Temat dzisiejszego felietonu został zasiany w czwartek (30 września 2021 r.) przez dr Łukasza Pawłowskiego, który w Radiu TOK FM wygłosił tezę, która stała się tytułem podcastu zamieszczonego na stronie tego radia: „Korepetycje zagrożeniem dla publicznej edukacji”. Ale problem korepetycji pojawił się akże w sobotę w wywiadzie z Grażyną Zagórny, która na twierdzenie prowadzącej rozmowę: Pojawiają się głosy, że nauczyciele protestują przeciwko propozycjom ministra, bo boją się, że nie będą już mieć czasu na udzielanie korepetycji odpowiedziała:

 

To prawda, że wielu z nas dorabia, prowadząc kursy popołudniowe czy udzielając korepetycji, bo z nauczycielskiej pensji nie da się godnie żyć.”

 

To sprawiło, że wpisałem do wyszukiwarki: „ ofertowe portale korepetycji”. Zobaczcie i Wy co pokazał Googl  –  TUTAJ

 

Na jednej z dostępnych tam stron zamieszczono takie oto ogłoszenie:

 

 

Nie wiem jak Wy, ale ja najbardziej w tym ogłoszeniu zostałem zaskoczony informacją, że poszukiwani są ludzie „zarówno z doświadczeniem jak i bez doswiadczenia”, a także iż „poszukiwani są zmotywowani i pełni pasji ludzie”, i że nie napisano tam, że powinni mieć odpowiednie kompetencje merytoryczne w obszarze wiedzy której chcą nauczać, nie mówiac o metodyce prowadzenia takich „lekcji”. Powiecie, że się czepiam, bo to jest oczywiste. Być może, ale… Ale jest jak najbardzej prawdopodobne, że na takie ogłoszenie może także odpowiedzieć bardzo zmotywowany potrzebą zdobycia nieopodatkowanej „kasy” student, oferując korepetycje z fizyki, który nie zaliczył pierwszego roku studiów na politechnice (oblał m.in. gzamin z fizyki), którego jedynym „doświadczeniem” jest to, że w liceum miał nauczycielkę tego przedmiotu która była belferka „starej daty”, zaczynającą każdą lekcję od sprawdzenia obecności, odpytującą uczniów przy tablicy i robiącą im kartkówki – ale nie organizującą procesu uczenia się.

 

 

x          x          x

 

 

Ale wracam do punktu wyjścia, czyli do owych materiałów, zamieszonych na OE w czwartek i wczoraj. W rozmowie doktora Łukasza Pawłowskiego na antenie Radia TOK FM padły takie stwierdzenia: „rząd nie podwyższając płac nauczycielom świadomie wpycha ich w „szarą strefę” dorabiania korepetycjami”, „nauczycielowi bardziej opłaca się udzielać korepetycji niż pracować jako nauczyciel w szkole”. Po wysłuchaniu tej audycji nie znalazłem jednak żadnego uzasadnienia tezy, która stała się później tytułem podcastu ; „Korepetycje zagrożeniem dla publicznej edukacji”.

 

Na podstawie moich wieloletnich obserwacji, jak też przeczytanych na ten temat lektur, uważam, że jest inna zależność: „Obecny system publicznej edukacji generuje zapotrzebowanie na korepetycje”. Potwierdzenie tej tezy znalazłem, m.in. w relacji z seminarium Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN, które było poświęcone właśnie zjawisku korepetycji. To tam, w styczniu 2013 roku, wystąpił Mark Bray – profesor Instytutu Pedagogiki Porównawczej oraz dyrektor Centrum Badań Pedagogiki Porównawczej na Uniwersytecie w Hongkongu, który opublikował w 2009 roku książkę „Korepetycje. Cień rzucany przez szkoły”

 

To na tym seminarium padły z ust owego profesora takie informacje:

 

Zjawisko korepetycji jest bardzo typowe i występuje na obszarze całego świata. Obserwujemy je zarówno w Azji, Europie Wschodniej, nawet w Afryce zaczyna występować, jak i na obszarach Europy Zachodniej, Ameryki Północnej i Australii.”

 

Korepetycje istnieją tylko dlatego, że istnieje powszechny system edukacji. Kiedy zmieniają się rozmiary i kształt oficjalnego systemu szkolnictwa, zmienia się również system nieoficjalny. W większości społeczeństw o wiele więcej uwagi skupia na sobie oficjalny system szkolnictwa niż jego „cień” w postaci korepetycji.

 

Prof. Bray podając informacje o zjawisku korepetycji w Polsce powołał się na wyniki badań z 2004 r., z których wynikało, że prawie 70% respondentów pobierało korepetycje, z czego ok. 15% uczęszczało tylko na kursy przygotowawcze, niecałe 30% tylko na lekcje prywatne, a ponad 20% korzystało z obu tych typów korepetycji.

 

I jeszcze jedna informacja, jaką z ust prof., Braya uslyszeli uczestnicy tamtego seminarium:

 

Prof. Bray podzielił kraje europejskie na cztery grupy pod względem wielkości zjawiska korepetycji.

 

Grecja, Cypr, Malta, to jedna grupa – wyliczył. – Tu mamy liderów, jeśli chodzi o branie korepetycji, np. w Grecji prawie każdy bierze korepetycje – dodał, a jeden ze słuchaczy przytoczył znane w Grecji powiedzenie: Po co dziecko idzie 1 września do szkoły? Żeby wybrać korepetytora.

 

Do drugiej grupy profesor zaliczył kraje Europy Wschodniej, tłumacząc, że w nich wzrost popularności korepetycji widoczny jest od lat 90., czyli od okresu transformacji. – Częściowo taka sytuacja powstała też w wyniku tego, że załamał się system wynagrodzeń dla nauczycieli, obniżył się – wyjaśnił.

 

W trzeciej grupie znalazła się Europa Zachodnia, w której edukacja stała się towarem, którym można handlować. – Nawet jadąc metrem w Paryżu, widzimy reklamy firm prywatnych oferujących korepetycje – zauważył Mark Bray.

 

Natomiast grupą państw, w których zjawisko korepetycji jest najmniejsze w Europie, okazały się być kraje skandynawskie. – W Finlandii mamy do czynienia z systemem szkolnictwa, który funkcjonuje tak, jak powinien – pokreślił autor. – Oczywiście są tam wysokie podatki, ale nauczyciele są dobrze wynagradzani, a rodzice darzą zaufaniem nauczycieli i szkoły, do których posyłają swoje pociechy.”

 

[Źródło przytaczanych fragmentów relacji z seminarium: www.prawo.pl/oswiata/]

 

 

x          x          x

 

 

Poszukując publikacji na interesujący mnie temat trafiłem na artykuł z 2016 roku, napisany przez Mariolę Szewczyk-Jarockią i Annę Nowacką z Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Płocku w 2016 roku. Jest to relacja przedstawiająca wyniki przeprowadzonych przez nie badań sondażowych, zatytułowana „Opinie uczniów na temat zjawiska korepetycji – na przykładzie wybranych szkół w Płocku i Sierpcu”. Przywołam tu tylko jeden diagram, obrazujący owe opinie:

 

 

Zapewne badania prowadzone w Warszawie lub innych dużych ośrodkach miejskich miałyby nieco inne wyniki, ale i tak warto zauważyć, że na dwu pierwszych miejscach, jako powody uciekania się do pomocy korepetytorki/a, podane przez uczniów, lokują się:

 

Miałem/miałam lub mam problemy ze zrozumieniem pewnej partii materiału z danego przedmiotu – 53,9%

 

Chciałbym/chciałabym lepiej przygotować się do matury 46,1%

 

To potwierdza moją tezę, że to system publicznej edukacji generuje zapotrzebowanie na korepetycje. Bo pierwszy z podanych powodów, to skutek doboru negatywnego do zawodu, czyli niekompetencja nauczycielki/a, a drugi, to prawdziwy (ukryty) cel funkcjonowania systemu szkolnego, jakim jest przygotowanie do zdawania testowych egzaminów.

 

 

x           x          x

 

 

Abym nie był posądzony o serwowanie „odgrzewanych kotletów” przywołam kilka fragmentów bardziej aktualnego tekstu – z 12 lipca 2021 roku, zamieszczonego na portalu „Dziennika Polskiego”:

 

[…] Obecnie rynek korepetycji przeżywa rozkwit. Niegdyś uważano, że na korepetycję uczęszczają tylko te dzieci, które mają problemy z nauką. Dzisiaj jest inaczej. Z dodatkowych zajęć mogą korzystać dosłownie wszyscy. Zarówno przedszkolaki, dzieci w wieku szkolnym, młodzież, jak i dorośli. Ciężko jest znaleźć ucznia, który nie uczęszcza lub nigdy nie uczęszczał na zajęcia dodatkowe. […]

 

-Wielu nauczycieli w polskich szkołach prowadzi zajęcia w sposób stresujący dla ucznia. Odpytywanie na ocenę, nagłe wyrwanie do odpowiedzi w czasie lekcji. Te wszystkie czynniki wpływają na to, że dziecko podczas zajęć jest przestraszone. Atmosfera pełna lęku utrudnia zapamiętywanie – stresujące zajęcia w szkole sprawiają, że dzieci przyswajają znacznie mniej materiału. […]

 

-Na edukację w szkole wpływa między innymi jeszcze jedna rzecz, którą chcemy dzisiaj poruszyć. Dzieci boją się odpowiadać na pytania i popełniać błędy. W szkole niepoprawna odpowiedź często wiążę się z wyśmianiem przez innych uczniów, minusem lub jedynką. Takie zachowania sprawiają, że dzieci nie tylko zniechęcają się do nauki, ale również przestają brać aktywny udział w lekcjach.

 

Im gorszy system edukacji, tym lepszy rynek korepetycji — prawda czy mit?

 

Korepetycje to doskonała forma nauki, która pozwala na podciągnięcie się z danego materiału, na prywatną naukę np. języków dla dorosłych lub przygotowanie się do sprawdzianów, testów oraz egzaminów. Korepetycje były z nami od zawsze. Bez względu na poziom systemu edukacji. Zajęcia w szkole oraz dodatkowe idą ze sobą w parze, a nie ze sobą konkurują. Te dwie formy nauki należy od siebie rozgraniczyć. Działają na zasadzie dopełnienia a nie pojedynku. Korepetycje czy nauka w domu nigdy w całości nie zastąpią edukacji standardowej. Szkoła jest ważnym elementem życia naszych dzieci. Pozwala na zawarcie przyjaźni, przeżycie pierwszych miłości i rozczarowań. […]

 

Cały materiał zatytułowany „Im gorszy system edukacji, tym lepszy rynek korepetycji?” TUTAJ

 

 

Także i w tej publikacji wymieniono, jako jedną przyczyn korepetycji, przygotowanie się do sprawdzianów, testów oraz egzaminów. To każe mi powtórzyć moją tezę, że nauczyciele nie psują korepetycjami systemu szkolnego, to patologiczny system szkolny stwarza im przestrzeń do dorabiania do niskich pensji.

 

Moim zdaniem wzrost uposażenia nauczycieli, przy niezmienionym co do istoty działania systemie edukacji, nie ograniczy tego zjawiska. Tak długo, jak długo jest zapotrzebowanie, są klienci, tak długo będzie funkcjonowała podaż, tak długo będzie gotowość nauczycieli (i nie tylko nauczycieli) do udzielania korepetycji. Bo jeszcze tak nie było, aby ktoś nie chciał mieć więcej pieniędzy niż ma, jeśli może ich mieć więcej….

 

I na koniec o jednym jeszcze koniecznie muszę powiedzieć: Jest to nie poruszany w żadnej z tych (i innych) publikacjach problem – problem etyczny. Nie do zaakceptowania są sytuacje, gdy nauczyciel z premedytacją „produkuje” zagrożenie, stawiając jedynki, a później „poufnie” proponuje „douczanie” za pieniądze…

 

Nie jest to problem przeze mnie wykoncypowany dla zgrabnej pointy tego felietono-eseju. Przed laty, jako ojciec, znalazłem się w takiej sytuacji. W liceum, którego uczniem wówczas był mój syn, taki właśnie system (jak się dowiedziałem od rodziców uczniów starszych klas – za wiedzą i przyzwoleniem dyrekcji tej szkoły) funkcjonował. Wtedy nie chciałem „kopać się z koniem” – przeniosłem syna do innej szkoły, gdzie – bez korepetycji – zdał maturę.

 

 

Włodzisław Kuzitowicz



Zostaw odpowiedź