Za miesiąc – 15 października, najprawdopodobniej, będziemy już znali wyniki wyborów. Co nie musi oznaczać, że będziemy już wiedzieli kto sformuje rząd. Ale do ostatniego dnia przed ciszą wyborczą „Obserwatorium Edukacji” (a to wszak oznacza, że osobiście i własnopalczascie piszący te słowa) nie będzie tylko „obserwowało” bieg przedwyborczych zdarzeń, ale włączy się do akcji informacyjnej, której celem będzie wyposażenie wyborców, przynajmniej tych będących czytelnikami materiałów zamieszczanych na OE, w obiektywną i rzetelną wiedzę o propozycjach wyborczych głównych komitetów, wystawiających na swych listach kandydatów do Sejmu.

 

Zobowiązuję się, począwszy od najbliższego tygodnia, do zamieszczania materiałów, informujących (obszernie i źródłowo) o obietnicach składanych przez te partie, a dotyczących obszaru edukacji.

 

A dziś jeszcze podzielę się z Wami moimi wątpliwościami, jakie mam po lekturze informacji o jeszcze jednych skutkach strajkowego konfliktu nauczycieli z rządem. Otóż przeczytałem na portalu MamaDu, że szkoły wycofują się z organizacji zielonych szkół i wycieczek, a także szkolnych uroczystości, których przygotowanie wymaga pracy ponad zadania wynikające z realizacji podstawy programowej, a czas który nauczyciele poświęcają na to nie jest dodatkowo wynagradzany.

 

Bo obok racji, które stoją za takimi decyzjami nauczycieli, są jeszcze opinie rodziców:

 

Co na to rodzice? – Moim zdaniem to jest krzywda dla dzieci – odpowiada krótko pani Małgorzata. – Wiadomo, że strajkowanie to walenie głową w mur. Koniec końców konsekwencje ponoszą dzieci. To one nie pojadą, nie zobaczą, nie zwiedzą, nie spędzą czasu razem, a mają na to tylko jedną szansę, bo tylko raz chodzi się do szkoły.”

 

Moje wątpliwości co do takich decyzji nauczycieli, nauczycieli którzy są sfrustrowani po kwietniowej przegranej batalii, batalii nie tylko o zarobki, ale przede wszystkim o poczucie godności tego zawodu, nie biorą się stąd, że nie przyznaję im prawa do takich postaw, będących oczywistym skutkiem rozczarowania po dniach niespełnionych strajkowych nadziei. Wynikają one z oceny takiej formy protestu, w kontekście jej społecznego odbioru i odroczonych skutków, i to nie tylko w opiniach rodziców uczniów, ale szerzej – poprzez zubożenie środowiska wychowawczego o takie formy pracy z uczniami, które nie tylko stanowią niezastąpioną przestrzeń integracji społeczności uczniowskiej, ale także są szansą na poszerzenie i wzbogacenie treści oferty edukacyjnej szkoły.

 

Napisałem te słowa w oparciu o moje osobiste wspomnienia z lat szkolnych, które przecież przeżywałem ponad pół wieku temu, w latach pięćdziesiątych i pierwszych sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Nie było wtedy nawet takiego pojęcia, jak „zielone szkoły” czy „obozy integracyjne” a nawet zwykłe szkolne wycieczki były co najwyżej osobistą inicjatywą konkretnego nauczyciela. A jednak miałem to szczęście mieć dwoje takich nauczycieli, którzy na takie wycieczki wywieźli mnie i moich kolegów (na drugiej były już i koleżanki) – niedaleko, pociągami, ale jednak.

 

I do dzisiaj pamiętam „to coś”, o co dzięki nim stałem się bogatszy. I nie mam tu na myśli wspomnienia krajoznawcze.

 

 

Pierwszą moją wycieczką szkolną był klasowy wyjazd, jaki dla nas, uczniów Szkoły Rzemiosł Budowlanych, zorganizowała nasza nauczycielka historii (później także wicedyrektorka TB1) do Tumu pod Łęczycą, Nieborowa i Arkadii. Dziś nawet nie pamiętam nie tylko daty, ale nawet roku w którym to się odbyło. Najprawdopodobniej był to rok 1960, gdy byliśmy uczniami III klasy. Ale za to pamiętam ten klimat „dotykania historii” w Tumie, opowieści pani profesor Henryki Kabacińskiej o sięgających XII wieku dziejach tej, będącej w ostatniej fazie restauracji, świątyni, pamiętam piękno podłowickiego parku, czyli w romantycznym stylu zabudowanego na przełomie XVIII i XIX wieku ogrodu „Arkadia”, ale przede wszystkim pamiętam zwiedzanie pałacu Radziwiłłów w Nieborowie. I nie z powodu jego architektury ani eksponowanych tam zbiorów sztuki, ale dzięki niezaplanowanemu, niespodzianemu spotkaniu z… Melchiorem Wańkowiczem. Bo to właśnie on, który w powojennej Polsce przebywał dopiero od dwu lat, wyszedł nagle przez drzwi, na których była tabliczka „Wstęp wzbroniony”. Ta niedostępna zwiedzającym część pałacu pełniła wtedy funkcje Domu Pracy Twórczej, w którym znany mi już wtedy (dzięki innej nieszablonowej nauczycielce SRB, polonistce pani Wiktorii Kupiszowej) autor książek „Szczenięce lata” i „Ziele na kraterze” aktualnie przebywał. Pamiętam moją z nim, myślę że trwającą ponad kwadrans, rozmowę – bo nie omieszkałem wypytywać go o bitwę o Monte Cassino.

 

Tę drugą wycieczkę „zaliczyłem” jako uczeń klasy maturalnej w XVIII LO. Zorganizował ją nie wychowawca naszej klasy, a nauczyciel geografii – Janusz Boissé, wtedy trzydziestoletni nauczyciel tego liceum, który nie dorobił się jeszcze swej późniejszej, nadanej mu przez uczniów łódzkiego „Kopra” „ksywki” Blady, pod którą przeszedł do historii łódzkiego nauczycielstwa.

 

Ale wtedy był jedynym nauczycielem „osiemnastki”, który nie obligowany żadnymi treściami programowymi (w XI klasie nie było już geografii – uczył nas przez pierwsze półrocze astronomii) urządził nam tę dwudniową wycieczkę do Płocka, z noclegiem, ot tak po prostu, dla wspólnego przeżycia kilkudziesięciu godzin w zupełnie innym niż codzienne, otoczeniu. Niewiele dziś z jej programu pamiętam: stary kościół w którym były grobowce dwu polskich królów: Władysława Hermana i Bolesława Krzywoustego, wieczorny spacer po płockiej starówce, ale na zawsze został mi w pamięci nocny spacer po moście przez Wisłę... Na zawsze, bo pozostała mi po nim pamiątka, w postaci napisanego przeze mnie pod wpływem tamtego klimatu swobodnych, bez tradycyjnych barier nauczyciel-uczeń, długich, szczerych rozmów z nauczycielem, na którego tam właśnie przestaliśmy mówić „panie profesorze” a zaczęliśmy zwracać się do niego: „wujaszku”.

 

Aby nie być gołosłownym – wybaczcie – ale zacytuję fragment tego wiersza, bo on więcej powie o sensie takich wycieczek, niż uczone argumenty o czynnikach więzotwórczych:

 

Gdzie się ludzie spotykają?

Spotykają się na mostach.

Mosty drgają i wibrują

w takt uderzeń ludzkich kroków.

Ludzie idą, a pod nimi,

przerzucone jak okrzyki,

leżą mosty ponad wodą…

Woda płynie monotonnie,

a na brzegach leżą miasta.

W miastach ludzie oddychają,

i szukają się, szukają… […]

 

 

Dlatego Drodzy: Koleżanki i Koledzy Nauczyciele!

 

Przemyślcie jeszcze raz tę formę protestu. Jeśli Waszym celem jest zrobienie na złość rządowi, to pomyślcie w kogo ta forma naprawdę uderzy: w premiera Morawieckiego, ministra Piątkowskiego, w „szeregowego posła”, czy jednak w Waszych uczniów? Mają im po latach szkoły pozostać w pamięci tylko testy i egzaminy, akademie „ku pamięci” i nazwiska najbardziej „drętwych” belfrów?

 

 

Włodzisław Kuzitowicz

 

 

Aneks biograficzny.

 

W czasach które wspominam nie miałem pojęcia, że w obu przypadkach organizatorami tych wycieczek nie były „przypadkowe” osoby. O tym jakie biografie stały, zarówno za naszą historyczką ze SRB*, jak i geografem z „osiemnastki”** dowiedziałem się wiele, wiele lat później. Oto czego nie mieliśmy szans dowiedzieć się o nich w początkach lat sześćdziesiątych XX wieku:

 

*Kabacińska-Szczęsna Henryka (1921 – 2012) – uczestniczka Powstania Warszawskiego. Założyła w Łodzi Oddział Polskiego Towarzystwa Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. Więcej – zobacz  –  TUTAJ

 

*Janusz Edward Boissé (1932 – 2015) Przyszedł na świat w Tarnopolu jako syn artysty i kombatanta Legionów Polskich Tadeusza i polonistki Janiny, mieszkających w Touste k. Tarnopola. We wrześniu 1939 roku jego ojciec został powołany na front, z którego już nie powrócił, a Janusz z matką zostali zesłani do Kazachstanu. Transport został jednak przerwany w Kijowie. W pobliskiej Zimnej Wodzie mieszkali do 1942 roku, kiedy to udało im się przedostać do Piotrkowa Tryb., gdzie Janusz na tajnych kompletach ukończył szkołę powszechną i pierwszą klasę gimnazjum. W 1945 roku przenieśli się do Męki pod Sieradzem. W 1950 roku zdał maturę w Sieradzu. Więcej – zobacz   –   TUTAJ



Zostaw odpowiedź