Dzisiaj zapraszamy na dotąd nieodwiedzaną stronę ponadpartyjnego forum debaty publicznej o edukacji  Obywatele Dla Edukacji”. Zamieszczając link do opublikowanego tam Apelu do wszystkich partii o współpracę w dziedzinie oświaty”, zapraszamy jednak do zapoznania się – najpierw z wybranymi fragmentami – z  obszernym artykułem Igi KazimierczakJaka może być szkoła jutra?”:

 

 

Jaka może być szkoła jutra?

 

[…] W tym nurcie warto przedstawić koncepcję szkoły, której funkcjonowanie jest całkowicie odmienne od dotychczasowej, gdyż opiera się na zupełnie innej od dotychczasowej strukturze programowo-ideologicznej i jest propozycją przekształcenia obowiązującego obecnie systemu w oparciu o zmiany w aktualnym prawie oświatowym.

 

Najkrótsza analiza:

 

Szkoła powinna…: uczyć, wychowywać, wspierać w rozwoju

Skarżymy się na…: poziom wyników nauczania, zachowanie uczniów i atmosferę w szkołach, niedojrzałość absolwentów i brak przygotowania do samodzielnego życia

Co można zmienić…: umożliwić szkole sprawniejsze wypełnianie swojej misji Jak generować zmiany…: poprzez zwiększenie autonomii szkół; danie im możliwości kształtowania własnych instrumentów programowych i procedur oceniania; zezwolenie na większy udział uczniów w decydowaniu o sposobach funkcjonowania szkoły.

 

Ciemność widzę, ciemność…

[…]Nie tylko poziom wykształcenia zaczyna napawać troską. Prawdziwe przerażenie ogarnia, kiedy się spojrzy na szkołę jako zbiorowisko ludzkie. Cieszymy się, gdy statystyki wzrostu agresji i autoagresji młodych obywateli spowalniają, ale tendencja wzrostowa się utrzymuje. Dzieci w czasie przerw nieustannie się przepychają, kopią i biją, a zapytane, czemu tak postępują, odpowiadają ze szczerym zdziwieniem: „My się przecież bawimy!” […]

 

Oczywiście są szkoły, być może nawet jest ich coraz więcej, w których atmosfera nie przypomina pola bitwy. Ale byłoby oczekiwać, że z ust przeciętnego wychowanka przeciętnej szkoły padną takie słowa: „Uroczyste zakończenie roku szkolnego jest zawsze fajną zabawą – szkoda tylko, że to oznacza, że jutro zostajemy w domu, bo w domu nie jest tak interesująco, jak tutaj” (Hylda Sims, była uczennica szkoły Summerhill w Anglii). Poprawy nie przyniosą tablice interaktywne ani apele „budzące narodową dumę”..[…]

 

Elastyczna oferta programowa

[…] Rozpatrując przyczyny, dla których edukacja powszechna staje się coraz mniej wydolna w zaspokajaniu realnych potrzeb społecznych, Carl Rogers zauważył, że niebagatelnym powodem jest olbrzymie przyspieszenie, z jakim ludzkość zdobywa nową wiedzęii. Równolegle do rosnącego tempa zmian maleje skuteczność tradycyjnej szkoły w wyposażaniu uczniów w narzędzia pozwalające na pomyślne funkcjonowanie w otaczającym świecie. […]

 

Partnerstwo w rządzeniu

 […] Dla kogo istnieje szkoła? Przede wszystkim dla uczniów. Oni więc powinni mieć głos we wszystkim, co dotyczy jej funkcjonowania. Oto kolejny postulat, który może brzmieć prowokacyjnie. Przyzwyczailiśmy się bowiem do samorządu uczniowskiego, który ma władzę skromną, o ile nie całkiem iluzoryczną. Czasami bywa „prawą ręką dyrektora”, czyli swoistą uczniowską piątą kolumną. W niektórych szkołach w gestii tego organu leżą kwestie porządkowe, w innych uczniowie podejmują ciekawe inicjatywy, są szkoły, w których młodociani działacze zdołali wykroić sobie całkiem sporą niszę decyzyjną – ale ich działalność nadal pozostaje pod nadzorem wyznaczonego pedagoga. Nigdy też ich głosy nie liczą się na równi z głosami nauczycieli (których głosy z kolei są zaledwie symbolicznej wagi, o ile by sprzeciwiały się zdaniu dyrekcji). Nie jest to więc współrządzenie, raczej parodia samostanowienia.[…]

 

Spółdzielnia wiedzy

[…] Badania wykazały, że przy tradycyjnym modelu uczenia się metodą biernego przyswajania zapamiętujemy około 5% materiału (tyle pozostało każdemu z nas ze szkolnych tortur, o ile nie uruchomiliśmy w późniejszym okresie procesu recyclingu czy pogłębiania wiedzy w danej dziedzinie). Inne techniki (wizualizacja, uczenie poprzez doświadczenie itp.) w różnym stopniu zwiększają szanse trwałego przyswojenia materiału; ale zdecydowanym zwycięzcą w tej rywalizacji o efektywność jest… nauczanie. Dlaczego nauczyciele przeważnie dobrze znają przedmiot, który wykładają? Nie dlatego, iżby byli geniuszami, lecz dlatego, że go uczą.[…]

 

Egzaminy – czemu nie?

Wielu praktyków jest za zniesieniem struktury egzaminacyjnej, której jedyną racją bytu upatrują w uzasadnianiu konieczności utrzymywania nakazowego systemu nauczania. Ale to temat na odrębny artykuł, więc pozostańmy w świecie testów i matur. Czy konieczność zdawania ujednoliconych egzaminów nie podważa zasadności elastycznego programu nauczania?

 

Bynajmniej. Na szczyt góry mogą bowiem prowadzić rozmaite ścieżki, jak powiada chiński poeta i filozof, Lao Tse, a którego słowa pobrzmiewają echem w esejach dwudziestowiecznego pedagoga francuskiego, Celestyna Freinetavii. Jeśli tylko wiadomo, gdzie ten szczyt się znajduje, to znaczy jeśli format egzaminu będzie jasno i przejrzyście opisany – drogę dochodzenia do niego można pozostawić samym zainteresowanym. O ile tylko będą widzieli rzeczywisty sens przygotowań, z pewnością nie zawiodą. Być może nie wszyscy dojdą do celu w tym samym czasie, ale przynajmniej każdy osiągnie maksimum swoich możliwości. I to będzie autentycznym osiągnięciem edukacyjnym, w przeciwieństwie do mnożenia iluzorycznych statystyk i sztucznego zaniżania poziomu egzaminów końcowych, by mogła je zdać „przyzwoita” liczba efektywnych analfabetów.

 

Bowiem, jak powiadał Freinet, „można konia doprowadzić do koryta, można mu nawet zanurzyć pysk w wodzie, ale nie da się go zmusić do picia.

 

Nie zmuszajmy więc, lecz stwórzmy strukturę, która pozwoli wszystkim cieszyć się codziennym kontaktem i odrobinę żałować, gdy nadejdą wakacje…

 

Cały artykuł Igi Kazimierczak „Jaka może być szkoła jutra?”   –   TUTAJ

 

 

Źródło: www. obywateledlaedukacji.org

 



Zostaw odpowiedź