Ze wszystkich tematów minionego tygodnia, zauważonych i niezauważonych przez „Obserwatorium Edukacji”, wybrałem do skomentowania te jeden. Będzie  o tym, co zostało wczoraj przedstawione Czytelnikom OE bez komentarza, czyli o raporcie opublikowanym na stronie Obserwatorium Rynku Pracy dla Edukacji (ORPdE), zatytułowanym „Decyzje edukacyjne i zawodowe uczniów łódzkich szkół gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych.

 

Przyznam, że ośmieliłem się podjąć ten problem po przeczytaniu postu prof. Śliwerskiego, który w czwartek,12 kwietnia, zamieścił na swym blogu tekst, zatytułowany Żenujący brak podstawowej wiedzy metodologicznej doktora habilitowanego i afirmatorów jego ignorancji” *. Wiem, wiem: nie jestem profesorem pedagogiki (co prawda specjalizującym się w teorii wychowania), a autorka owego raportu –  Dorota Cierniak-Dymarczyk – nie jest doktorem habilitowanym. To jednak nie usprawiedliwia, abym – mając świadomość, określę to łagodnie, uchybień metodologicznych, które nie upoważniają autorów cytowanych badań do formułowania ogólnych wniosków – udawał, że nic się nie stało.

 

A ta moja świadomość ma swą genezę w fakcie, że jeszcze podczas studiów pedagogicznych przeszedłem solidny kurs metodologii badań społecznych w ramach zajęć, prowadzonych przez  Izę Muchnicką-Diakow – absolwentkę znanej i cenionej łódzkiej szkoły socjologicznej, będącą już wówczas pracownicą Zakłady Pedagogiki Społecznej w Instytucie Pedagogiki i Psychologii UŁ. Ale moja wiedza w obszarze metodologii badań społecznych ugruntowała się przede wszystkim dzięki temu, że podczas mojej ośmioletniej pracy w tymże Zakładzie (od 1981 roku – katedrze), przez kilka lat  asystowałem pani doc. dr hab. Irenie Lepalczyk – następczyni prof. Aleksandra Kamińskiego na stanowisku kierownika tego Zakładu –  w prowadzonych przez nią seminariach magisterskich.

 

I dzięki temu nikt mi nie wmówi, że badania prowadzone metodą, którą prof. Kamiński nazywał sondażem diagnostycznym, realizowane techniką ankiety anonimowej, przeprowadzonej w sposób – jak to opisano we wstępie do przytoczonego wczoraj raportu z owych badań – upoważnia do nadania mu tytuł: Decyzje edukacyjne i zawodowe uczniów łódzkich szkół gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych”.

 

 

Jakim prawem autorzy tego raportu, relacjonując odpowiedzi uzyskane na pytania ankiety, którą wypełniło 655 uczennic     i uczniów, zebrane w tak różny i – dający się uzasadnić jedynie wygodą badaczy – sposób, używają takich, generalizują- cych otrzymane wynik, sformułowań, jak::

 

>Plany uczących się w gimnazjach i szkołach ponadgimnazjalnych po skończeniu szkoły;

>Kryteria, jakimi kierują się przyszli absolwenci gimnazjów i szkól ponadgimnazjalnych przy wyborze przyszłego zawodu;

>Co zdaniem przyszłych absolwentów gimnazjów i szkól ponadgimnazjalnych ułatwia zdobycie pierwszej pracy?

 

Nie wchodząc w subtelności warsztatowe – skwituję ten wątek tylko tym stwierdzeniem: Aby mieć prawo do takiego zatytułowania raportu i takiego formułowania prezentowanych tam wniosków, należało przeprowadzić badania na próbie reprezentatywnej. A przecież raportowane przez ORPdE wyniki ankiety nie zostały uzyskane przy zachowaniu zasad reprezentatywności badanej populacji…

 

Można się zastanawiać nad okolicznościami, które wpłynęły na to, że takie badania w ogóle zaprojektowano (?) i przeprowadzono, że opracowano ich wyniki i w takiej formie je opublikowano. Pozostawiam kontynuowanie tego wątku Czytelnikom felietonu, zwracając jedynie uwagę na instytucjonalną bazę, w której to sondażowe „dzieło” powstało: Obserwatorium Rynku Pracy dla Edukacji, to jeden z siedmiu ośrodków, działających w strukturze  Łódzkiego Centrum Doskonalenia Nauczycieli i Kształcenia Praktycznego, w którym zatrudniono pięcioro, wymienionych imiennie, pracowników (dwoje ze stopniem doktora, troje – magistrów) i jednego – anonimowego – specjalistę ds. obsługi projektów badawczych finansowanych ze źródeł zewnętrznych.

 

Statut ŁCDNiKP w § 16a tak określa zadania tego ośrodka:W pracowni zajmującej się monitorowaniem rynku pracy dla edukacji prowadzona jest działalność ukierunkowana na analizę relacji jakie zachodzą między edukacją a rynkiem pracy i dotyczy obszaru kształcenia na potrzeby regionalnego rynku pracy”

 

Spuentuję tę całą sytuację hipotezą, że wszystko to mogło zaistnieć wyłącznie w klimacie  – określę to eufemistycznie – romantycznego „mierzenia sił na zamiary, a nie zamiarów (badawczych) według sił”?

 

 

*Tak sobie myślę, że prof. Śliwerski, piastując funkcję wiceprzewodniczącego Rady Społeczno-Doradczej Łódzkiego Centrum Doskonalenia Nauczycieli i Kształcenia Praktycznego, mógłby podzielić się swą profesorską wiedzą metodologiczną z pracownikami ERPdE i w ten sposób realnie wpłynąć na podniesienie jakości pracy tego ogniwa ŁCDNiKP, zamiast skupiać się wyłącznie na swym akademickim środowisku.

 

 

Włodzisław Kuzitowicz



Zostaw odpowiedź