Co by nie powiedzieć, to miniony tydzień przebiegał w łódzkich szkołach i placówkach w cieniu zbliżających się ferii zimowych. Nie ma co komentować tegorocznych studniówek, bo te – jak choćby ta trzecioklasistów z III LO im. T. Koś- ciuszki w Łodzi, która odbyła się w miniony piątek w Domu Towarzystwa Kredytowego przy ul. Pomorskiej, a nazwana przez autora, kryjącego się pod literkami mek na portalu naszemiasto.pl nie wiedzieć czemu „balem maturalnym” – są imprezami zamkniętymi, odbywającymi się poza terenem szkoły, organizowanymi przez „komitety organizacyjne rodziców”, które w żaden sposób nie mają charakteru imprezy szkolnej. Jako takie nie stanowią obiektu zainteresowania felietonisty OE. Pozostaje skomentować stan gotowości infrastruktury wolnoczasowej naszego miasta do podjęcia zadań oferty zajęć dla dziesiątków tysięcy uczniów łódzkich szkół, pozostających na okres ferii w mieście.

 

Zacznę od obszernego cytatu artykułu pt. „Mniej pieniędzy na ferie 2015 w Łodzi od UMŁ”, zamieszczonego 22 sty- cznia, na przywoływanym już raz portalu naszemiasto.pl :

 

UMŁ przekazał mniej pieniędzy na ferie zimowe w Łodzi w 2015 roku. […] UMŁ po raz pierwszy od kilku lat nie wsparł organizacji pozarządowych w przygotowaniu oferty dla dzieci na ferie zimowe. Władze miasta w ogóle nie ogłosiły konkursu na zimowe zajęcia dla organizacji pozarządowych. Rok temu dostały one na ten cel 180 tys. zł.

 

Na ferie 2015 w Łodzi UMŁ przeznaczono tylko 147 tys. złotych, zamiast 330 tys. zł. Wszystkie zajęcia w ferie zostaną przygotowane przez szkoły i miejskie placówki zajęć pozaszkolnych. Ofert zajęć i półkolonii w Łodzi jest mniej, a rodzice muszą za nie zapłacić więcej.

 

Dalej dowiadujemy się, że – jak poinformował o tym Marcin Masłowski, rzecznik prezydent Łodzi – „UMŁ konkursów dla organizacji pozarządowych nie ogłosił z powodu… próśb rodziców. Według Masłowskiego rodzice prosili o więcej zajęć otwartych.”.

 

To prawda, że stowarzyszenia lub fundacje są zainteresowane organizowaniem zajęć w formie „półkolonii” dla stałej, wcześniej zrekrutowanej grupy uczestników, ale dziwi takie, nieznanymi kanałami zdobyte przez urząd, stanowisko rodziców. Chyba, że wypowiadali się tylko ci, którzy od miasta oczekują swego rodzaju pogotowia, do którego będą mogli posłać swoje dziecko, gdy akurat zajdzie taka potrzeba. Tyle tylko, że jestem gotów się założyć, iż równie wielu, a może    i więcej, jest rodziców, którzy poczuli się pozostawieni sami sobie wobec potrzeby zapewnienia dzieciom opieki: systema- tycznej, o z góry przewidywalnych porach, i do tego z dożywianiem i za symboliczną opłatą.

 

Jak wiadomo OE zamieściło wczoraj informator o miejscach i charakterze oferty zagospodarowania uczniowskiego czasu wolnego podczas zimowych ferii w Łodzi. Jedną z nich, i to wcale nie największą, jest ta, która powstała pod egidą Wydziału Edukacji Urzędu Miasta Łodzi. Pozwoliłem sobie na zrobienie zestawienia, uwzględniającego podział oferowanych miejsc na zajęciach według dzielnic i ich charakteru.

 

Dzielnica       miejsca ogółem             w tym zaj. otwarte
Bałuty                         365                                  210
Górna                          140                                    70
Polesie                        480                                  350
Śródm                           65                                    20
Widzew                        370                                 270
RAZEM                       1420                                 920

 

Widać wyraźnie nierównomierność rozmieszczenia oferty, wyraźną przewagę zajęć organizowanych poza śródmieściem, skumulowanie oferty w Pałacu Młodzieży, zlokalizowanym daleko od centrum, na południowo-zachodnim skraju osiedla Retkinia. I okazało się, że ta oferta nie gwarantuje większej liczby zajęć otwartych. Według cytowanego wyżej artykułu miało ich być 1100, a jest 929! Tabela nie informuje o liczbie szkół, które są bazą do zajęć feryjnych: jest to ogółem 14 szkół podstawowych (tylko!) i 3 placówki specjalne. Tą nierównomierność widać wyraźnie, gdy powiem, że po pięć szkół będzie działało na Bałutach i Widzewie.

 

A może rację ma pani Magdalena Śniegulska – psycholog dziecięcy ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie, która w wywiadzie zamieszczonym w łódzkim dodatku „Gazety Wyborczej” przekonuje, że nie po to dzieci odliczały dni do ferii, żeby teraz znowu siedzieć w szkole. A jak mama zapisze gdzieś na zajęcia, to znowu trzeba tam chodzić na określoną godzinę, „bo opłacone”! I jak tu mieć uczniowski „święty spokój”?

 

 

Włodzisław Kuzitowicz



Zostaw odpowiedź