Foto: www.kongrespolonistyczny.pl

 

Izabella Bartol

 

Na portalu Superbelfrzy PR zamieszczono we wtorek 28 kwietnia, artykuł nauczycielki j. poilskiego w pilskich szkołach, a także doradcy metodycznego w pilskim CDN – Izabelli Bartol, zatytrułowany „W ferworze edukacyjnych przemyśleń. Zdalne zadawanie czy zdalne nauczanie? Oto jest pytanie…” Ponizej zamieszczamy jego fragmenty i link do pełnej wersji tego tekstu:

 

 

Jak żyć?

 

Połowa marca zmieniła nasze życie diametralne – to edukacyjne również. Nagle my – nauczyciele – musieliśmy przeorganizować nauczanie stacjonarne na zdalne, którego tak do końca nikt nie sprecyzował. Nauczać zdalnie, czyli jak? Przesyłać uczniom materiały? Prosić, by odsyłali nam wypełnione zadania w postaci zdjęcia na maila? Spotykać się na lekcjach online? Jeśli tak, to gdzie? Te i inne pytania zaczęłam sobie zadawać już na początku nauczania zdalnego, kiedy zostałam w domu z 14-letnim synem i 4-letnią córką. „Będzie się działo!”, myślałam każdego dnia, a wezwanie „Ło matko!” towarzyszyło mi za każdym razem, kiedy otwierałam oczy (i usta również) ze zdumienia, słysząc kolejne doniesienia ministra edukacji o tym, w jak fantastyczny sposób polska szkoła radzi sobie z edukacją w tym trudnym okresie. Nie radziła sobie w ogóle.Zaczęli sobie radzić dyrektorzy i nauczyciele, którzy  szukali racjonalnych i optymalnych sposobów na organizowanie uczniom nauki zdalnej. Coraz częściach dyskutowano na forach edukacyjnych, gdzie wielu nauczycieli szukało rozwiązań, inspiracji, wsparcia i pomysłu, jak zrobić, by było dobrze, kiedy dobrze nie jest.

 

 

Przeczytaj, zrób, odeślij”  – jestem na NIE

 

Wielu nauczycieli i rodziców często alarmowało, że  niektórzy edukatorzy postrzegają zdalne nauczanie jako zdalne zadawanie. Przeczytaj, zrób, odeślij. Pojawiły się też lekcje z dołączaniem filmików, dzięki którym uczniom miało być rzekomo łatwiej przyswoić nowe treści. Czy to wystarczy? Czy nauczyciel, który wysłał zadania, naprawdę uważa, że wszystko jest w porządku? A co z tym, co w edukacji jest najważniejsze? Z relacjami? Z rozmową? Z dopytaniem, czy aby na pewno ten sposób przygotowania materiałów i przekazania uczniom treści jest dla nich jasny, zrozumiały, czytelny? Czy takie „odhaczenie” wysłanych do zrobienia zadań naprawdę jest zdalną edukacją? Dla mnie nie. I choć w szkole ponadpodstawowej, w której pracuję, bardzo szybko wprowadzono regularne lekcje na Microsoft Teams, to zastanawiałam się, jak pracować w podstawówce, kiedy początkowo dostępu do tej platformy nie mieliśmy.[…]

 

 

Co z tymi, których nie ma?

 

Obecnie spotykamy się już na Microdosft Teams, ale dla wszystkich uczniów, bez względu na to, czy są na lekcji online czy nie, utworzyłam padlet. Umieszczam na nim lekcje (materiały, zadania „stacjonarne”, linki do filmów, zadania na LearningApps, Quizziz, Quizlecie) opatrzone datą, by mogli na bieżąco do niego zaglądać i odrobić lekcję. Czy sprawdzam wiedzę? Sprawdzam. Po omówieniu danej partii materiału przygotowuję pytania w formularzu Google i wysyłam uczniom link, który odsyłają poprzez jedno kliknięcie. Zadbałam też o zadania twórcze.

 

 

Lekcja online i kreatywność? No ba!

 

rozwinąć pasje, rozbudzić chęć tworzenia. Jak to zrobić? Przed jedną z lekcji online wysłałam uczniom trzy karty Dixit, prosząc o napisanie krótkiego opowiadania. Jedynym warunkiem było umieszczenie w swojej wypowiedzi wybranego bohatera literackiego (w ten sposób nie tylko chciałam rozwinąć w uczniach umiejętność pisania, ale też sprawdzić, co pamiętają z lektur). Podczas lekcji online chętni uczniowie odczytywali swoje prace. Mimo że wszyscy mieli takie same karty, ich pomysły, zarys fabuły i dobór bohatera literackiego były skrajnie różne. To zadanie rozbudziło wyobraźnię niektórych moich podopiecznych. W prywatnej wiadomości otrzymałam pytanie: „Proszę pani. Czy mogę wysłać opowiadanie? Tylko trochę mnie poniosło, mam 1225 słów”. Czy to nie jest miód na nauczycielskie serce? […]

 

 

Nie idealizuj – poszukuj!

 

Czy moje rozwiązania i metody są idealne? Z pewnością nie. Pewnie można by inaczej, lepiej. Wiem o tym, dlatego cały czas szukam, testuję, sprawdzam. Mimo kilkunastoletniego doświadczenia w pracy z młodzieżą nadal jestem otwarta na swoich uczniów, na nowe rozwiązania, nowe doświadczenia. Zamiast krytykować czy idealizować, warto spojrzeć w głąb samego siebie, dokonać autorefleksji. Być może uderzyć się w pierś. Warto  po prostu chcieć, a jeśli się chce, a nie potrafi,  wystarczy zapytać. I działać.

 

 

 

Izabella Bartol – nauczycielka języka polskiego w szkole podstawowej i ponadpodstawowej w Pile, doradca metodyczny w pilskim CDN, certyfikowany trener oświaty, ambasador programów Wiosna Edukacji i eTwinning, prelegent na ogólnopolskich konferencjach edukacyjnych, członek grupy SuperbelfrzyRP. Miłośniczka uczenia siebie i innych. Swoją edukacyjną pasją dzieli się na blogu „Polski z klasą”.

 

 

 

Cały artykuł „W ferworze edukacyjnych przemyśleń. Zdalne zadawanie czy zdalne nauczanie? Oto jest pytanie…”                                                                                                                                                                  –  TUTAJ

 

 

Źródło: www.superbelfrzy.edu.pl

 

 



Zostaw odpowiedź