Dwa tygodnie powakacyjnej pracy szkół za nami, a jeszcze trzy tygodnie kampanii wyborczej przed nami. To taki czas, kiedy mam kłopot z podjęciem decyzji o czym powinien być ten felieton. I w tym samym czasie, trochę jak na przekór owej sytuacji – właśnie skończył się IV Ogólnopolski Tydzień Szczęścia w Szkole. I chyba nie przypadkowo przebiegał on w tym roku pod hasłem „Z OPTYMIZMEM I NADZIEJĄ!”.

 

Jak wiecie – od 1 września zaliczam19. rok w roli emerytowanego dyrektora szkoły, aa 0d 11 kwietnia – 80 rok życia. Coraz trudniej jest mi zdobywać informacje z pierwszej ręki o tym czym dzisiaj żyją nauczyciele, czym uczniowie, co o tym co w szkołach się dzieje sądzą rodzice. Dlatego nie wypada mi wypowiadać się – zwłaszcza arbitralnie –  o codzienności szkolnej, o tym co jest tam, na dole systemu oświaty, największą bolączką, co najbardziej „dołuje” uczestników codziennych spotkań w klasach, a co jest najbardziej wyczekiwaną przez nich zmianą, na którą liczą po wyborach…

 

Dlatego w kolejnych dniach znajdujecie na stronach redagowanego przeze mnie „Obserwatorium Edukacji” zamieszczane tam „wypisy z lektur”, tyle, że nie szkolnych, a moich, fragmenty tekstów, które zainteresowały mnie podczas codziennego reaserch’u, jaki wykonuję buszując po Internecie w poszukiwaniu materiałów dotyczących edukacji, które nie są jednodniową sensacyjką, ciekawostką, a informują o ważnych wydarzeniach, wartościowych opracowaniach, wypowiedziach „liderów zmiany”.

 

I podczas takiego najnowszego przeglądu aktualności trafiłem na zamieszczoną wczoraj (23 września 2023 r.) na stronie naszego ministerstwa informację, zatytułowaną Demokracja bezpośrednia” – konferencja prasowa szefa MEiN na temat broszury informacyjno-edukacyjnej. Już po przeczytaniu tego tekstu przypomniał mi się inny materiał, zamieszczony 17 sierpnia br. na stronie „Dziennika Gazeta Prawna”, zatytułowany Czarnek chce uczyć Polaków demokracji bezpośredniej. „Na szczęście są eksperci Pawła Kukiza”.

 

I dopiero te dwie publikacje zestawione razem pozwoliły mi właściwie odczytać o co w tym nagłym zainteresowaniu ambitnego polityka PiS-u z zapędami do centralizowania zarządzana oświatą skłoniło do takiej „inicjatywy” popularyzowania demokracji bezpośredniej. To na stronie DGP znalazłem taki fragment:

 

„Kukiz zwrócił uwagę, że edukacja dotycząca demokracji bezpośredniej wejdzie do szkół dzięki jego umowie z Prawem i Sprawiedliwością. ‘Ja sam bym tego w życiu nie osiągnął, ale współpracując z Prawem i Sprawiedliwością i dotrzymywaniu umowy przez prezesa Jarosława Kaczyńskiego uzyskałem możliwość tego, na czym mi zależy, czyli edukacji’ – podkreślał.”

 

Prezes kazał – Czarnek musi. Ale zrobił to na znanej z Sejmu zasadzie „głosowałem ale się nie cieszyłem”. Ową rozesłaną do kuratoriów broszurę przygotował istniejący dopiero od 3 maja 2023 roku  Instytut Demokracji Bezpośredniej – fasadowy twór, działający za pieniądze rezerwy ogólnej budżetu państwa.  Bo jak napisano  na stronie MEiN „nie będzie żadnego zobowiązania nauczycieli do jej używania”. I w taki sposób Kukiz ma złudzenie zrealizowania jego idée fixe, co było elementem dilu z PiS-em w sprawie umieszczenia jego nazwiska na pisowskiej liście kandydatów na posłów – na pierwszym miejscu w Opolu, a rządząca dzisiaj partia – w tym i jej minister edukacji – tak naprawdę niczego nie musi zmieniać w swojej wizji edukacji, prowadzonej na „krótkiej smyczy” ustaw i rozporządzeń.

 

Jak dotąd nawet na stronie najbardziej propisowskiego kuratorium oświaty w Krakowie nie ma nawet wzmianki o tej broszurze. Wierzę, ze w wyniku najbliższych wyborów nawet tam zmieni się kierownictwo owego organu nadzoru i broszura ta pójdzie na makulaturę….

 

 

Włodzisław Kuzitowicz

 

 

P.s.

 

Śpieszę poinformować, że Dobrosława, o przypadku której opowiedziałem w poprzednim felietonie, po tygodniu uczęszczania na lekcje w nowym liceum jest zadowolona. To oznacza, że mogę sobie pogratulować misji, której się podjąłem….

 



Zostaw odpowiedź