Przed tygodniem, 6 grudnia, profesor Bogusław Śliwerski na swoim blogu, w tekście zatytułowanym Związkowe gry w „oczko” z władzami oświatowymi w minionym trzydziestoleciu budowania demokracji w Polsce, podjął problem, który – przyznam – że i mnie od czasu do czasu dręczy. Profesor kwestionuje prawo oświatowych związków zawodowych do wypowiadania się, postulowania lub podejmowania działań, wykraczających poza obronę interesów pracowniczych ich członków.

 

Wszystkich zainteresowanych odsyłam do tego posta prof. Śliwerskiego, zaś dla potrzeb felietonu przytaczam jego jeden fragment:

 

[…] Dziś postanowiłem przyjrzeć się oczekiwaniom/roszczeniom z punktu widzenia statutowych celów obu związków, które zgodnie ze statutowymi celami- są przecież związkami zawodowymi pracowników oświaty i wychowania, szkolnictwa wyższego i nauki, a nie obocznymi komisjami edukacji czy oświaty w Sejmie czy (ukrytym w swej formie) resortem edukacji.

 

Zastanawia mnie, dlaczego podmiot rejestrujący Statut związków zawodowych zaakceptował prawo organizacji związkowej (tak ZNP jak i NSZZ „Solidarność”) do ingerowania w sprawy, które wykraczają poza typowe dla związków zawodowych cele i zadania.

 

Absolutnie nie budzą żadnych wątpliwości zareoświatowe związki zawodowjestrowane cele obu Związków, gdyż są zgodne z ustanowionym prawem. Uważam jednak, że powinny one dotyczyć jego członków – nauczycieli, wychowawców, pedagogów, pracowników administracyjno-technicznych, ale już nie rozwiązań programowo-metodycznych polskiej edukacji. To nie jest rola związku zawodowego.[…]

 

Idąc tropem rozumowania prof. Śliwerskiego sięgnąłem do definicji związków zawodowych w encyklopedii PWN:

 

Związki zawodowe – organizacje społeczne, zrzeszające na zasadzie dobrowolności pracowników najemnych w celu obrony i reprezentowania ich wspólnych interesów ekonomicznych i socjalnych, tworzone wg kryterium zawodu, gałęzi produkcji lub regionu.” [Źródło: www.encyklopedia.pwn.pl]

 

Jako legalista uczyniłem kolejny krok – sprawdziłem co o przedmiocie działania związków zawodowych mówi Ustawa z dnia 23 maja 1991 r. o związkach zawodowych. I nie zawodłem się – już na samym początku tak został ten temat zapisany:

 

Art. 1.1. Związek zawodowy jest dobrowolną i samorządną organizacją ludzi pracy, powołaną do reprezentowania i obrony ich praw, interesów zawodowych i socjalnych. [Żródło: www.isap.sejm.gov.pl]

 

Po tej lekturze pomyślałem aby porównać zadania określone w statutach związków nauczycielskich [ZNP – TUTAJ], a skoro KSOiW NSZZ „Solidarność” nie ma odrębnego statutu, także w statucie jej „Centrali” – TUTAJ,  z innym związkiem – np. związkiem zawodowym pracowników budownictwa (wiadomo, „po znajomości”)

 

Oto odnośny fragment statutu Związku Zawodowego „Budowlani”:

 

§ 11 Celami Związku są w szczególności:

 

1.Reprezentowanie i obrona praw i interesów w zakresie warunków pracy i płacy, edukacji zawodowej oraz warunków socjalno-bytowych i kulturalnych pracowników, emerytów i rencistów, bezrobotnych i ich rodzin.

 

2.Kształtowanie aktywności społecznej, etyki zawodowej i ochrona godności ludzi pracy.

 

3.Dążenie do podnoszenia rangi ruchu zawodowego.

 

4.Współdziałanie z organizacjami związkowymi oraz organizacjami pracodawców w kraju i zagranicą na zasadach partnerskich, jak również współtworzenie i wstępowanie do międzynarodowych organizacji pracowników [Źródło: www.zzbudowlani.pl]

 

 

Przeczytawszy to pomyślałem, że może budowlańcy to „obszarowo” za daleka profesja od nauczycieli. Może by tak sprawdzić jakie cele stawiają sobie zwiazki zawodowe – na przykład pracowników kultury i sztuki…

 

Znalazłem więc co o celach działalności zapisano w statucie Federacji Związków Zawodowych Pracowników Kultury i Sztuki:

 

1.Reprezentowanie oraz obrona praw i interesów społeczno-zawodowych i socjalnych członków organizacji związkowych zrzeszonych w Federacji ZZPKiS

 

2.Kształtowanie i ochrona godności zawodowej oraz statusu społecznego pracowników, twórców, animatorów i działaczy kultury.

 

3.Rozwijanie i pomnażanie dorobku polskiej kultury narodowej. [Więcej – TUTAJ ]

 

Nie ma tam nic, co byłoby podobne do aspiracji nauczycielskich trade unions „wtrącania się” w politykę państwa w obszarze aktywności zawodowej ich członków. Szukałem jeddnaak dalej – tym razem w statucie Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy:

 

1.Celem Związku jest obrona praw, godności i interesów lekarzy oraz przywrócenia zawodowi lekarza statusu zawodu wolnego.

 

2.Celem Związku jest również formułowanie i prezentacja stanowisk w sprawach dotyczących systemu opieki zdrowotnej w Polsce, wykonywania zawodu lekarza, praw pacjentów i praw pracowniczych. [Źródło: www.ozzl.org.pl]

 

 

No i sprawdziło się przysłowie, że kto szuka ten znajdzie. Okazało się, że nie tylko nauczyciele, a także lekarze chcą za pośrednictwem swojego związku zawodowego mieć prawo wyrażania stanowisk w sprawach systemowych, a nawet praw pacjentów.

 

To kazało mi głębiej zastanowić się nad tym co łączy środowiska zawodowe nauczycieli i lekarzy, a różnie je od budowlańców czy pracowników kultury.

 

Po dłuższym przemyśleniu doszedłem do takich wniosków:

 

> Myślę, że to co łączy tych, którzy wykonują zawód „nauczyciel” i zawód „lekarz”, a co odróżnia ich od innych, takich jak „budowlaniec” czy „pracownik kultury” – którzy w ten sposób po prostu zarabiają na życie – to przekonanie, że oni, robiąc to co robią (jeśli nawet nie wszyscy, to w znaczęcej ich części), realizują „misję” (nauczyciele) albo pełnią służbę (lekarze). I to nakazuje im bycie aktywnymi w obszarach polityk: edukacyjnej i zdrowotnej – w dobrze pojętytm, wspólnym interesie: ich – jako pracowników ale także odbiorców ich pracy – uczniów (i ich rodziców) oraz pacjentów.

 

I ja nie czyniłbym im z tego powodu zarzutów…

 

> Druga refleksja jest taka, że lekarskie związki zawodowe rzadziej od nauczycielskich zajmują się polityką z obszaru ich działania, gdyż pracownicy ochrony zdrowia mają izby: lekarską, pielęgniarską, aptekarską, a nauczyciele takowej izby nie mają. Mimo podejmowanych w przeszłości kilku inicjatyw w tej sprawie…

 

I na koniec: nie mogę powstrzymać się od wyrażenia swojego poglądu w sprawie tej oto konkluzji kończącej post prof. Śliwerskiego:

 

Wciąż oświata tkwi w systemie quasi-totalitarnym, jaki był w PRL. Nie wyjdziemy z niego tak długo, jak długo związki zawodowe będą miały takie samo prawo jak partia rządząca do afirmowania korzystnych przede wszystkim dla pracowników, a nie dla uczniów, rozwiązań systemowych w naszej edukacji.

 

Otóż moim zdaniem, tymi słowami prof. Śliwerski uzasadnił, że nauczycielskie związki zawodowe, wtrącając się rządzącym w sprawy polityki edukacyjnej, tak naprawdę bronią interesów swoich członków – jakkolwiek by te interesy nie pojmować. I realizują swoje ustawowe uprawnienia.

 

Ale nie pójdę dalej w komentowaniu poglądów profesora Bogusława Śliwerskiego. Przynajmniej nie w tym felietonie…

 

 

Włodzisław Kuzitowicz



Zostaw odpowiedź