Foto:www.google.pl

 

Dariusz Martynowicz

 

 

Kontynuując nurt refleksji i rozważań o nauczycielach, ich kondycji zawodowej i pozycji społecznej nie możemy nie upublicznić, aczkolwiek z 10-dniowym „poślizgiem” czasowym, wypowiedzi Dariusza Martynowicza, członka społeczności Superbelfrzy RP. Została one opublikowana 1 kwietnia na stronie portalu EDUNEWS.PL. Oto jej trzy fragmenty:

 

 

Przecież jesteśmy fighterami…

 

Jestem jednym z tych nauczycieli, którym jeszcze się chce. Ale nie wiem, jak długo. Rzadko zabieram głos w sprawach dotyczących mojego zawodu, ale po wczorajszych komentarzach Polaków pod postami z informacjami o nauczycielskim strajku, że wakacje, że nieroby, że rekolekcje, że tyle wolnego… po prostu nie mogę się powstrzymać…

 

Powiedzmy sobie szczerze – wczorajszy protest to efekt zaniedbań WSZYSTKICH poprzednich rządów i działań władzy (tej od 1990 do 2017 r.) skutecznie deprecjonujących mój zawód w oczach społeczeństwa i obniżający rangę oraz prestiż pracy nauczyciela – udało się, jak mało co, wylansować w świadomości społeczeństwa model nauczyciela, który pracuje 18 godzin, ma wakacje, ferie i jeszcze narzeka. […]

 

Mówi się: uczeń jest najważniejszy w szkole. Nieprawda. Najważniejszy jest dobry, fachowo wykształcony, mający satysfakcję ze swojej pracy, dobrze zarabiający, a więc mający poczucie stabilności i względnego szczęścia oraz właściwej rekompensaty za swoje zadania, nauczyciel. Szanowany przez społeczeństwo, a nie poniżany podwyżką 30- złotową (tak, tyle podwyżki dostałem od 1 stycznia, wywołując oburzenie społeczeństwa). Taki nauczyciel poradzi sobie z każdą sytuacją lepiej, poradzi sobie efektywniej, będzie bardziej ludzki, będzie spędzał więcej czasu z uczniami, będzie się bardziej angażował, bo… zamiast uciekać po południu ze szkoły, by dorobić, aby utrzymać jakoś rodzinę, zostanie dłużej. Co więcej – nikt mu nie każe – sam będzie tego chciał. I ja, gdybym miał 4000/5000 na rękę, nie tknąłbym się dodatkowego zarobkowania. Rozmawiałem z wieloma znajomymi nauczycielami i mówią podobnie.[…]

 

Nauczyciele są różni, jedni uczą wspaniale, inni kiepsko, jedni są uczciwi, inni mniej – tak jak całe społeczeństwo. Ale wielu polskim nauczycielom… jeszcze się chce. I to jest w tym najbardziej zadziwiające. Należę do nich, kocham swoją pracę, ale już powoli widzę siebie coraz bardziej także w innych miejscach, w innych zawodach. Marzę o tym, by wyjść z pracy o 15.00 czy 16.00 i… zamknąć za wszystkim drzwi… Coraz gorzej znoszę to, że wkładając w swoją pracę wiele serca, nieskromnie powiem – osiągając wyraźne i niemałe sukcesy (a wielu nauczycieli robi naprawdę dobrą robotę i z młodzieżą działają cuda) – pozostają mi często tylko prestiż, uznanie i jako taki szacunek (choć coraz mniejszy u uczniów). Za to jednak (napiszę wprost)… nie kupię dzieciom jedzenia ani nie pojadę z rodziną na porządne wakacje…

 

Ps. Oczywiście widzę, że inne zawody są też ważne i zasługują na szacunek, którego nie ma. To nie artykuł zestawiający nauczycieli z innymi grupami zawodowymi. To po prostu wpis o… nauczycielach…, na których postawę jestem dziś szczerze wkurzony (bardziej niż na reformę i wszystko w działaniach edukacyjnych tego rządu razem wzięte)… smuci mnie nasz brak jedności, determinacji i wciąż pozorowane działania. Naprawdę czas zrozumieć, że ubieraniem się na galowo i wywieszaniem flagi, nic w tym kraju nie zmienimy…

 

Notka o autorze: Dariusz Martynowicz – nauczyciel języka polskiego w V Liceum Ogólnokształcącym im. A. Witkowskiego w Krakowie, należy do społeczności nauczycieli Superbelfrzy RP.

 

Cały tekst „Przecież jesteśmy fighterami…”    –    TUTAJ

 

 

Źródło:www.edunews.pl



Zostaw odpowiedź