„Święta, święta i już po” – można zacząć ten felieton, pisany trzeciego dnia nowego 2016 roku, słowami, jakimi kończyli swą okolicznościową piosenkę „Będzie kolęda” niezapomniani Skaldowie. Tyle, że tegoroczne zimowe ferie świąteczne nie przebiegały w beztroskiej atmosferze wigilijnego pojednania, rozmiękczających serca melodii staropolskich kolęd, nie mówiąc już o atakujących nasze uszy z głośników wszystkich centrów handlowych i większości stacji radiowych i kanałów telewizyjnych tak zwanych „christmasów”. Zadbali o to nasi politycy, a zwłaszcza parlamentarzyści, uchwalając bulwersujące, nie tylko przedstawicieli partii opozycyjnych akty prawne – w tym senatorowie, którzy w noc poprzedzającą sylwestra przyjęli ustawę, która znosi obowiązek szkolny dla sześciolatków i przedszkolny dla pięciolatków, (na swój użytek nazywam ją „ustawą im. Karoliny i Tomasza Elbanowskich”), a która leży teraz na biurku szusującego na stokach w Izdebnej Pana Prezydenta i czeka na jego podpis.
Dlatego i mój felieton nie będzie w klimatach „Bóg się rodzi, moc truchleje…” bo, po pierwsze – od wieków jest to jedynie pobożnym życzeniem maluczkich, a po drugie – to nie ja 30 grudnia opublikowałem listę 26 wspaniałych, czyli „Ekspertów Dobrych Zmian w Edukacji”. Podając wczoraj Szanownym Czytelnikom pozyskane z Internetu informacje (nie o wszystkich udało się tam coś odnaleźć) o tym skąd przychodzą ci „nowi entuzjaści edukacji” , nie wypadało w konwencji <Aktualności> komentować tego przedziwnego komunikatu MEN. A jest on przedziwny przynajmniej z dwu powodów.
Po pierwsze – z powodu nieujawnionego trybu, w jakim wymienione na opublikowanej liście osoby znalazły się na niej. Bo nic na ten temat nie mówi zdanie „Poniżej przedstawiamy pierwszych członków grupy Ekspertów Dobrych Zmian w Edukacji. Wychodząc naprzeciw potrzebom, w grupie tej znaleźli się teoretycy i praktycy.”. „Znaleźli się”… To znaczy ktoś ich szukał i znalazł… Czy to znaczy, że to nie oni sami zgłosili się do tego gremium? Bo dopiero poniżej napisano: „Osoby, które chciałyby wejść w skład grupy prosimy o przesłanie wiadomości na adres…”
Dla przykładu: zastanawia w jakiej formule kooptacji do tego grona znalazł się tam, znany w naszym środowisku nie tylko z postów swego bloga <pedagog> prof. Bogusław Śliwerski. Trudno mi wyobrazić sobie, że ów znany z dystansowania się do każdej kolejnej władzy kontestator wszelkich rozwiązań umacniających wpływ państwa na szkoły, posłał do pani minister Zalewskiej list (czy choćby e-mail) z prośbą o „przyjęcie go w poczet Ekspertów „Dobrych Zmian”. Może to pani minister (lub ktoś jej otoczenia), po obejrzeniu niesławnej pamięci debaty*, jaka odbyła się przed kamerami pr.I TVP 16 grudnia i wysłuchaniu poglądów, jakie wygłaszał tam pan profesor Śliwerski, wyraźnie odmiennych od prezentowanych przez jego interlokutora – profesora Tadeusza Pilcha z UW, zadzwonili, lub napisali do niego z tą ofertą? Oto co na temat tej listy napisał sam profesor-bloger w poście zatytułowanym „Przedkładajmy prawdę nad śpiew chóralny”, zamieszczonym z datą 31 grudnia (nowe wpisy ukazują się tam zwykle tuż po północy, pisany był zatem w dniu ukazania się komunikatu MEN):
„Minister Anna Zalewska potwierdziła za pośrednictwem swojego pracownika, że Komitet Nauk Pedagogicznych będzie proszony o konsultacje, ekspertyzy w zakresie planowanych tzw. „dobrych zmian w edukacji”. Już powstaje zespół takich konsultantów, do którego mogą zgłaszać się zainteresowane zmianami osoby. Te, które chciałyby wejść w skład grupy proszone są przez MEN o przesłanie wiadomości na adres: miroslaw.sanek@men.gov.pl do dnia 22 stycznia 2016 r.”
Należy więc przypuszczać, ze obecność profesora Śliwerskiego na liście Grupy Ekspertów Dobrych Zmian w Edukacji jest personifikacją owego „proszonego o konsultacje i ekspertyzy w zakresie planowania dobrych zmian” Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN, którego profesor od 2011 roku jest przewodniczącym. Ale jak dostali się na tę listę inni „teoretycy”? I kogo z wymienionych tam można tym terminem określić? Że osoby z tytułami naukowymi – wydaje się oczywiste. Ale może do tej kategorii powinno się zaliczyć mgr Grzegorza Urbanka – regionalistę, historyka i dokumentalistę z Między-rzecza? Czy do niego też ktoś z MEN zatelefonował? A dlaczego nie poproszono innych, znanych naukowców-pedagogów, jak choćby od lat badającego polskie gimnazja dra hab. Romana Dolatę (nie wiem, czy nadal pracuje w IBE), albo reprezentującego sygnatariuszy listu otwartego do Władz – profesora Tadeusza Pilcha!
Po drugie – co z tymi praktykami w składzie tej grupy? Znalazła się tam Izabela Buczek – wychowawca świetlicy w Gimnazjum w Kroczycach, Anna Dobropolska – wicedyrektorka Zespołu Szkół w Grodźcu, Renata Kluska – dyrektorka przedszkola w Gliwicach, Daniel Łempicki – nauczyciel w-f w szkole podstawowej w Białymstoku i Urszula Poziomek – nauczycielka biologii w warszawskim liceum. Być może jest ich tam więcej – wśród osób, których miejsca aktywności nie udało się dotąd ustalić.
Tylko czy każdy kto praktykuje „na swoim warsztacie pracy” jest predestynowany do konsultowania zmian systemowych? Wszak nie od dziś wiadomo, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, że nawet niekwestionowane, takie a nie inne, jednostkowe doświadczenia owego praktyka zazwyczaj nie są reprezentatywne w skali systemu. A co z przedstawicielami środowisk praktyków, od lat zmieniających nasze szkoły na lepsze?
Dlaczego nie zadbano, aby znaleźli się w tej grupie członkowie Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty, doświadczeni uczestnicy kolejnych edycji programów „Szkoły z Klasą” czy „Szkoły Uczącej się”, od lat z powodzeniem animowanych przez Centrum Edukacji Obywatelskiej? Nie znalazłem nikogo, związanego z dorobkiem metodycznym Centrum Nauki Kopernik, nie ma tam (najprawdopodobniej) nauczycieli unowocześniających swój warsztat pracy w ramach ofert portalu edunews.PL (choćby „Mistrzowie kodowania”), nie mówiąc już o środowisku „Superbelfrzy”, czy ludziach z ruchu „Budząca się szkoła”! Nie licząc Agnieszki Stawickiej, prawdopodobnie byłej wicedyrektorki Gimnazjum w Malanowie (jeżeli to ustalenie jest prawdziwe), brak tam praktyków najbardziej „kontrowersyjnego” elementy polskiego systemy szkolnego – dyrektorów i nauczycieli gimnazjów. O ile wiem środowisko to już się samoorganizuje; w kilku miastach odbyły się spotkania dyrektorów gimnazjów, przygotowywane są konkretne działania, będące współczesną wersją wyciągnięcia praktycznych wniosków ze starej zasady naszych przodków z epoki demokracji szlacheckiej: „nihil novi sine communi consensu” (nic nowego bez powszechnej zgody), w uproszczeniu – nic o nas bez nas!
Kończąc, kieruję apel do wszystkich WIELKICH NIEOBECNYCH – teoretyków i praktyków: Nie zostawiajmy tych reformatorów, obiecujących „dobrą zmianę” wyłącznie w towarzystwie dobranych przez nich klakierów (wierzę, że nie należy do nich prof. Śliwerski!). Proszę Was wszystkich, zwłaszcza tych, którzy identyfikują się z wymienionymi powyżej niereprezentowanymi w tej grupie środowiskami, zgłaszajcie na podany adres swoją wolę uczestniczenia w owej Grupie Ekspertów Dobrych Zmian w Edukacji! A jeżeli Wasze zgłoszenie zostanie oddalone – domagajcie się uzasadnienia tej odmowy na piśmie. Przyślijcie na adres „Obserwatorium Edukacji” informacje o tym i treść owego uzasadnienia!
Włodzisław Kuzitowicz
*Nie mogę odżałować, że debata ta nie został nigdzie utrwalona i udostępniona widzom, którzy nie oglądali jej w dniu emisji… Nie miałem też jak dotąd okazji, aby ją (na podstawie mojego zapisu audio) streścić, choć w jej głównych wątkach i Państwu udostępnić ową namiastkę tej klapy publicystycznej… Może jeszcze się uda.