Dzisiejszy felieton poświęcę pewnemu elementowi tegorocznego problemu numer jeden kończących się wakacji, jakim była rekrutacja do szkół ponadgimnazjalnych/ponadpodstawowych absolwentów t.zw. „podwójnego rocznika”, czyli 16- letnich byłych gimnazjalistów i 15-letnich absolwentów ponownie ośmioklasowej szkoły podstawowej. Zajmę się tylko jednym, dość wstydliwie odsuwanym na plan dalszy tematem, jakim jest nabór kandydatów do pierwszych klas szkół branżowych. I tylko w mikroskali, to znaczy w oparciu o dane z terenu m. Łodzi

 

Podczas piątkowej konferencji prasowej wiceprezydent Tomasz Trela powiedział – z nieukrywana dumą:

 

To była wyjątkowa trudna rekrutacja, przygotowywaliśmy się do niej długo, ale teraz z satysfakcją mogę powiedzieć, że jesteśmy gotowi. Szkoły czekają na uczniów, wiem, że nauczyciele otoczą ich opieką i zrobią wszystko, by mimo przeciwności mieli odpowiednie warunki do nauki.”

 

I oto jakie informacje podano dziennikarzom na tej konferencji:

 

Tradycyjnie najwięcej absolwentów gimnazjów i klas 8 będzie kontynuować naukę w liceach – 6 319, w technikach będzie się uczyć 3 593, a w szkołach branżowych – 495 uczniów.

 

W materiale jaki zamieściłem na stronie OE dodałem, że tych 495 uczennic i uczniów, to zaledwie 4,75% wszystkich tegorocznych absolwentów obu typów szkół.

 

Nie wiem, czy podana podczas tej konferencji liczba jest sumą informacji o liczbie osób rzeczywiście przyjętych do wszystkich łódzkich zespołów szkół zawodowych, które prowadziły nabór do swoich szkół branżowych – według stanu na połowę sierpnia, na dzień konferencji, czy jeszcze na inny dzień.

 

Moje wątpliwości biorą się z faktu, że jestem w posiadaniu precyzyjnych danych o efektach rekrutacji do klas pierwszych tych szkół w pierwszym etapie e-rekrutacji, czyli o liczbie kandydatów, którzy zamiar kontynuowania swej dalszej drogi kształcenia w tych szkołach i klasach podali do systemu jako alternatywę, w przypadku niezakwalifikowania się do wymienionych na wyższych pozycjach szkół i klas. Dane te przesłał mi Wydział Edukacji UMŁ w trybie dostępu do informacji publicznej. A wynika z tych danych, że do wszystkich klas tych szkół, oferowanych przez system absolwentom gimnazjów zakwalifikowanych zostało 241 osób, a do wszystkich klas tych szkół, oferowanych przez system absolwentom szkół podstawowych – 237 osób. To razem daje liczbę 478 uczniów!

 

 

To by oznaczało, że szkoły te w drugim etapie rekrutacji zwiększyły liczbę swych potencjalnych uczniów jedynie o 17 osób!

 

To jeszcze nie wszystkie informacje, których ujawnienie stawia obraz szkolnictwa branżowego w jeszcze gorszym świetle. Warto wiedzieć, że w tej ogólnej liczbie 478 absolwentów zakwalifikowanych do branżówek w pierwszym etapie rekrutacji, aż 235 – prawie połowa (49,2%) kandydatów zgłosiło się tylko do 4 oferowanych zawodów: kucharz -74 osoby, fryzjer – 60 osób, kierowca – 55 osób i cukiernik – 36 osób. Ani jedna osoba nie zgłosiła zamiaru uczenia się takich zawodów, jak: przetwórca mięsa (?), blacharz samochodowy, krawiec, drukarz offsetowy, dekarz, operator obrabiarek skrawających, fotograf, nie mówiąc o murarzu-tynkarzu czy jeźdźcu! Nawet zawód o pięknej i do niedawna „modnej” nazwie „mechatronik” (proponowany przez ZSZ nr 22) nie uwiódł ani jednego absolwenta szkoły podstawowej – bo tylko oni mieli taką ofertę.

 

Na dzisiaj to tyle – zapowiadam, że w drugiej połowie września zamieszczę na OE pogłębiony materiał o ostatecznym rezultacie tegorocznej rekrutacji do szkół branżowych, oparty na rzeczywistych stanach osobowych utworzonych klas pierwszych we wszystkich łódzkich szkołach branżowych.

 

Ale już dziś sugeruję, aby wszyscy, którym z różnych powodów bliska powinna być sprawa kształcenia fachowców w zawodach robotniczych, zwłaszcza ci, dla których jest to ich powinnością, wynikając a z zakresu obowiązków (w tym zwłaszcza pracujących w PPP Doradztwa Zawodowego…, doradców zawodowych zatrudnionych w ŁCDNiKP), a także urzędników władz samorządowych miasta – bo do szczebla województwa i ministerstwa nie śmiem apelować – aby wszyscy oni na nowo przemyśleli stosowane dotychczas metody i formy swych działań, gdyż – jak widać – te dotąd stosowane okazały się nieomal całkowicie nieskuteczne.

 

Nadal wybór szkoły i zawodu dokonywany jest nieracjonalnie, pod wpływem falujących mód, stereotypów starszego pokolenia, „owczego pędu” rówieśników…

 

To tyle na dziś, w ramach felietonu nie da się zawrzeć bogactwa problematyki, jaki za tym tematem się kryje. Jak to już obiecałem – wkrótce powrócę do sprawy.

 

 

Włodzisław Kuzitowicz

murarz-tynkarz, absolwent Szkoły Rzemiosł Budowlanych (1961)

dyrektor Zespołu Szkół Budowlanych nr 2 (1993 – 2005)



Zostaw odpowiedź