Za tydzień nie będę miał wyboru: wiodącym tematem felietonu powinien być koniec roku szkolnego, jego konteksty i konsekwencje. A póki co – w ramach remanentu minionego tygodnia – podzielę się z Wami Sz. Czytelnicy tym, co mi „zalega” od poniedziałku: refleksjami, jakie, nie po raz pierwszy, towarzyszyły mi podczas mojej obecności na XXIX Podsumowaniu Ruchu Innowacyjnego – dorocznym „Święcie Dowartościowania” wszystkich jego głównych aktorów: wyróżnianych statuetkami i certyfikatami nauczycieli, dyrektorów szkół, ale także reprezentantów „otoczenia edukacji” – honorowanych za działalność wspierającą placówki oświatowe przedsiębiorców, naukowców, dziennikarzy, liderów społeczności lokalnych, stowarzyszeń i fundacji, a nawet policjantów, artystów i performerów, ale też jego organizatorów – z dyrektorem ŁCDNiKP – mgr inż. Januszem Moosem na czele.

 

Podczas, także już tradycyjnego, poczęstunku w Sali Jadalnej, zagadnęła mnie jedna z pracownic Centrum o opinię o tegoroczne Gali. Gdy odpowiedziałem, że „Jak zwykle, przerost formy nad treścią!” – spotkałem się z jej gwałtownym protestem i musiałem wysłuchać argumentów, jak to te uroczystości przeżywają nauczyciele, którzy otrzymują na owych galach certyfikaty, gdyż najczęściej jest to pierwsze takie publiczne uznanie ich codziennej, niedocenianej dotąd, pracy.

 

To prawda, ale jakże smutna to prawda. Bo to trochę jak z tym spragnionym na pustyni, który raduje się tym, że mógł się napić trzy łyki racjonowanej wody… Smutna, gdyż powodem do ich dumy i zadowolenia jest ta krótka chwila, podczas której dyrektor Moos wyczyta ich nazwisko, dorzuci kilka słów „za co” (bo obszerne uzasadnienie, zawierające opis ich osiągnięć, poznała jedynie kapituła, wyrokująca na tej podstawie o zakwalifikowaniu do określonej kategorii certyfikatów) i gdy przedstawiciele Władzy wręczą „ramkę z laurką”, trębacze zagrają sygnał i otrzymają różę. I jeszcze (jeśli ktoś ze szkoły jest obecny), gdy fotoreporterzy uwiecznią ten moment na zdjęciu.

 

Bo za chwilę kolejna grupa laureatów, i jeszcze kolejna, kolejna… W tym roku na liście wyróżnionych znalazło się 197 „odbiorców” (osób wyróżnionych i odbierających certyfikaty w imieniu instytucji) oraz 9 osób odbierających „Skrzydła Wyobraźni”. Razem daje to liczbę 206 „aktów wręczenia”! Gdzie w takich warunkach może znaleźć się czas i miejsce na faktyczne zaprezentowanie czyjegoś dorobku, godnej uznania i upowszechnienia działalności, podmiotowego zaistnienia Laureata przed zgromadzoną publicznością?

 

I to miałem na myśli, gdy powiedziałem o przeroście formy nad treścią. Nie deprecjonuję tymi słowami samej idei honorowania nauczycieli i dyrektorów szkół oraz przedszkoli za ich innowacyjne działania, a jedynie krytykuję właśnie przerost owej formy tego przeżycia. To prawda – uroczystość odbywa się od wielu lat w najbardziej reprezentacyjnych wnętrzach naszego miasta, certyfikaty wręczają przedstawiciele lokalnej władzy (choć ostatnio najczęściej jest to „drugi garnitur”), to jednak wydarzenie ma charakter „taśmowej produkcji” i u obserwatora z zewnątrz może stwarzać wrażenie, że za dużą wagę przywiązuje się tam do „podmiotu nagradzającego”.

 

Bo tak naprawdę, to ów podmiot, czyli Łódzkie Centrum Doskonalenia Nauczycieli i Kształcenia Praktycznego jest w swej kategorii instytucji oświatowych ewenementem. Formalnie rzecz rozpatrując ośrodek ten jest przecież tylko placówką lokalną – utworzoną i prowadzona przez miasto Łódź. Takich miejskich, gminnych i powiatowych ośrodków jest w Polsce zapewne dziesiątki, może nawet setki. Nie słyszałem o innych o podobnym statusie, które przyznawałby certyfikaty nie tylko nauczycielom i dyrektorom szkół ze swoich miast czy gmin (nie będąc wojewódzkim ośrodkiem metodycznym), ale także tym z innych terenów, nie mówiąc już o wyróżnianiu rektorów szkół wyższych.

 

Oto przykłady takich wyróżnień – jedynie z ostatniego roku:

1. Prof. dr hab. Bogusław Milerski, Rektor Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie, (Mistrz Pedagogii 2015)
2. Prof. dr hab. Roman Patora, Rektor Społecznej Akademii Nauk w Łodzi (Promotor Rozwoju Edukacji 2015)
3. Prof. zw. dr hab. inż. Sławomir Wiak, Prorektor Politechniki Łódzkiej (Multiinnowator 2015)

 

Dokument w ramce z podpisem dyrektora Moosa otrzymywali także kierownicy i wysocy urzędnicy centralnych urzędów państwowych, prezesi wielkich firm, liderzy fundacji i stowarzyszeń. To właśnie mam na myśli pisząc, że podczas tej imprezy dowartościowują się wszyscy jej uczestnicy: Naczelny Organizator też.

 

Mógłbym tak pisać o tym „iwencie” jeszcze długo. Choćby o uczennicach i uczniach szkoły baletowej „w stroju roboczym” tuptających na pointach do każdego wyróżnionego, aby wręczyć mu różę, albo o najbardziej stałym laureacie kolejnych wyróżnień, certyfikatów, tytułów i statuetek, którym od wielu, wielu lat, co roku, jest – jak z tego wynika – najbardziej zasłużony dla nowatorskich inicjatyw w łódzkich szkołach i przedszkolach prof. Bogusław Śliwerski. Poprzestanę jednak na dziś na tym co już napisałem i wyrażę nadzieję, że dożyję jeszcze takich czasów, gdy twórczy, innowacyjni łódzcy nauczyciele będą mieli swoje święto, podczas którego to oni będą mogli zagrać „pierwsze skrzypce”, ich dokonania będą obszernie upowszechniane na ekranach, obecność ich uczniów będzie żywym dowodem odniesionych sukcesów.

 

Włodzisław Kuzitowicz



Zostaw odpowiedź