W tę, jak się okazuje – wyjątkową niedzielą najpierw na stronie „Obserwatorium Edukacji” pojawił się news, dotyczący wczorajszego „Marszu Wolności”. Stało się tak, gdyż informowanie o nim jutro byłoby już „musztardą po obiedzie”. Nie zmieniło to jednak utrwalonej od lat tradycji, że niedziela jest czasem na felieton. I oto on:

 

Będzie on o czymś, co z prezentowanych w minionym tygodniu wydarzeń nie tylko najbardziej mnie poruszyło, ale co dotknęło najgłębsze warstwy moich, nie tyle politycznych co pedagogicznych, przekonań. Żeby nie napisać – wartości! A rzecz dotyczy nie tyle jednostkowego wydarzenia, jakim było zorganizowane 27 kwietnia w Łódzkim Urzędzie Wojewódzkim spotkanie z liderami Rady Dzieci i Młodzieży przy MEN, co tego, czego owo spotkanie było jedynie jednym z przejawów, a co w dniach od 18 do 28 kwietnia działo się w 16 miastach polski. Mam na myśli cykl spotkań, jakie pod hasłem „Jakiej reprezentacji potrzebuje polska młodzież” przeprowadzili owi liderzy „przymenowskiej” rady w ramach swojej kampanii promocji przedziwnego projektu „ustawy o Radzie Młodzieży Rzeczypospolitej Polskiej”.

 

 

 

 

Oto co o tej projektowanej radzie napisano na stronie łódzkiego UW:

 

Byłaby to niezależna i samorządna organizacja reprezentująca ogół młodzieży w kraju, która współpracowałaby z organami administracji państwowej. Reprezentowałaby interesy młodzieży, zapewniała możliwość prowadzenia stałych konsultacji pomiędzy młodym pokoleniem a Radą Ministrów oraz organami Sejmu i Senatu Rzeczypospolitej Polskiej. W projekcie ustawy* zakłada się, że Rada Młodzieży działałaby na rzecz tworzenia, wspierania i upowszechniania polityki młodzieżowej.

 

Nie wiem jak Wam, czytającym te słowa, ale mnie natychmiast skojarzyło się to z BBWR. Dla porządku przypomnę, że ta powstało po Zamachu Majowym (w1928 roku) struktura parapartyjna, której pełna nazwa to Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem, była politycznym wsparciem rządu tzw. sanacji. W jego programie zapisano m.in. konieczność zwiększenia uprawnień władzy wykonawczej, niezależność prezydenta kosztem parlamentu i sanację (uzdrowienie) ustroju politycznego.

 

Może przesadzam, ale… Ale lepiej o zagrożeniach mówić kiedy są one w powijakach, niż wtedy, gdy już będzie za późno! A teraz o tym, dlaczego ta cała,pozornie godna poparcia młodzieżowa inicjatywa (stworzenia formalnej, stabilnej struktury, reprezentującej przed „dorosłymi” władzami państwa polską młodzież) budzi mój sprzeciw:

 

Po pierwsze: Twarzą tego projektu jest kilkoro członków aktualnego składu, powołanej przez minister Zalewską we wrześniu 2016r., Rady Dzieci i Młodzieży. Zwraca uwagę fakt nieobecności wśród owych komiwojażerów pomysłu tych z grona członków RDiM, którzy podpisali się w grudniu ub. roku pod „Listem do Prezydenta RP” z apelem o zawetowanie ustaw edukacyjnych. O tym, że w RDiM najprawdopodobniej doszło do rozłamu pisał już 19 grudnia 2016r. na swym blogu prof. Śliwerski w poście zatytułowanym „Fasadowa i schizoidalna w opinii wobec reformy szkolnej Rada Dzieci i Młodzieży przy MEN”:

 

Nie mogę znaleźć wśród podpisujących się (pod listem do Prezydenta RP – WK) Przewodniczącego tej Rady – Adama Janczewskiego. Ba, w składzie Rady jest 32 członków. Czyżby dziesięciu sprawiedliwych, a więc jedna trzecia składu tego pseudodemokratycznego gremium miało stanowić o wiarygodności treści Listu Otwartego? […]

 

Stawiam zatem pytanie: Jak ma się List Otwarty do Dokumentu, jaki to gremium przyjęło pod tytułem: Opinia do Projektu Ustawy – Prawo Oświatowe oraz Projektu Ustawy – Przepisy Wprowadzające Ustawę – Prawo Oświatowe ? […]

 

Mam chyba prawo zakładać, że aktualny skład tej „rocznej” Rady Dzieci i Młodzieży, mimo tego, że jego kompletowanie nie miało nic wspólnego z demokratycznymi procedurami (z listy wszystkich chętnych, którzy się zgłosili, po dwie osoby – członka i zastępcę członka – z każdego województwa wybierało MEN), zasiedli tam nie tylko klakierzy obecnej władzy. Nawiasem mówiąc RDiM przy MEN przypomina KC PZPR! Tam także funkcjonował status „członka” i „zastępcy członka” Komitetu Centralnego…

 

Po drugie: Główni promotorzy owego enigmatycznego ciała jakim miałaby stać się owa projektowana Rada Młodzieży Rzeczypospolitej Polskiej – jej przewodniczący Adam Janczewski, a – być może – także jego zastępca – Tomasz Racławski – znaleźli się w składzie RDiM, najprawdopodobniej, wbrew regulaminowi. Pisano o tym już jesienią w Dzienniku Gazeta Prawna:

 

[…] Na środowej konferencji prasowej w Sejmie poseł PO Arkadiusz Myrcha przekonywał, że Rada została powołana „w okolicznościach, które budzą bardzo liczne kontrowersje”. „Do naszych biur poselskich zwróciło się wiele młodzieży, która wskazywała na nietransparentność i nieprawidłowości dotyczące wskazania członków nowo powołanej Rady” – powiedział.

 

Bartosz Dąbrowa ze związanego z PO stowarzyszenia Młodzi Demokraci przekonywał, że zgodnie z regulaminem Rady jej członkowie są wybierani przez ministra edukacji spośród uczniów gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych. „Tymczasem szefem Rady został student drugiego roku Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu – który popierał PiS w kampanii parlamentarnej i prezydenckiej” – powiedział Dąbrowa. Jak dodał, w Radzie zasiada też jeszcze jeden student.[…]

 

Tym studentem jest właśnie Adam Janczewski – jak udało mi się (z wielkim trudem, bo w Internecie prawie nic o nim nie ma!) student UAM w Poznaniu – aktualnie na drugim roku! Ten fakt obala całkowicie tezę Rzeczniczki MEN, jaką przywołano w tym samym artykule DGP:

 

[…] minister edukacji powołała do Rady uczniów szkół gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych, a także osoby niebędące już uczniami, które w momencie zgłaszania się kończyły szkoły ponadgimnazjalne.”

 

Dołożyłem bardzo wiele starań, aby ustalić aktualny status Tomasza Racławskiego. Niestety znalazłem jedynie pewne poszlaki – relacje z wydarzeń szkolnych, w których uczestniczył ktoś o tym samym imieniu i nazwisku. Pierwsze pochodzą z roku szkolnego 2011/2012 z Gimnazjum nr 2 w Jaśle, a druga z 3 grudnia 2016, opisująca spotkanie, jakie odbyło się w I Liceum Ogólnokształcące im. Komisji Edukacji Narodowej w Sanoku, które odwiedził „ Europejski Uniwersytet Latający, czyli „profesor Marcin Szewczyk z Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania z siedzibą w Rzeszowie oraz Animator CEO Tomasz Racławski.

 

Może ktoś z czytelników ma w tej sprawie dokładniejsze informacje – będę wdzięczny za poinformowanie.

 

A teraz po trzecie: Z przebiegu kariery Adama Janczewskiego rysuje się wspierana przez „partię i rząd” najbardziej (według nich) optymalna ścieżka kariery młodych, aktywnych Polaków. Bo pan Adam najpierw był aktywistą w samorządzie szkolnym, później „dal się wybrać” do Młodzieżowej Rady Miasta Poznania i został jej przewodniczącym (w pierwszej kadencji – 2014/2015), aktualnie przewodniczy RDiM (z błogosławieństwem MEN). I wszystko wskazuje na to, że robi bardzo wiele, aby mógł zasiąść w bardziej długoterminowej strukturze – w Radzie Młodzieży Rzeczypospolitej Polskiej.

 

Otóż nie zgadzam się na to, aby samorządność uczniowska była postrzegana przez władzę (ale i przez co bardziej „ambitnych) nastolatków) jak swoiste przedszkole działalności politycznej.

 

Bo – od lat – jestem popularyzatorem modelu samorządu uczniowskiego jako struktury, w której młodzież zdobywa „kompetencje miękkie”. Przedstawiłem te poglądy w opublikowanym w kwietniowym numerze „Dyrektora Szkoły” artykule, zatytułowanym „Samorząd uczniowski jako środowisko wspierające rozwój ucznia”.

 

 

 

 

Włodzisław Kuzitowicz



Zostaw odpowiedź