Foto: www.google.pl

Wiesława Śliwerska

 

 

Czym tu „straszyć” w tygodniu, w którym świat żył „spotkaniem wielkich i bogatych” w Davos”, gdzie nasz podpisywacz ustaw spotkał się („w przelocie”) z najsławniejszym twórcą fake news’ów  z USA, w tygodniu, w którym senatorzy PiS (w poczuciu anonimowej bezkarności) nie posłuchali Prezesa i nie zgodzili się na aresztowanie kolegi, a jedyne co ten „szeregowy poseł” mógł wobec tego jawnego nieposłuszeństwa zrobić, to wystosować do nich list z zapowiedzią końca tej bezkarności,  w tygodniu, który dla ekscytujących się polityką zwieńczony został  wizytą szefa od spraw zagranicznych największego mocarstwa świata w gabinecie (jeszcze nieformalnego) „Naczelnika Państwa” przy ul. Nowogrodzkiej, a który to tydzień  dla miłośników sportów zimowych zapisze się tryumfem polskich skoczków na Wielkiej Krokwi, a „kibicom” zimowego ryzykowania swoim życiem w najwyższych górach świata dramatyczną akcją ratowniczą pod  Nanga Parbat?

 

Kogo na takim „tle” może zainteresować refleksyjny komentarz na temat  kolejnego odcinka „menowskiego” serialu (równie porywającego jak „Korona królów”) jakim była, nie wiem już która,  konferencja – tym razem p.t. „Szkoła branżowa – przyszłość nowoczesnego biznesu”, zorganizowana w przestronnej auli Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii, której, niestety, nie udało się – w przyzwoitym stopniu – zapełnić uczestnikami?

 

Foto: www.men.gov.pl

 

Już wyłącznie hobbyści  mogliby z odrobiną zainteresowania czytać co myślę o „grze pozorów”, jaką odprawiano podczas odbytego 24 stycznia  posiedzenia Zespołu ds. statusu zawodowego pracowników oświaty, a niszowym ze względu na  przewidywaną, potencjalną liczbą zainteresowanych byłby mój komentarz do najnowszego pisma (zarządzenia, decyzji?) dyrektora CKE dr Marcina Smolika, w którym poinformował on o wprowadzeniu opłat za przystąpienie do egzaminu  maturalnego  (50 zł. brutto za jeden egzamin!) z przedmiotu obowiązkowego, bądź z tego samego przedmiotu dodatkowego na tym samym poziomie, do którego absolwenci szkół średnich przystępowali wcześniej dwukrotnie, lub  – mimo złożonej deklaracji – nie przystąpili.

 

Mając to wszystko na względzie postanowiłem dziś napisać, świadomie na przekór owym „tematom tygodnia”, o ukrytym pod opublikowanym tytułem podkastu  <Trudny” uczeń w szkole – rozmowa z psychologiem dr Andrzejem Śliwerskim> nurcie owej rozmowy, przeprowadzonej przez Annę i Roberta Śowińskich i zamieszczonym w miniony wtorek na stronie Plandaltoński.pl.

 

Mam na myśli to, o czym rozmawiano przez początkowych ponad 25 minut nagrania, czyli o początkach ruchu klas autorskich w Polsce, o mamie rozmówcy – Wiesławie Śliwerskiej, która taką klasę  – jako pierwsza –prowadziła w SP nr 37 na Widzewie, a której uczniem – od 7. roku życia, był dzisiejszy dr psycholog, młodszy syn owej Wiesi i Bogusława Śliwerskich.

 

 

Warto wysłuchać tego podkastu także i po to, aby z ust ówczesnego „podmiotu” owej „rewolucyjnej innowacji” – ucznia klasy autorskiej, który w rozmowie przytacza wiele ważkich elementów tej metody, i który w swej dzisiejszej działalności terapeuty do nich się odwołuje wzbogacić swą wiedzę nie tylko w obszarze porad „jak pracować z uczniem trudnym”. Także dzisiejsi „eduzmieniacze” mogą wiele z tamtych doświadczeń skorzystać, ale też przekonać się, że niezgoda na pruski model szkoły ma w naszym kraju długą tradycję.

 

Nie wszyscy zapewne wiedzą, że w tej parze małżonków Śliwerskich osobą, która na co dzień pokonywała wszelki przeciwności i realizowała edukację „po nowemu” była Wiesia, zaś jej mąż Bogusław – wówczas od kilku lat doktor, adiunkt UŁ,  pełnił tam rolę teoretycznego wsparcia i promotora tego projektu w świecie naukowym.

 

Jak wiedzą ci, którzy wtedy współpracowali lub wspierali tę działalność (Anna Sowińska także pracowała w SP nr 37 i prowadziła klasy autorskie, piszący te słowa – wtedy z pozycji dyrektora WPW-Z w Łodzi, ale i współzałożyciela Edukacyjnego Stowarzyszenia „Szkoła dla Dziecka”, które powstało – między innymi – z intencją poprowadzenia niepublicznej szkoły podstawowej, która w całości pracowałaby według autorskiego programu) rola Wiesi Śliwerskiej w budowaniu dorobku metodycznego „edukacji w wolności” jest nie do przecenienia.

 

I wielka chwała Annie i Robertowi Sowińskim, że przy okazji podkastu z Andrzejem Śliwerskim przypomniana została Jej Osoba – tym bardziej, że stało się to czasie, gdy 10 stycznia minęły 22 lata od jej przedwczesnej śmierci (w 37 roku życia),  gdy pamięć o Jej dorobku w obszarze, jak by to określił Jej mąż – edukacji alternatywnej – została na tyle zapomniana, że dziś żadna  ze „szkół w drodze” o niej nie wspomina i do jej doświadczenia nie nawiązuje.

 

A że był to dorobek wart przypomnienia i czerpania z niego – świadczą nie tylko wspomnienia Jej syna – Andrzeja (wsłuchajcie się w nie uważnie), ale także artykuł Anny SowińskiejDzięki niej zasmakowałam edukacji w wolności – wspomnienie o Wiesławie Śliwerskiej”, zamieszczony jakiś czas temu na stronie Alteredukacji . [TUTAJ]

 

Oddając „co profesorskie profesorowi” muszę napisać, że i jej mąż – Bogusław Śliwerski – kilkakrotnie pisał o udziale swej pierwszej żony – Wiesławy w dorobku ruchu klas autorskich. Swoistym „pomniczkiem” tego są dwie części „Edukacji w wolności”, której to publikacji część I wyszła w 1991 roku, a II –  w 2008.

 

Przeczytajcie sami jak o tamtym czasie i Jej roli w owych działaniach napisał, wtedy już profesor Śliwerski, we wprowadzeniu do owego drugiego wydania, które zatytułował „Nauczycielka wolności”  –  TUTAJ

 

Wspomniał o Wiesi także na swym blogu przed pięcioma laty, w zamieszczonym 10 stycznia 2013 roku poście Nauczycielki klas autorskich”

 

I tylko żal ogarnia wszystkich, którzy mieli to szczęście znać Wiesię Śliwerską i przechowywać żywą o Niej pamięć, że na stronie PWN, gdzie jest reklamowana książka „Edukacja w wolności” (w jej wydaniu z 2008 roku), jako dzieło dwojga autorów: Wiesławy Śliwerskiej i Bogusława Śliwerskiego, zamieszczono jedynie notkę biograficzną Bogusława…  Podobnie stało się na stronie TopSkript, gdzie co prawda wymieniono imiona i nazwiska pary autorów, to jednak w  informacji o książce mówi się  jedynie o jednym jaj autorze.

 

 

Dziękuję  Ani i Robertowi Sowińskim za inicjatywę i Andrzejowi,* że bez większych oporów przyjął to zaproszenie, za nagranie i udostępnienie tej rozmowy w formie podkastu, dzięki czemu możliwe było przywrócenie do społecznego obiegu myśli pedagogicznej, postaci i dorobku Wiesławy Śliwerskiej (z domu Piekarskiej), absolwentki pedagogiki  w UŁ, której bezdyskusyjny talent nawiązywania życzliwych i przyjacielskich relacji z dziećmi, ich rodzicami i współpracownikami stał się fundamentem Jej sukcesów w codziennej nauczycielskie pracy innowatora pedagogicznego.

 

Włodzisław Kuzitowicz

 

*Zastosowałem tę formę „po imieniu”, bo tak się do siebie zwracamy od czasu, gdy staliśmy się „kolegami z pracy” – jako wykładowcy w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Łodzi.



Zostaw odpowiedź