Dzisiejszy felieton nie będzia miał jednego tematu wiodącego. Zdecydowałem, że najpierw podzielę się refleksjami, których źródłem jest alarm w sprawie lekcji w soboty, wywołany przez oburzonych rodziców, podjęty w artykule na portalu „Wirtualna Polska”, a w jego drugiej części zaprezentuję bardziej „przekrojową” ideę: gotowość do podejmowania działań, których celem jest oddolna inicjatywa zmieniania szkoły i „obywatelskiego nieposłuszeństwa” wobec centralistycznej władzy PiS możliwa jest wszędzie tam,gdzie znajdą się twórczo i niezależnie myślący nauczyciele i dyrektorzy szkół – niezależnie od tego, czy jest to publiczna szkoła, której organem prowadzącym jest samorząd, stowarzyszenie lub fundacja, czy prywatna szkoła „neutralna” religinie, czy jednoznacznie „wyznaniowa”, podstawowa czy średnia.

 

Ale na początek kilka zdań o tym, jak brak umiejętności czytania ze zrozumieniem może wywołać „burzę w szklance wody”, jaką w tym konkretnym pezypadku był artykuł 6-dniowy tydzień nauki w szkołach oburzył rodziców. MEN rozwiewa wątpliwości, opartym na tekstach, zamieszczonych na fejsbukowym profilu „Dom nie jest filią szkoły”, o którym informowaliśmy 2 stycznia. Oto cytat z cytatu, jaki tam zamieszczono:

 

Ministerstwo na swoich stronach publikuje 11 zmian w zapisach ustawy (?!) oświatowej. Jedna z nich, w na pozór niewinny sposób, może postawić na głowie życie rodzinne! Wydaje się, że jest to również pomysł Pani Minister na przeładowaną podstawę programową” – czytamy we wpisie. Po wprowadzeniu zmian art. 111 pkt 14 brzmi:„Organizację tygodnia pracy szkoły, z uwzględnieniem kształcenia w formie dziennej, stacjonarnej lub zaocznej, w tym przypadki, w których kształcenie w formie dziennej może odbywać się przez 6 dni w tygodniu”.

 

Dobrze by było, aby – nie tylko pani Hanna Szczesiuak z „Wirtualnej Polski” – zanim o czymś napisze, najpierw zrozumiała to co przeczytała, a następnie osobiście sprawdziła u źródeł informację, którą zamierza nagłośnić. W tym konkretnym przypadku najpierw została bezkrytycznie powtórzona informacja, jakoby Ministerstwo na swoich stronach publikowało 11 zmian w zapisach ustawy (?!) oświatowej. Wszak elementarną dla każdego komentatora prawa oświatowego powinna być wiedza, że minister nie może rozporządzeniami zmieniać tekstu ustawy sejmowej. Kolejną deziformacją jest dalsza część tego tekstu: „Po wprowadzeniu zmian art. 111 pkt 14 brzmi:’Organizację tygodnia pracy szkoły, z uwzględnieniem kształcenia w formie dziennej, stacjonarnej lub zaocznej, w tym przypadki, w których kształcenie w formie dziennej może odbywać się przez 6 dni w tygodniu’ ”.

 

Po pierwsze: ową zmianę wprowadzono w ramach ustawy z dnia 22 listopada 2018 r. o zmianie ustawy – Prawo oświatowe, ustawy o systemie oświaty oraz niektórych innych ustaw, i nie ma to nic wspólnego z projektami rozporządzeń, skierowanych do konultacji społecznych. Po drugie: ów zapis o organizacji tygodnia pracy szkoły dotyczy upoważnienia ministra do opracowania szczegółowych wytycznych do statutów szkół dla dorosłych, organizujących kształcenie w forme dziennej, stacjonarnej lub zaocznej.Jeszcze raz powtórzę: ów fragment ustawy odnosi się do szkół dla dorosłych, kiedyś nazywanych wieczotówkami!

 

A o tym, czy i kiedy szkoła dla młodzieży może także organizować zajęcia lekcyjne w soboty – wyjaśniono już w informacji MEN, a także w komentarzu redakcyjnym OE z 2 stycznia 2019 r.

 

A teraz zapowiedziana refleksja o tym, że oddolne inicjatywy podejmowania zadań „kroczącej” reformy paradygmatu szkoły, aby odpowiadał on potrzebom aktualnych i przyszłych wyzwań naszej cywilizacji, nie zależą od formuły „własnościowej” szkoły ani od poziomu edukacji w nich realizowanego. Skąd u mnie te przemyślenia? Bo właśnie w tym tygodniu uświadomiłem sobie, że popularyzowane na stronie „Obserwatorium Edukacji” teksty o licznych proreformatorskich działaniach podejmowanych przez ich autorów informują o „fermencie” takich zmian, zachodzących niezależnie od tego, w jakiej konkretnie placówce to się dzieje. Stali czytelnicy materiałów zamieszczanych na OE wiedzą, że pochodzą one zarówno ze szkół „prywatnych” (No Bell w Konstancinie-Jeziornej i Niepubliczna Szkoła COGITO z Płocka ) jak i publicznych (SP nr 81 lub 137 w Łodzi), nie tylko z dużych ośrodków miejskich, ale i z wiosek – np. publiczna wiejska szkoła w Radowie Małym (Ewa Radanowicz), czy Gimnazjum w Gibach (Justyna Bober). Co prawdo najliczniej w tym nurcie aktywne są szkoły podstawowe, do niedawna także gimnazja, ale od pewnego czasu „wirus zmiany” dotarł także do szkół ponadgimnazjalnych – od niedawna ponadpodstawowych. Mam na myśli choćby dwie łódzkie szkoły: Zespół Szkół Gastronomicznych (dyrektorka Zofia Wrześniewska) i Zespół Szkół Rzemiosła (dyrektor Marcin Józefaciuk). Trudniej mi znależć przykłady na „obudzone” licea. Może taką jaskółką zapowiadającą wiosnę licealnej odnowy jest Nauczyciel Roku 2018 – Przemysław Staroń, uczący historii i WOS w II Liceum Ogólnokształcącym w Sopocie…

 

Nie widzę także przeciwwskazań, aby zaczęły się budzić szkoły, postrzegane dotąd jako najbardziej konerwatywne elementy w naszym systemie oświaty – szkoły z przymiotnikiem „katolickie” w nazwie. Myślę, że nadzieję na to daje działaność Marleny Kowalskiej – nauczycielki j. polskiego w Katolickiej Szkole Podstawowej im. Św. Jana Bosko w Piotrkowie Trybunalskim.

 

Jaki z przedstawionych faktów płynie wniosek? Ja uważam, że jest to wniosek optymistyczny: Nie jest ważne jaka to jest szkoła, do kogo należy i w jakim wieku ma uczniów. Wszystko zależy od CZŁOWIEKA! Musi pojawić się osoba – LIDER ZMIANY, nieważne czy jest to dyrektor czy nauczyciel, kto sam jest przekonany o celowości dokonania takiej rzeczywistej reformy w mikrosystemie edukacyjnym swojej szkoły, który jednocześnie potrafi do tego przekonać swoje koleżanki i kolegów, a wraz z nimi – rodziców uczniów, iż nie tylko że nie straciła na swej aktualności myśl rzymskiego filozofa i poety – Seneki Młodszego, pochodząca sprzed prawie dwu tysięcy lat: „Non scholae, sed vitae discimus” (Nie dla szkoły, a dla życie się uczymy”), ale że dzisiaj jest ona jeszcze bardziej prawdziwa!

 

Włodzisław Kuzitowicz



Zostaw odpowiedź