Dzień 2 kwietnia jest taką datą, z którą związanych jest kilka szczególnych okoliczności, sugerujących podjecie określonych tematów. Pierwszą  nich którą tu podejmę jest, obchodzony od 2008 roku z inicjatywy ONZ, Światowy Dzień Świadomości Autyzmu.

 

Nie mam zamiaru rozpisywać się szerzej na temat tego zaburzenia w rozwoju, gdyż nie mam wątpliwości, że czytelnicy tego felietonu są i w tej dziedzinie wyedukowani. Jednak przywołam tu dwa zdania informujące o objawach autyzmu:

 

Objawy autyzmu dotyczą głównie nawiązywania kontaktów z innymi ludźmi, umiejętności komunikowania się i przywiązania do schematów. Osoby z autyzmem w wielu sytuacjach mogą nie rozumieć zachowania innych ludzi i ciężko nawiązywać im zwykły, swobodny kontakt.

 

Nie wiem jak Wy, ale mnie coraz częściej nachodzi myśl, że od pewnego czasu sprawują w naszym kraju rządy, a szczególnie w ministerstwie edukacji, osoby autystyczne…

 

 

Dzisiaj znaczny odsetek moich rodaków obchodzi 12.rocznicę śmierci Papieża-Polaka – Jana Pawła II, znanego przez większą część swego życia jako ksiądz, później krakowski biskup i w końcu kardynał Karol Wojtyła.

 

Kto dziś pamięta, że zmarł o godzinie  21.37, co numerologom dało asumpt do wyliczeń:  2+1+3+7= 13. Ta trzynastka – jak ci zwolennicy doszukiwania się „znaków” głoszą – występuje w biografii JPII jeszcze wielokrotnie: 13 maja 1981 roku stał się ofiarą zamachu i „cudem” uniknął śmierci, także data śmierci – 2.04.2005.po zsumowaniu daje tę liczbę: 2+0+4+2+0+0+5= 13. Był on 265 papieżem w historii (2+6+5= 13), miał 58 lat (5 + 8 = 13), kiedy został papieżem, sprawował ten urząd 26 lat i 5 miesięcy ( 2+6+5= 13). Policzyli nawet, że przeżył 31 000 dni – z  3 i 1 da się ułożyć 13! Oto jak kończy się tekst anonimowego autora o tych „trzynastkowych” znakach w biografii Jana Pawła Drugiego (to 13 liter!):

 

Czy stare jak świat przysłowie mówiące o tym, że liczba 13 jest pechowa jest zgodne z prawdą? Może to zbieg okoliczności, a może to Bóg po raz ostatni osobą Jana Pawła II daje nam znaki o czymś, co może nastąpić niedługo? Tego nie wiemy.”

 

Strach pomyśleć co stanie się za rok – w 13. rocznicę Jego śmierci!

 

 

Ale dla mnie najważniejszą jest 20. rocznica uchwalenia przez Zgromadzenie Narodowe Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej. Zdawałoby się, że dwadzieścia lat to wystarczająco dużo czasu, aby treści zapisane w tym najważniejszym akcie prawa ogólnie obowiązującego stały się powszechnie znane. No – jeśli nie powszechnie, to przynajmniej nieobce osobom sprawującym władzę, w tym szczególnie władzę centralną.

 

A tutaj taka „plama” na internetowej stronie Ministerstwa Edukacji Narodowej! Oto tytuł informacji z 31 marca:„Inicjatywa ustawodawcza dotycząca utworzenia Rady Młodzieży RP”. Ale w treści tego komunikatu czytamy:

 

Rada Dzieci i Młodzieży Rzeczypospolitej Polskiej przy Ministrze Edukacji Narodowej wystąpiła z inicjatywą utworzenia stałego organu, który będzie reprezentował interesy młodych ludzi.

 

Więc jednak nie „inicjatywa ustawodawcza”, a po prostu pomysł powołania jakiejś stałej formy reprezentacji „interesów młodych ludzi.

 

Można podejść tolerancyjnie do niewiedzy nastoletnich członków owej Rady Dzieci i Młodzieży (choć wszyscy oni urodzili się już pod „rządami” tej Ustawy Zasadniczej i zapewne mieli z WOS-u lekcje o Konstytucji i pracy Parlamentu), ale nie widzę powodu do „odpuszczenia” tego „babola” ministerialnym urzędnikom. A poza tym – „Jaki PAN (w tym przypadku PANI) –  taki KRAM”!

 

Niech mi będzie wolno w ten rocznicowy dzień poprowadzić taki e-lerning, adresowany do wszystkich winnych owej popularyzacji błędnej wiedzy z gmachu przy ulicy (nazwanej dla upamiętnienia zasług pewnego ogrodnika rodem z Drezna, wolnomularza z resztą) – Jana Chrystiana Szucha nr 25 w Warszawie.

 

Oto co zapisano w artykule 118. Rozdziału III Konstytucji RP, zatytułowanego  „Źródła prawa”

 

Inicjatywa ustawodawcza przysługuje posłom, Senatowi, Prezydentowi Rzeczypospolitej i Radzie Ministrów. Inicjatywa ustawodawcza przysługuje również grupie co najmniej 100 000 obywateli mających prawo wybierania do Sejmu. Tryb postępowania w tej sprawie określa ustawa.

 

Jestem ciekaw co mieli na myśli ci, którzy napisali o zamiarze „utworzenia stałego organu, który będzie reprezentował interesy młodych ludzi”. Najpierw co w tym przypadku znaczy słowo „organ”.

 

Organ – termin używany przede wszystkim w prawie, administracji i zarządzaniu, oznaczający wyodrębniony w celu wykonywania określonych zadań podmiot – osobę lub grupę osób, którego kompetencje określają normy zewnętrzne albo wewnętrzne… [www.pl.wikipedia.org]

 

 

A więc – ma to być „podmiot”, ale o jakiej funkcji? Organ doradczy, opiniodawczy, czy… fasadowy, pozwalający władzy żyć w przekonaniu, że „rozmawia ze społeczeństwem”?

 

Z kogo będzie się ów organ składał? Co w tym przypadku oznaczać będzie określenie „mody człowiek? Poruszając się w obszarze intuicyjnego definiowania pojęcia „młody” można założyć, że „nie dziecko”. Ale kiedy dziecko staje się „młodzieżą”? Może wtedy, gdy inne regulacje polskiego prawa każą go traktować podmiotowo? Ale i tutaj nie ma zgody:

 

Według  Kodeksu Cywilnego „Ograniczoną zdolność do czynności prawnych mają małoletni, którzy ukończyli lat trzynaście”. Kodek Karny stanowi, że w Polsce obcowanie płciowe i inne czynności seksualne stanowią przestępstwo z art. 200 Kodeksu karnego  tylko gdy jest ono z osobą poniżej 15. roku życia. Natomiast według przepisów prawa o odpowiedzialności za popełnienie czynu zabronionego – wobec nieletniego, który  dopuścił się takiego czynu przed ukończeniem 13 lat – sąd traktuje popełnienie takiego czynu wyłącznie jako przejaw demoralizacji nieletniego i może zastosować środki przewidziane w ustawie o postępowaniu w sprawach nieletnich.

 

Nie drążąc dalej tego problemu można zaryzykować tezę, że czternastolatek „w zasadzie” (pomijając granicę pedofilii) nie jest już dzieckiem. Ale jak określić górną granicę wieku, powyżej której nie byłoby się na tyle młodym, aby nie móc zasiadać w tym organie?

 

Prawo do posiadania dowodu osobistego to kres wieku „młodocianego”. Ale znam trzydziestolatków (a nawet starszych), którzy są gotowi „dać w pysk” temu, kto im powie, że nie są już młodzi. Tak więc – czy końcem młodości jest ukończenie szkoły? Ale jakiej szkoły  liceum, technikum, szkoły branżowej?A może licencjatu? Może magisterki?…

 

Nie tylko w tych subtelnościach owej „inicjatywy” (zapewne „oddolnej” ) widzę zagrożenia. Pozostają jeszcze pytania o procedury powoływania członków tego „organu”,  o długość kadencji zasiadania,  a przede wszystkim o relacje wobec innych organów władzy państwowej.

 

Będę uważnie śledził rozwój tej inicjatywy.

 

I czekam na sprostowanie owego komunikatu o „inicjatywie ustawodawczej”!

 

Włodzisław Kuztowicz

 



Zostaw odpowiedź