Analizując wydarzenia minionego tygodnia, które zarejestrowało „Obserwatorium Edukacji”, można dostrzec jeden motyw przewodni: „Lex Czarnek” – i narastający sprzeciw wobec tych zakusów władzy ze strony nauczycielskich związków zawodowych, samorządów i opozycji, a także manewry władzy, aby mimo wszystko „przepchnąć” ten projekt przez parlament.
Tydzień zaczął się od informacji o wysłuchaniu społecznym ws.projektu ustawy tzw. „lex Czarnek”. Jako że nie mam pewności czy wszyscy czytający ten tekst zdali sobie sprawę, że nie było to wydarzenie „z życia Sejmu”, bo gdyby tak było, to nosiłoby ono nazwę „wysłuchania publicznego”. Widocznie , jak to pani marszałkini Witek ma w swej strategii, nie po raz pierwszy, wniosek o takowe oddaliła. I dlatego kluby poselskie partii opozycyjnych zorganizowały wysłuchanie społeczne. A tam, jak bardzo by słuszne nie prezentowano opinie, pozostaną one jedynie materiałem do publikacji prasowych – bez jakiegokolwiek formalnego wpływu na proces legislacyjny.
We wtorek (7 grudnia), podczas posiedzenia sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży, miało się odbyć pierwsze czytanie tego projektu, funkcjonującego w Sejmie jako druk nr 1812. Już na następny dzień – na środę 8 grudnia – zapowiadano drugie czytanie tego projektu, podczas 43. posiedzenia Sejmu – choć nie było tego punktu w opublikowanym na stronie Sejmu porządku dziennym tego posiedzenia.
Ta zapowiedź stała się impulsem dla ZNP do ogłoszenia – pod hasłem “Lex Czarnek to śmierć polskiej edukacji” – na ten dzień manifestacji pod gmachem ministerstwa na Szucha,
Ale jakież było zdziwienie wszystkich uczestników, gdy kierownictwo Sejmu dokonało niezapowiedzianej zmiany w tematyce wtorkowego posiedzenia sejmowej KENiM – z pierwszego czytania projektu „wiadomej” ustawy na… sytuację pandemiczną w szkołach. Pewnie sam minister Czarnek był tą zmianą zaskoczony, bo – o dziwo – przyszedł na nie (dopiero po raz drugi w swojej kadencji), zapewne dlatego, że miał już ten punkt w swoim kalendarzu….
Jak informował Portal OKO.press „podobno PiS boi się, czy z powodu absencji w swoich szeregach komisja poprze projekt”.
Oczywistą konsekwencją tej podmiany było odwołanie przez ZNP planowanego na środę protestu pod ministerstwem.
Widocznie po kilku dniach analizy sytuacji i poszukiwania jakiegoś fortelu, aby mimo wszystko uzyskać poparcie dla projektu w pierwszym czytaniu, pisowska większość w prezydium Sejmu znalazła rozwiązanie, bo 10 grudnia mogłem zamieścić na OE materiał, opatrzony retoryczno-ironicznym tytułem:„Lex Czarnek” to element doktryny obrony narodowej? Oto jago najważniejsza informacja:
Pierwsze czytanie rządowego projektu nowelizacji ustawy Prawo oświatowe, zmierzającej do wzmocnienia roli kuratorów oświaty, odbędzie się we wtorek na posiedzeniu połączonych komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży oraz Obrony Narodowej. Informacja o terminie przeprowadzenia pierwszego czytania projektu pojawiła się na stronie internetowej Sejmu w wykazie prac komisji.
Tym wtorkiem jest 14 grudnia. To w innych okolicznościach mogłoby zakrawać na jakąś pomyłkę lub niekompetencję urzędników opracowujących informacje na internetową stronę Sejmu, gdyby nie było to żałosną manipulacją władz PiS-u, aby na przekór wszystkim przeciwnościom przeforsować ów projekt.
A pretekstem do takiego połączenia tych dwu komisji podczas planowanego posiedzenia jest początkowa część tego procedowanego projektu, która odnosi się do zmian w przepisach Ustawy o systemie oświaty, i dotyczy procedury wnioskowania o zezwolenie na utworzenie oddziału przygotowania wojskowego oraz nadzoru Ministra Obrony Narodowej nad realizacją programu szkolenia uczniów w tych oddziałach.
Dziwić może jednak fakt, że komisja Obrony Narodowej nie była przewidziana jako druga, współuczetnicząca w pracach komisji ENiM, planowanych w miniony wtorek, kiedy to nagle zmieniono temat tego spotkania. Więc dlaczego nagle teraz potrzebny jest udział jej członków – razem z posłankami i posłami, członkami KENiM?
Pomyślałem, poszukałem – i już wiem. Tajemnica tkwi w składach obu komisji. Otóż w komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży, która liczy 40 osób, klub PiS ma 20 osób i może liczyć na 1 głos Konfederacji i 1 głos Giżyńskiego z koła Polskie Sprawy – razem 22 „szable”, natomiast opozycja to potencjalnie 18 głosów [11 – KO, 4 – Lewica i po jednym z Koalicji Polskiej, koła Polska 2050 i wiernego Gowinowi „Porozumienia”, czyli jeszcze 3 głosy], co oznacza przewagę 4 głosów – przy 100% frekwencji.
Natomiast komisja Obrony Narodowej składa się z 39 posłanek i posłów, w tym opozycja ma tam jedynie 17 głosów [KO – 11,Lewica – 3 i z Koalicji Polskiej – 2 oraz z koła „Polska 2050” – 1]. To daje prawej stronie [PiS – 21, Konfederacja – 1 – razem 22 głosy] przewagę 5 głosów.
Widocznie pomysłodawcy tej fuzji dokonali precyzyjnego rozeznania ile posłanek i posłów i z jakich klubów i kół jest „na chorobowym” i wyszło im, że w tej konfiguracji mają większe szanse na przegłosowanie uchwały o skierowaniu tego projektu do drugiego czytania.
I pan minister Czarnek już się cieszy, co można wywnioskować z czwartkowej (9 grudnia) informacji „Serwisu Samorządowego PAP”, który doniósł, że minister powiedział w telewizji „Trwam”: „Musimy wyrobić się do kwietnia ze zmianami tak, aby nowy rok szkolny, 1 września 2022 r., był według nowych arkuszy organizacyjnych, w nowym systemie. W systemie, w którym nauczyciel nie będzie pracował ani godziny więcej, bo pracuje 40 godzin i więcej niż 40 godzin pracować nie będzie. Będzie za to bardziej dostępny dla ucznia.”
Cóż w takiej sytuacji może jeszcze dodać felietonista? Może tylko taką aluzyjną grę słów z tytułami kultowych filmów: Chociaż w Sejmie nie ma „samych swoich”, to jednak aby „ich” zatrzymać w destrukcji polskiej edukacji – „nie ma mocnych”. Co pozostaje nauczycielom? Jedna rada: „kochaj, albo rzuć” – ten zawód.
Włodzisław Kuzitowicz