Poprzedni felieton zakończyłem słowami: „Do kolejnego felietonu – już wiem o czym on będzie”. I to prawda – już przed tygodniem „chodził za mną” temat, dla którego miałem już nawet tytuł:

 

Wszyscy klną na skutki deformy edukacji, ale są i tacy, którzy mają za co być jej wdzięczni!

 

A więc zaczynam – od przypomnienia pewnego szczegółu, którym już przed dwoma laty mało kto się zajmował. Mam na myśli dalsze losy edukacyjne ostatnich uczennic i uczniów pierwszych klas gimnazjów, którzy nie otrzymali promocji do klasy drugiej, a którzy z powodu wygaszania tego typu szkoły, czyli nie tworzenia następnych klas pierwszych, zostali cofnięci do szkół podstawowych (które już raz ukończyli – przed rokiem) i tam kontynuowali naukę w klasach siódmych – razem ze swoimi młodszymi o rok koleżankami i kolegami. Nie był to oczywiście statystycznie znaczący problem, ale…

 

We wrześniu 2017 roku, w trybie prośby o dostęp do informacji publicznej, o którą wystąpiłem do Wydziału Edukacji UMŁ, otrzymałem już po kilku dniach tabelę, z której mogłem dowiedzieć się, że w 42 łódzkich gimnazjach promocji do klasy drugiej nie otrzymało 160 uczniów (płci obojga). Na tę liczbę złożyły się przypadki braku promocji w 35 szkołach, gdyż w 7 gimnazjach zdali do drugiej klasy wszyscy uczniowie klas pierwszych. Ale i w szkołach, w których zdarzyły się przypadki repetentów sytuacja była bardzo zróżnicowana: w 6 gimnazjach nie zdał tylko jeden uczeń, w 5-u – po dwie osoby nie otrzymały promocji, w 4-ech – było takich po 3 osoby, w 6-u – po 5 osób, zaś w 4-ech gimnazjach – to 6 lub 7 osób, które musiały wrócić do podstawówek.. Ale były także 3 gimnazja, w których promocji do drugiej klasy nie otrzymało po 11 uczniów i 2 gimnazja z 9-oma osobami bez promocji.

 

Rodzi się pytanie: czy to dużo czy mało? Według danych z Systemu Informacji Oświatowej (SIO)* w roku szkolnym 2016/2017 we wszystkich klasach I gimnazjów dla młodzieży (bez szkół specjalnych) promocji do klasy II nie otrzymało 8 800 uczniów.

 

To właśnie oni, jeśli to traumatyczne przeżycie z czerwca 2017 roku podziałało na nich mobilizująco, zdając przed rokiem do klasy VIII – zakładam że w przeważającej większości – ukończyli w tym roku szkolnym podstawówkę – aplikowali do szkół średnich i, zapewne w ostateczności, do szkół branżowych. W tej rekrutacji spotkali się ze swoimi kolegami z ówczesnej klasy pierwszej gimnazjów, czyli DZIĘKI REFORMIE ZALEWSKIEJ nie stracili roku w swej ścieżce edukacyjnej!

 

Sytuacja powtórzyła się po roku. W Łodzi z drugiej do trzeciej klasy promocji nie otrzymało 138 gimnazjalistów*. I oni także (od 1 września 2018 roku) wrócili do szkół podstawowych – do VIII klas i także w tym roku zostali absolwentami, walczącymi o miejsca w szkołach ponadpodstawowych, równolegle ze swymi byłymi kolegami gimnazjalistami. Zakładam, że w skali Polski było takich osób także niewiele mniej niż w roku 2017 i przyjmuję, że było ich około 8 000. W sumie daje to liczbę ponad 16 tysięcy „szczęściarzy”, którzy mają za co dziękować pomysłodawcom, inicjatorom i wykonawcom deformy polskiej edukacji.

 

Może ta liczba jest nieprecyzyjna. Może. Ale to znaczy, że w tysiącach liczy się tych, którzy w gimnazjach nie garnęli się zbytnio do nauki i tylko dzięki likwidacji gimnazjów nic na tym nie stracili. A to znaczy, że w ok. szesnastu tysiącach domów ich rodzice mają za co być wdzięczni „Dobrej Zmianie”. A to znaczy, że może ich być nawet 30 tysięcy – potencjalnych wyborców!

 

A wybory tuż tuż…

 

Napisałem o o tym niezauważanym przez nikogo zjawisku tak trochę z przekory: żeby nie było, że nie ma nikogo, kto ma powody aby się cieszyć podczas tegorocznej rekrutacji do szkół ponadpodstawowych.

 

Na koniec jeszcze jeden ważny szczegół tej sytuacji. Ci z „bohaterów” tego felietonu którzy dostali się do liceów i techników, jeśli dotąd sobie tego nie uświadomili, wkrótce do tego dojdą, że i tak stracą jeden rok w uczniowskim życiu, gdyż w liceum i w technikum będą uczyli się o rok dłużej niż ich byłe koleżanki i koledzy z gimnazjów.

 

Ale za to nie będą z nimi konkurowali o miejsca w szkołach wyższych. I – zdaniem twórców zreformowanych podstaw programowych – będą o wiele lepiej naumiani…

 

 

Włodzisław Kuzitowicz

 

 

*Źródło: Portal Samorządowy

 

**Podaję za publikacją z łódzkiego dodatku „Gazety Wyborczej”



Zostaw odpowiedź