Już w czwartek, podczas gdy uczestniczyłem w otwarciu i kilku ,wybranych, wydarzeniach pierwszego dnia XXI ŁTE powstał zamysł treści tego felietonu. A miał on być moją, kolejną już, opinią o nieadekwatności formuły targów edukacyjnych do współczesnej rzeczywistości technologicznej w obszarze upowszechniania informacji. Bo koncepcja zebrania pod jednym dachem oferty edukacyjnej wszystkich szkół ponadpodstawowych i sprowadzenie tam ósmoklasistów, aby się z nią zapoznali, narodziła się pod koniec ostatniej dekady XX wieku, a pierwsze takie targi odbyły się w roku 1998. Internet był wtedy jeszcze w powijakach, a jedynym kanałem upowszechnienia wśród potencjalnych kandydatów na pierwszoklasistów w  liceach i szkołach zawodowych wiedzy i tym, co te szkoły oferują była drukowana broszura  informatora.

 

Jako że nadal nie jestem jeszcze w pełni sprawny (choroba niedoleczona), muszę się dzisiaj skracać. Będzie to więc felieton ze skrótami myślowymi…

 

Teza 1.

Targi edukacyjne nie są do niczego potrzebne szkołom. Z nieoficjalnych źródeł w WE UMŁ wiem, że prowadzono tam badania sondażowe, w których pytano pierwszoklasistów z jakich źródeł czerpali wiedzę, która zadecydowała o wyborze tej, a nie innej szkoły ponadgimnazjalnej. Okazało się, że na pierwszym miejscu znaleźli się koledzy, na drugim – internet, a na jednym z końcowych – targi edukacyjne!

 

Teza 2.

Najbardziej organizacją targów są zainteresowane… Targi! Znaczy – Międzynarodowe Targi Łódzkie, którym za powierzchnię wystawienniczą zajmowaną przez placówki oświatowe, dla których organem prowadzącym jest UMŁ, płaci… Urząd Miasta Łodzi! Właściciel Spółki MTŁ! No i wejściówki odwiedzających także wpływają na ich konto.

 

Teza 3.

Targi podobają się niektórym mediom, dla których blichtr tej imprezy  i malownicze obrazki pokazywane na fotkach i filmowych migawkach są przyciągającym wzrok czytelników i widzów surogatem pogłębionej informacji.

 

Teza 4.

Chętnie uczestniczą w targach edukacyjnych szkoły wyższe, zwłaszcza te prywatne, dla których jest to jeszcze jedna, w generalnym rozliczeniu nie tak droga, forma reklamy i pozyskiwania przyszłych studentów. Na „moje oko” wśród tegorocznych odwiedzających tę imprezę przeważali uczniowie ostatnich klas szkół średnich…

 

Teza 5

Wizyty na targi bardzo lubią przyprowadzani tam w zorganizowanych  grupach uczniowie, którzy zamiast siedzieć w szkole na lekcjach, mieć jakąś kartkówkę lub odpytywanko, mają to przedpołudnie zagospodarowane bezstresowo…

 

I na tym zakończę. Bardzo chciałem odnieść się jeszcze do jakości, a przede wszystkim – przydatności, imprez towarzyszących. Ale muszę to zostawić na później – dziś już nie daję rady!

 

Włodzisław Kuzitowicz

 

 



Zostaw odpowiedź