Ostatni tydzień przyniósł sporo okazji do przeżywania zaskoczeń dla tych z nas, którzy śledzili rozwój afery samolotowej z marszałkiem Sejmu Markiem Kuchcińskim w roli głównej. Po dniach publikowanie kolejnych kłamliwych wersji o liczbie dysponowanych przez niego lotów na stałej trasie Warszawa – Rzeszów, o zbieżności ich terminów z wydarzeniami kampanii wyborczej do Parlamentu UE, o tym kto mu towarzyszył, czy była tam jego rodzina, czy zdarzyło się, że samolotem leciała tylko żona, bez Marszałka… Później był dzień tajnych narad w siedzibie PiS na Nowogrodzkiej, spekulacje dziennikarzy: „odwoła czy nie odwoła” (prezes Kaczyński Marszałka), a na końcu niespodzianka. Ale nie ta, że odwołał, ale na kogo wskazał „Palec Prezesa”… Nie na wicemarszałka Ryszarda Terleckiego, nie na którąś z funkcjonujących na dziennikarskiej „ giełdzie” posłanek: Małgorzatę Gosiewską, ani Małgorzatę Wassermann.

 

Prezes Kaczyński wybrał Elżbietę Witek, w swoim czasie „panią od historii i WOS” w Szkole Podstawowej nr 2 w Jaworze na Dolnym Śląsku. Po kilku latach została ona jej dyrektorką, a po tym jak – z inicjatywy dyrektor Witek– połączono tę szkołę z powstałym gimnazjum, także dyrektorką utworzonego tam Zespołu Szkół Ogólnokształcących.

 

Zaprawdę, niezbadane są wyroki – nie tylko Opatrzności Bożej, ale także Prezesa z Nowogrodzkiej! Dlaczego tak uważam? Już śpieszę uzasadnić

 

.

 

Zawiła, obfitująca w wiele niespodzianych zwrotów, była dotychczasowa kariera polityczna owej byłej nauczycielki i dyrektorki szkoły z liczącego ok. 25 tysięcy mieszkańców miasteczka, leżącego nieco ponad 72 kilometry na zachód od Wrocławia (na południe od Legnicy, na północ od Bolkowa). Tym wyraźniej to widać, jeśli porówna się ją z karierą innej nauczycielki (tyle że j. polskiego) i także dyrektorki szkoły – ze Świebodzic, też liczącego podobną liczbę mieszkańców i też posłankę PiS – Anną Zalewską. Ta, od 16 listopada 2015, kiedy została powołana na stanowisko Ministra Edukacji Narodowej, mimo licznych fal krytyki i wielokrotnych spekulacji o jej odwołaniu, przetrwała wszystkie burze – aż do dnia, w którym, jako posłanka Parlamentu Europejskiego, mogła spokojne pożegnać się ze swoim biurkiem przy al. Szucha 25.

 

Pomijam temat, dlaczego już na początku okresu sprawowania władzy przez PiS nie ona, a Zalewska została ministrem edukacji. Nie dowiemy się zapewne nigdy, czy w ogóle miała taką propozycje i z niej nie skorzystała. Mnie interesują kolejne polityczne „wcielenia” tej, jednej z pierwszych na Dolnym Śląsku, nauczycielki ze stopniem „n-l dyplomowany”, absolwentki podyplomowych studiów w zakresie wiedzy o Unii Europejskiej (w 1996roku), która niezwłocznie po ich ukończeniu utworzyła w kierowanej przez siebie placówce Szkolny Kub Europejski, skupiający nie tylko uczniów SP nr 2 w Jaworze, ale także Szkoły Podstawowej w Paszowicach.

 

Oto fragment jej politycznej biografii – przytaczam za Wikipedią:

 

16 listopada 2015 powołana na ministra bez teki w rządzie Beaty Szydło. Objęła także funkcje szefa gabinetu politycznego premiera oraz rzecznika prasowego Rady Ministrów. Funkcję rzecznika sprawowała do 8 stycznia 2016. 11 grudnia 2017 objęła stanowisko ministra bez teki w nowo utworzonym rządzie Mateusza Morawieckiego. 18 grudnia 2017 została odwołana ze składu Rady Ministrów. 4 czerwca 2019 powróciła do rządu Mateusza Morawieckiego – została tego dnia powołana na urząd Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji.

 

 

Foto: fragment zdjęcia Jakuba Szymczycha [www.prezydent.pl]

 

4 czerwca 2019 r., Pałac Prezydencki, uroczystość powołania nowych ministrów. Czwarty od lewej – Dariusz Piontkowski, nowy minister edukacji, piąta – Elżbieta Witek, powołana na stanowisko Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji.

 

Cała ta sekwencja zdarzeń skłania mnie do tezy, że pani Witek bardzo, ale to bardzo nie chciała zostać ministrem edukacji. Bo przecież w tym samym „rozdaniu” tek ministerialnych, którego konieczność spowodowały wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego, była do wzięcia także edukacja… Jak wytłumaczyć, że Główny Sternik polskiej nawy państwowej obsadził na Szucha tego „twardogłowego” wielkoluda z Podlasia, a drobną kobietkę (nie wątpię, ze wielkiego ducha!) zrobił szefową służb mundurowych?

 

Jak tak dłużej pomyślałem nad tym co się stało, to doszedłem do wniosku, że – być może – to, że nie Elżbieta Witek została nowym ministrem edukacji, wyjdzie na dobre nauczycielom, uczniom, całej polskiej oświacie….

 

Foto: screen z relacji [www.tvn24.pl]

 

Elżbieta Witek podczas swego pierwszego przemówienia w roli marszałkini Sejmu: „Nie można mnie też obrazić, bo obrazić mnie może ktoś, na kim mi zależy, komu ufam, z kim się liczę.”

 

 

 

Włodzisław Kuzitowicz



Zostaw odpowiedź