Foto: Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta[www.natemat.pl]

 

Źródło wszystkiego zła – w tym „Lex Czarnek” – podczas posiedzenia Sejmu RP. Rok 2020.

 

Coraz mi trudniej pisać te felietony. Niby zasadę przyjąłem prostą: „Komentuj  wydarzenia minionego tygodnia które cię poruszyły, na temat których chcesz podzielić się swoimi przemyśleniami”.  Tyle tylko, że rzeczywistość, która dzieje się w naszym kraju, w tym – w obszarze mnie i Was szczególnie interesującym, jest coraz bardziej beznadziejna…

 

Bo – na przykład – jak, sensownie, komentować wydarzenie tygodnia, jakim dla polskich szkół, nauczycieli, uczniów i ich rodziców był ów żenujący pokaz buty i arogancji pisowskiej większości sejmowej i jej przekupnych „popieraczy”, przepychających przez kolejne „czytania” ów zamordystyczny projekt, zwany „Lex Czarnekk 2.0”? ..

 

Cokolwiek napisałbym krytycznego – nie byłoby to oryginalne, wszak wszystko na ten temat już napisano i powiedziano w „wolnych mediach” i na Facebook’u. Pocieszanie się, że jest jeszcze Senat, w którym owa ustawa zostanie  odrzucona jest poniżej mojej godności – wszak wiadomo, że jest to tylko symboliczny gest, poprawiający samopoczucie  senatorów z partii opozycyjnych i nielicznych – mam nadzieję – naiwnych lub nieświadomych realiów polskiej polityki obywateli.

 

Wszak pisowski walec sejmowy przegłosuje uchwałę, która oddali stanowisko Senatu o odrzuceniu „Lex Czarnek” w całości i ustawa zostanie przesłana do Kancelarii – do podpisu przez Prezydenta RP.

 

A ja nie mam zamiaru bawić się we Wróżbitę Macieja i przewidywać jak ów człowiek bez charakteru i honoru postąpi…  Bo gdybym ja był Prezydentem Rzeczypospolitej, którego projekt ustawy w tej samej sprawie przeleżał w sejmowej zamrażarce dwa lata, i który teraz  – pozornie poddany procesowi legislacyjnemu – pominięto, aby procedować  jedynie ów, rzekomy, projekt poselski, to nie zastanawiałbym się nawet minuty.

 

Ale on, osoba „wynajęta” przez Prezesa PiS do roli „notariusza”, nawet w sytuacji, gdy ów Prezes  już nic i w niczym, zaszkodzić mu nie może –  niewykluczone, że zachowa się jak raz „ułożony” piesek, który potrafi już tylko aportować, gdy padnie z ust „pana” odpowiednia komenda….

 

Co nam, a właściwie Wam – aktualnie pracującym w szkołach dyrektorkom i dyrektorom, nauczycielkom i nauczycielom, i Waszym uczennicom i uczniom – w tej sytuacji pozostało?

 

Myślę, że tylko jedno: bierny opór i cierpliwość, oparta na wierze, iż już niedługo, za rok, cały ten system zostanie zmieciony siłą kart wyborczych, wrzuconych do urn przez rozsądnych, zaangażowanych w losy swojej Ojczyzny Polaków. Że nie tylko po  „lex Czarnek”, ale i po samym Czarnku, jego kuratorkach i kuratorach, urzędnikach jego ministerstwa i całym rządzie – z premierem-bankierem na czele, nie pozostanie kamień na kamieniu…

 

A przede wszystkim, że zniknie, nie tylko z ekranów telewizorów, ten zakompleksiony, „inteligent z Żoliborza”, w 1/3 spadkobierca, pozyskanej przez ojca bliźniaków od władz PRL (w niejasnych okolicznościach) nieruchomości – tak naprawdę główny sprawca i winowajca owych , już niedługo, ośmiu lat niszczenia wszystkiego, co nam się wcześniej udało zdobyć w naszym kraju.

 

Bo za „Lex Czarnek” także on odpowiada – ów tytułowy minister Czarnek był jedynie awatarem prezesa!

 

I szkoda czasu i energii na  protesty, przemarsze uliczne i wiece. Oni tym się nie przejmują – tak długo, jak długo nie będą czuli, że odwracają się od nich ich dotychczasowi wyborcy. A ci – jak wiadomo – to „beton”, pod każdym względem…

 

Wniosek, a właściwie  dwa: „Róbmy swoje” i „Ducha nie gaście!”

 

 

 

Włodzisław Kuzitowicz

 



Zostaw odpowiedź