Będzie to felieton – już na wstępie uprzedzam – bardzo „wspomnieniowy” i bardzo subiektywny, gdyż temat który w nim podejmuję – XI Ogólnopolski Zjazd Pedagogiczny, który odbył się w dniach od 20 do 22 września na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, nie jest dla mnie jedynie jednym z wydarzeń w naszym edukacyjnym światku.
Bo było to wydarzenie, którego prawdziwym organizatorem jest Polskie Towarzystwo Pedagogiczne. A, choć już od dawna nie mam z nim nic wspólnego, to jednak dwukrotnie byłem jego członkiem. I to za każdym razem nie tylko jednym z wielu, opłacających wyłącznie składki…
A wszystko zaczęło się w owym pamiętnym roku 1981, w czasie, który bywa nazywany „karnawałem Solidarności”. Choć nadal rządził PZPR, na czele z generałem Jaruzelskim, to w efekcie „porozumień sierpniowych”, powstania NSZZ „Solidarności” w ludzi wstąpiła nadzieja, że może być inaczej, lepiej niż było dotychczas. Ja byłem wtedy już siódmy rok starszym asystentem w Zakładzie Pedagogiki Społecznej na UŁ. I właśnie wtedy z Warszawy przyszła informacja, że powstaje nowe stowarzyszenie pedagogów o nazwie Polskie Towarzystwo Pedagogiczne. Powstała grupa osób zainteresowanych przystąpieniem do niego, która na wiadomość, że w Warszawie odbędzie się zjazd członków – założycieli PTP – wybrała swoich delegatów. I w ten sposób, obok koleżanki dr Brygidy Butrymowicz – przewodniczącej naszego łódzkiego oddziału – zostałem wybrany delegatem na ten zjazd.
Odbył się on 24 kwietnia 1981 r. w Pałacu Staszica w Warszawie – siedzibie Polskiej Akademii Nauk. Niewiele już z tego wydarzenia pamiętam, ale jeden fakt stał się tym na trwale zapamiętanym. Otóż zgodnie z głównym celem zjazdu wybrano władze Towarzystwa. Na przewodniczącego Towarzystwa został wybrany prof. Mikołaj Kozakiewicz. Natomiast wszystko to odbyło się z moim bardzo czynnym udziałem i jest t potwierdzone moim podpisem. Bo zostałem wybrany do komisji skrutacyjnej, która liczyła oddane w tajnym głosowaniu głosy, a mój podpis figuruje na protokole potwierdzającym wybór prof. Kozakiewicza na prezesa PTP.
Tak potoczyły się moje dalsze losy zawodowe, że od września 1983 roku nie byłem już pracownikiem UŁ i dziś już dokładnie nie pamiętam do kiedy, formalnie, byłem członkiem PTP. Ale jednego jestem pewien, co potwierdza Wikipedia, że od I Walnego Zjazdu ustalono, iż Towarzystwo będzie harmonijnie łączyło w swojej działalności zadania naukowe i społeczne, przy czym istotną jego funkcją będzie „tworzenie pomostów między nauką i praktyką, między naukowcami i nauczycielami”.
Natomiast oddział łódzki istniał jeszcze jakiś czas – po przejściu kol. dr Brygidy Butrymowicz na emeryturę jego przewodniczącym został prof. Ryszard Więckowski, który w 1991 roku został kierownikiem Katedry Pedagogiki Przedszkolnej i Wczesnoszkolnej na Wydziale Nauk o Wychowaniu UŁ.
Po kilku latach, a konkretnie w 1993 roku, przeżyłem odrodzenie zainteresowaniem działalnością PTP. Stało się to pod wpływem mojego byłego „młodszego kolegi z pracy” – wówczas doktora tuż przed habilitacją – Bogusława Śliwerskiego. W tym czasie trwał renesans naszych kontaktów i współpracy. Opisałem to szczegółowo w Eseju wspomnieniowym „Między starymi a nowymi czasy WPW-Z – cz. II”.
Tutaj przypomnę jedynie, że latach 1988 – 1992 byłem dyrektorem Wojewódzkiej Poradni Wychowawczo-Zawodowej, że dr. Śliwerski współpracował ze mną w popularyzowaniu idei antypedagogiki i jej „proroka” – szwajcarskiego aktywisty „rewolucji w wychowaniu” – Hubertusa von Schoenebecka. Powołaliśmy także (wspólnie) Polskie Stowarzyszenie Edukacyjne „Szkoła dla dziecka” i o mało nie założyliśmy – w ramach statutowej działalności tego stowarzyszenia – szkoły.
I na fali tego wzmożenia „załapałem się” z nim w dniach 10 – 12 lutego 1993 na historyczny, I Ogólnopolski Zjazd Pedagogiczny w Rembertowia. Wiodącym tematem tego, pierwszego w III RP wspólnego spotkania teoretyków i praktyków pedagogiki, było hasło: „Ewolucja tożsamości pedagogiki”. Doktor Śliwerski był już wówczas właścicielem własnego środka lokomocji – Fiata 126p, którym dotarliśmy za Warszawę do jakiegoś obiektu, zarządzanego przez MON.
Przewodniczącym PTP był już wtedy, od 4 lat, prof. Zbigniew Kwieciński. Jedyne co do dzisiaj pamiętam z tego zjazdu, to poruszające wystąpienie prof. Heliodora Muszyńskiego – twórcy system wychowawczego szkoły podstawowej w okresie gdy ministrem oświaty był Jerzy Kuberski, autora wiodącego podręcznika, na którym kształceni byli pedagodzy w polskich uczelniach – książki „Ideał i cele wychowania”. Oczywiście – wychowania socjalistycznego!
Przeprowadził on tam publiczną samokrytykę, próbował usprawiedliwiać takie a nie inne ówczesne swoje przekonania i – tak to zapamiętałem – prosił o wybaczenie i prawo do dalszego uczestniczenia w polskiej pedagogice.
Ze strony XI Zjazdu dowiedziałem się, że ten dzisiaj 91-letni człowiek znalazł się w gronie członków komitetu naukowego tego zjazdu!
Po tym wydarzeniu ponownie miałem przerwę w śledzeniu działalności PTP – aż do kolejnego okresu bliskich kontaktów miedzy mną a – wtedy już rektorem Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Łodzi – prof. dr hab. Bogusławem Śliwerskim. Byłem wtedy emerytowanym byłym dyrektorem łódzkiej „Budowlanki”, wykładowcą w tej uczelni i redaktorem naczelnym „Gazety Edukacyjnej”. Tak gdzieś na przełomie lat 2007/2008 prof. Śliwerski postanowił reaktywować, nieistniejący już od wielu lat Łódzki Oddział PTP. Nie trzeba było wielkich starań – grono zainteresowanych tą inicjatywą osób szybko się zgłosiło i już wiosną 2008 roku oddział ten – oczywiście z przewodniczącym prof. Bogusławem Śliwerskim – został ponownie zarejestrowany. Wkrótce nadeszła z Warszawy informacja, że odbędzie się tam zjazd wyborczy PTP, na którym zostaną wybrane nowe władze stowarzyszenia. Niezwłocznie w oddziale łódzkim wybrano dwu delegatów: profesora Śliwerskiego i…. mnie.
24 kwietnia 2008 roku, w czwartek, dokładnie 27 lat po pierwszym Zjeździe Założycielskim, towarzyszyłem prof. Śliwerskiemu w wyjeździe do Warszawy, jako ów drugi wybrany na zebraniu Łódzkiego Oddziału PTP delegat na ten zjazd. Tym razem do Warszawy pojechaliśmy pociągiem. Podczas podróży Bogdan (bo wszak przez ten cały czas – od 1977 roku, kiedy został on asystentem w Katedrze Teorii Wychowania, jesteśmy „po imieniu”) poinformował mnie, że będzie ubiegał się o stanowisko przewodniczącego PTP!
Pamiętam, że po drodze ze stacji byliśmy jeszcze na pączkach w słynnej cukierni Bliklego na Nowym Świecie, a potem zeszliśmy w dół, ku Wiśle, głównie ulicą Tamka – aż do ulicy Smulikowskiego, gdzie w siedzibie ZG ZNP odbył się ów zjazd delegatów oddziałów – w celu wyłonienia nowych władz PTP.
Powiem krotko – w wyniku głosowania (tym razem nie byłem w komisji skrutacyjnej) na następną kadencję delegaci wybrali . . . ponownie prof. Zbigniewa Kwiecińskiego.
Po powrocie do Łodzi Bogdan straci zainteresowanie PTP i ustąpił z funkcji przewodniczącego Oddziału. Po roku zrezygnował, w trakcie roku akademickiego, po ostrym konflikcie z założycielką, właścicielką i kanclerzem Wyższej Szkoły Pedagogicznej – Małgorzatą Cyperling, ze stanowiska rektora tej uczelni.
Oddział Łódzki PTP przekształcił się w samodzielne stowarzyszenie i funkcjonował, prowadzony przez dr Beatę Owczarską – właścicielką Centrum Rozwoju Edukacji. Po jej rezygnacji – nawet nie wiem czy jeszcze istnieje…
Za to od 2014 do 2020 roku przewodniczącą Zarządu Głównego PTP była prof. dr hab. Joanna Madalińska-Michalak, aktualnie pracująca na Uniwersytecie Warszawskim, ale wcześniej łodzianka, która będąc adiunktem na Wydziale Nauk o Wychowaniu UŁ należała także do ówczesnego oddziału łódzkiego PTP
Ponownie zainteresowałem się działalnością PTP, kiedy – jako redaktor „Gazety Edukacyjnej”, z zamiarem zebrania materiałów i zrobienia relacji, we wrześniu 2010 roku pojechałem do Torunia i uczestniczyłem w VII Ogólnopolskim Zjeździe Pedagogicznym, którego tematem było: ”Po życie sięgać nowe … Teoria a praktyka edukacyjna”. Pojechałem tam wiedziony owym hasłem, gdyż miałem za sobą opublikowanie na łamach „Gazety Szkolnej” cyklu trzech artykułów*, w których wykazałem, że świat teorii edukacyjnych i świat praktyki edukacyjnej funkcjonują oddzielnie, nie mając ze sobą prawie żadnych związków.
Niestety – treść wystąpień i debat na tym Zjeździe nie dostarczyła mi argumentów, że moja diagnoza była błędna.
Podczas tego pobytu także spotkałem prof. Śliwerskiego, ale tym razem wymieniliśmy tylko kilka zdawkowych zdań w kuluarach Zjazdu, gdy podczas przerw w obradach „weszliśmy na siebie”…
Mijały kolejne lata, działalność PTP nie była już obiektem moich zainteresowań – aż do 20 września, kiedy z bloga prof. Śliwerskiego dowiedziałem się, że w Poznaniu rozpoczął się właśnie XI Ogólnopolski Zjazd Pedagogiczny. Jak wiecie – zamieściłem o nim 22 września informację, w zasadzie pozbawioną jakiegokolwiek mojego komentarza. Jednak Ci, którzy ten tekst czytali uważnie zapewne domyślili się, że nie bez powodu zamieściłem w jego zakończeniu cytat życzeń, jakie pod adresem organizatorów i uczestników tego spotkania skierował na swoim fb-profilu – nieobecny na Zjerździe – prof. Roman Leppert:
„Nam, pedagożkom i pedagogom, niezależnie od tego, czy będziemy w Poznaniu, czy też nas tam nie będzie życzę, żebyśmy zawsze pamiętali o tym, że pedagogika nie istnieje bez edukacji, bez oświaty, bez szkoły, bez uczniów, nauczycieli, bez obchodzących dziś swój dzień przedszkolaków. Tak, jak nie ma np. medycyny bez służby zdrowia a prawa bez wymiaru sprawiedliwości, tak również nie ma pedagogiki bez edukacji.”
[Źródło: www.facebook.com/roman.leppert/]
Bo, choć jest to wniosek oparty jedynie na bardzo fragmentarycznych i ogólnikowych informacjach (nieliczne, znane mi tematy wygłoszonych wykładów i tematy 10-u sekcji) nadal nie dostrzegłem w tym wydarzeniu rewolucyjnej zmiany na lepsze w zakładanym pierwotnie przez statut PTP jego celu, że będzie ono płaszczyzną łączącą w swojej działalności zadania naukowe i społeczne, przy czym – co wówczas podkreślano – istotną jego funkcją będzie „tworzenie pomostów między nauką i praktyką, między naukowcami i nauczycielami”.
Bo też współcześnie obowiązujący Statut PTP (z 11 maja 2016 roku ze zmianami z 6 czerwca 2017 roku oraz z 3 września 2020 roku) w tej sprawie zawiera już tylko taki tekst:
Źródło: www.ptp-pl.org
x x x
Wybaczcie czytający ten, zamieszczony pod tytułem „felieton” tekst, który – mam tego świadomość – nieomal nic nie ma z felietonu. Prędzej można by go nazwać esejem wspomnieniowym, ale podjąłem taką decyzje, aby „na gorąco”, jeszcze na koniec tygodnia w którym w Poznaniu spotkała się „śmietanka” polskich uczonych akademickiej dyscypliny „pedagogika”, wyrazić mój żal, że nadal stowarzyszenie którego czują się także odrobinę współtwórcą, nie jest w stanie spełnić nadziei, która nam 41 lat temu przyświecała.
* Oto tytuły tycz trzech artykułów oraz w których numerach „Gazety Szkolnej” zostały one opublikowane:
Trzy światy edukacji: Świat polityki edukacyjnej – nr 2009/ 50
Trzy światy edukacji. Świat nauki o edukacji – nr 2010/2
Trzy światy o edukacji. Świat praktyki edukacyjnej – nr 2010/ 4
Włodzisław Kuzitowicz
UWAGA:
Tak dokładne daty przywoływanych wydarzeń byłem w stanie podawać nie tylko dzięki Wikipedii, ale także w oparciu o informacje, zapisywane na bieżąco w moich kalendarzykach, które przechowuje w domowym archiwum. [WK]