Witam po dłuższej przerwie, najpierw spowodowanej moją choroba, a tydzień później – koniecznością wywiązania się ze złożonej organizatorom XI Kongresy Zarządzania Oświatą deklaracji, że napiszę z tego wydarzenia refleksyjną relację.
Choć od opublikowania poprzedniego felietonu minęły trzy tygodnie – nadal bardziej mnie poruszają tematy nie wynikające z bieżących wydarzeń dziejących się wokół ministerstwa edukacji i przygotowywanej tam pseudodobrej zmiany. Dlatego nie będę dziś „rozprawiał się” z kolejnymi wystąpieniami minister Zalewskiej i jej ludzi, ani wytykał jej zaniechań. Robią to, coraz częściej publikując swe opinie w mediach, inni – liczni eksperci, których głos ma o wiele większą siłę przebicia się do opinii publicznej niż mój niszowy „pisk felietonisty-amatora”.
W pierwszym podejściu do problemu co uczynić tematem tego felietonu pomyślałem, że będzie o tym, co mnie, po raz kolejny – niestety – zbulwersowało w opublikowanym wczoraj w „Gazecie Wyborczej” wywiadzie z PPR (Pierwszym Pedagogiem Rzeczpospolitej). Jednak po chwili zastanowienia doszedłem do wniosku, że nie ma to większego sensu – i tak cokolwiek tu napiszę nie będzie to miało żadnego wpływu na dobre samopoczucie i wysoką samoocenę owego profesora, dla którego wszystkie dotychczasowe rządy miały złych ministrów edukacji, i tylko on jeden wie co i jak powinno dziać się w polskich szkołach.
Wrócę więc do czwartkowej uroczystości na Zamku Królewskim w Warszawie – do gali nadania tytułu „Nauczyciel Roku 2016”. Nie będę wytykał nieobecności na niej Ministra Edukacji Narodowej, bo to – po chwili zastanowienia – nie powinno być dla nikogo głębiej wprowadzonego w sytuację w obszarze „edukacja” zaskoczeniem. Chcę natomiast zwrócić Waszą uwagę na fakt, iż znakomita większość zdobywców tego tytułu to nauczyciele, którzy nie pracują w szkołach wielkomiejskich.
Z wszystkich dotychczasowych piętnastu laureatów tylko dwoje to warszawiacy: Wiesław Włodarski (2007) i Katarzyna Nowak-Zawadzka (2015). Poza nimi w miastach wojewódzkich pracują: Danuta Konatkiewicz – Zielona Góra (2006) i Marek Golka – Szczecin (2010). Gdyby do tego doliczyć stolice byłych województw, liczące powyżej 200 tys. mieszkańców, to laureatami z dużych miast byli: Anna Sosna z Częstochowy(2011) i Wiktor Kamieniarz z Koszalina (2004). Pozostała dziewiątka laureatów jest nauczycielami w szkołach, działających w małych miastach i miasteczkach, a laureatka z roku 2012 – Marzena Kędra – pracuje w Zespole Szkolno-Przedszkolnym w wiosce Moszczanka (woj. lubelskie, powiat Ryki).
Jeszcze wyraźniej dominację tzw. „prowincji” w osiąganiu wysokiej oceny nauczycielskiej pracy widać na listach osób nominowanych (można powiedzieć – finalistów konkursu) do tytułu „Nauczyciel Roku”. W gronie trzynastu tegorocznych nominatów – tylko dwie osoby pracują w Warszawie (Ewa Drobek i Radosława Potraca), poza nimi w dużych miastach działają: Tomasz Banaszkiewicz w Lublinie i Laurencja Lewandowska w Toruniu. Gdyby trzymać się kryterium „miasto powyżej 200 tys. mieszkańców” – nie spełniają go ani Legnica (Bogumiła Słomczyńska), ani Sieradz (Jowita Królikowska). Przypominam, że tegorocznąlaureatką została Joanna Urbańska z Gimnazjum w Susku – wiosce położonej w województwie mazowieckim, w powiecie sierpeckim, liczącej mniej niż 200 mieszkańców! W jakich miejscowościach pracowali nominowani do tego konkursu nauczyciele w latach 2013 – 2015 – zobaczcie Drodzy Czytelnicy sami – TUTAJ
Przy okazji analizy listy laureatów tytułu „Nauczyciel Roku” warto podjąć jeszcze wątek, jaki pojawił się w wypowiedzi wiceprezesa ZNP Krzysztofa Baszczyńskiego, który podczas ostatniej gali tak skomentował wybór Joanny Urbańskiej Nauczycielem Roku 2016: Mam nadzieję, że to nie będzie ostatni nagrodzony nauczyciel gimnazjum.
Bo do tej pory, licząc razem z tegoroczną laureatką – nauczycielką Gimnazjum w Susku, nauczycielami lub dyrektorami gimnazjów było aż sześć osób wyróżnionych tytułem „Nauczyciel Roku”. W latach minionych byli to:
2011r. – Anna Sosna – Zespół Gimnazjów im. J. Piłsudskiego w Częstochowie.
2010r. – Marek Golka – Gimnazjum nr 5 w Radomiu
2008r. – Dariusz Kulma – Gimnazjum Miejskim nr 2 w Mińsku Mazowieckim.
2005r. – Jacek Świerkocki – Gimnazjum nr 2 w Żorach.
2003r. – Bogumiła Bąk – Gimnazjum Nr 2 w Raciborzu
Jeśli dodamy do tego wykazu jeszcze dwa nazwiska laureatów, którzy pracę w gimnazjum łączyli z pracą w liceum: z roku 2006r. – Danuty Konatkiewicz – dyrektorki Społecznego Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcącego „Szkoła myślenia twórczego” w Zielonej Górze i laureata z roku 2002 – pierwszej edycji konkursu – Grzegorza Lorka – nauczyciela w I Liceum Ogólnokształcącego oraz Gimnazjum nr 5 w Lesznie, możemy mówić, że ponad 50% „Nauczycieli Roku” (8 osób na 15 edycji konkursu) wypracowało sobie to wyróżnienie wysoką oceną ich pracy, prowadzonej w gimnazjum – w tym tak negatywnie ocenianym przez obecną władzę typie szkoły – skazanym przez nią za przypisywane mu „grzechy” na likwidację.
Dlaczego właśnie o tym piszę? Bo uważam, że wybitnych nauczycieli mamy nie tylko w wielkomiejskich szkołach i że ci laureaci to jeszcze jeden argument, przemawiający za sprzeciwem wobec zamiaru likwidacji gimnazjów. I że popularyzacja dobrych wzorów ma większy sens, niż wygłaszanie z wyżyn akademickiej katedry takich oto ocen:
„Badania socjologiczne, psychologiczne i pedagogiczne na temat zaangażowania i obciążeń nauczycieli – prowadzone w różnym czasie* – wykazały, że 30 proc. z nich zagraża uczniom i sobie samym. Mają najwyższy wskaźnik wypalenia zawodowego, są znerwicowani, niekiedy to nawet sadyści. Takie osoby powinny mieć zakaz wstępu do szkoły.” [Źródło:www.wyborcza.pl]
Jak widać jeszcze dużo wody musi w Wiśle upłynąć, aby – tym razem nie pod strzechy (bo tam o dziwo trafia), a na uniwersyteckie, profesorskie gabinety – trafiła idea, popularyzowana przez środowisko „Budzącej się szkoły”: < Od kultury błędu do kultury doceniania > !
Włodzisław Kuzitowicz
*Całkiem jak w przemówieniach minister Zalewskiej – nie dowiadujemy się nic o tym kto, kiedy, jakimi metodami i na jakiej próbie to zbadał.