Nie będę udawał, że tematem tygodnie nie stała się dla mnie wypowiedź pani Małopolskiej Kurator Oświaty na temat szczepionek. Ale jednocześnie prawdą jest, że moje komentowanie tego kolejnego przejawu gł.. /światopoglądu owej pani byłoby dodawaniem tej postaci znaczenia – a tego bym nie chciał. Z resztą – niech się z tym fantem barują ci, którzy ją na to stanowisko posadzili.

 

Ja tymczasem podzielę się z Wami moimi myślami na bardziej ogólny temat: Czy w obliczu nadchodzącej piątej fali pandemii, tym razem „w wykonaniu” kolejnego wcielenia kowida – mutacji nazwanej Omicron, która według informacji ekspertów jast 70 razy bardziej zakaźna od Delty – wszystkie szkoły powinny przejść na naukę zdalną, czy też uczniowie, mimo wybuchającej w kolejnych placówkach ognisk zakażeń – generalnie powinni uczyć się w szkołach.

 

Jak wiemy – w przestrzeni publicznej ścierają się dwie wizje tego, jak należy postąpić w najbliższym czasie, kiedy – nieuchronnie – także do naszego kraju dotrze fala masowych zakażeń Omicronem.

 

Jedna wizja – rządowa – głosi, że nie będą wdrażane nowe obostrzenia, bo przyniosłoby to zbyt wielkie szkody gospodarce, a w przypadku szkół – zamknięcie ich i powszechna nauka zdalna nie jest przewidywana, gdyż dotychczasowe doświadczenia jej skutków są bardzo negatywne.

 

Druga wizja – licznych ekspertów w dziedzinie chorób zakaźnych – przewiduje dziesiątki tysięcy ciężko chorych – w tym, jak w żadnej z dotychczasowych fal epidemii – także ludzi młodych, także dzieci. To oni głoszą tezę, że szkoły są ogniskami transmisji zarazków – zwłaszcza w sytuacji niskiego wskaźnika zaszczepionych uczniów. I dlatego postulują, aby uczniowie nie wracali od poniedziałku do szkół, aby dzieci i młodzież na kolejne kilka tygodni pozostali w domach.

 

I tak mamy klasyczny dylemat w stylu Hamleta: Zamknąć albo nie zamknąć szkoły – oto jest pytanie.

 

Tak sobie myślę, że jest to klasyczna sytuacja, w której cokolwiek zostanie zdecydowane – będzie przez wielu krytykowane: jedni będą się oburzali, że minister szkół nie zamknął, inni zaś będą protestowali w przypadku, gdyby zdecydował o powszechnej nauce zdalnej.

 

Na potrzeby tego felietonu wyobraziłem sobie, że to ja jestem ministrem edukacji. Jakie ja podjąłbym decyzje?

 

Na początek bardzo dogłębnie zapoznałbym się z analizami specjalistów w zakresie chorób zakaźnych i z prognozami fachowców od budowania matematycznych modeli wzrostu liczby osób zakażonych. Zapoznawszy się z nimi udałbym się na rozmowę do ministra zdrowia i po uzgodnieniu wspólnego w tej sprawie stanowiska odbyłbym, wraz z nim, rozmowę z premierem, aby przekonać go do naszej wspólnej propozycji. A byłaby ona – tak jak ja dziś to widzę na podstawie dostępnych informacji – następująca:

 

Po pierwsze – należy wydać ustawę, zobowiązującą nauczycieli i wszystkie osoby pracujące na terenie szkoły do zaszczepienia się. Osoby które nie dopełnią tego obowiązku nie powinny być wpuszczane na teren szkoły i przez okres 30 dni powinny pozostawać w sytuacji analogicznej do zwolnienia lekarskiego – pobierać 80% uposażenia. Jeżeli nadal się nie zaszczepią – powinni zostać zwolnieni z pracy – z powodu ciężkiego naruszenia obowiązków służbowych.

 

Po drugie – nie zamykałbym szkół w grudniu, tuż przed świętami, natomiast zmieniłbym terminy ferii zimowych, zarządzając – podobnie jak w roku ubiegłym – jeden wspólny termin dla szkół we wszystkich województwach: od 31 stycznia do 13 lutego.

 

Na podstawie aktualnych informacji o stanie zachorowań w pierwszym tygodniu lutego i prognozy ekspertów na najbliższe tygodnie – jeśli przewidywałaby ona dalszy wzrost fali zachorowań, podjąłbym decyzję o nauce zdalnej na terenie całego kraju – do odwołania, wtedy kiedy epidemia przygaśnie.

 

I nie przejmowałbym się lamentem nad losem biednych dzieci zamkniętych w domach, bo miałbym pewność, że to i tak mniejsza strata, niż dziesiątki tysięcy dzieci w szpitalach, tysiące pod respiratorami, tysiące w trumnach… A u bardzo wielu dzieci które już przechorowały Omicrona – tzw. PIMS (skrót ang. paediatric inflammatory multisystem syndrome temporally associated with SARS-CoV-2) – czyli trwający bardzo długo, wieloukładowy, ostry zespół zapalny różnych narządów organizmu.

 

I nie wydałbym wytycznych w sprawie studniówek, ale wydał zakaz ich organizowania.

 

I to na razie wszystko, co dzisiaj mogę sobie, odpowiedzialnie, wyobrazić o sytuacji typu „co by było gdyby było”….

 

A jak jest i jak będzie pod rządami pana Czarnka – wszyscy wiemy. I jeszcze się dowiemy.

 

 

Włodzisław Kuitowicz



Zostaw odpowiedź