się i zaciera w ludzkich umysłach. Czasem nie ma kogo krytykować, bo część twórców „reform” jest na aucie życia społecznego, albo już nie żyje.  Jednak w tym roku mieliśmy w wakacje małe trzęsienie ziemi, wywołane nieodpowiedzialnymi decyzjami (zmianami decyzji), podjętymi kilka lat temu Chodzi oczywiście o kolejną kumulację roczników, która spowodowała wiele małych dramatów. Bo jak nazwać sytuację w której młodzież z bardzo dobrymi wynikami egzaminów ląduje w szkołach do których nie chce iść, a do tych lepszych nie dostaje się tylko dlatego, że akurat w tym roku jest zbyt dużo chętnych?

 

Sytuacja jest kuriozalna. Szkoły odrzucają kandydatów, których w zeszłym roku wzięliby z pocałowaniem ręki, podobnie jak w przyszłym, kiedy sytuacja wróci do normy.  Te dodatkowe pół rocznika zawdzięcza swój dramat konkretnym decyzjom konkretnych polityków, którym się wydawało, którym nie chciało się pomyśleć co będzie za kilka lat. Mało tego, są to politycy opozycji, krytykujący dziś decyzje obecnych władz oświatowych. A czy są w stanie obronić własne decyzje? Pewnie nie, skoro nie zabrali w wakacje głosu… Przez lenistwo umysłowe tych osób, przez ich brak przewidywania, wielu młodych ludzi jest dziś na krawędzi depresji. Bo tak czuje się młody człowiek, który robił wszystko jak należy, starał się, a na końcu dowiedział się że w raju miejsca dla niego nie ma. No ale co obchodzi zarozumiałego polityka los pojedynczych nastolatków… Czy oni w ogóle mają dziś jakiegoś kaca moralnego, że są sprawcami ich kłopotów? Czy powiedzą przepraszam? Raczej nie, skoro dotąd nie powiedzieli…

 

Pamiętam aż za dobrze ten czas gdy wprowadzano sześciolatki do szkół. Były to czasy rządów dzisiejszej opozycji. „Reforma” ta odbywała się metodami dyktatorskimi. Zbagatelizowano głosy wielu ekspertów i psychologów. Puszczono mimo uszu głosy dyrektorów, którzy starali się powiedzieć, że szkoły nie są przygotowane na przyjęcie sześciolatków. Nie liczono się ze zdaniem nauczycieli, którzy przecież mieli tę reformę wdrażać, nawet ich nie przeszkolono do pracy z młodszymi dziećmi. Zamiast tego wymieszano dwa roczniki, w konsekwencji czego pomiędzy uczniami w klasie mogła być różnica 1,5 roku. Nikogo w ministerstwie nie obchodziło jak taka różnica wpłynie na stopień przyswajania wiedzy, na problemy wychowawcze. Przekonywano, że to jest obecnie europejski standard mimo, że standardem europejskim to nie było. Zupełnie zbagatelizowano głosy „futurologów”, którzy zwracali uwagę, że na logikę za kilka lat będzie problem. Gratulacje drogie panie! Udało wam się spieprzyć marzenia wielu młodych osób.

 

Dzisiejsza sytuacja to nie tylko nieprzygotowanie obecnych władz, ale przede wszystkim wina decyzji sprzed kilku lat, ale przestanę się już pastwić nad obecnymi politykami opozycji, wrzucając kamyczek do ogródka rodziców i uczniów. Wielu było zdziwionych sytuacją, wielu w zaistniałej sytuacji obrało złą strategię poszukiwania szkoły. Bo przecież wiadomo było, że gdy kandydatów jest o 50% więcej, to wybór trzech topowych szkół może zakończyć się fiaskiem… Na tym przykładzie widzicie jak bardzo decyzje polityków wpływają na Wasze życie, dlatego nikt nie może powiedzieć, że nie interesuje się polityką… Polityką trzeba się interesować, bo ona interesuje się Wami, wpływa na każdą sferę waszego życia, jak widać nawet w kwestii wyboru szkoły Waszego dziecka. Bądźmy świadomymi obywatelami i patrzmy politykom na ręce, nieważne z jakiej są opcji. Ich działania nigdy nie są bez konsekwencji…

 

 

 

Źródło: www.jaroslawbloch.ovh

 

 

 

 



Zostaw odpowiedź