W minionym tygodniu największą radość sprawiła mi pani Magdalena Grzanek, nauczycielka PM Nr 208 w Łodzi, która nadesłała do „Obserwatorium Edukacji” bogato ilustrowane relacje z dwu najnowszych inicjatyw łódzkiej Sieci Przedszkoli i Szkół Ekologicznych w Łodzi. Były to: konkurs na „Najładniejszą Eko Choinkę 2015 r.”, zorganizowany przez Centrum Handlowo-Rozrywkowe Sukcesja w Łodzi i wystawa plakatów „Stop dzikim wysypiskom!”, prezentowana także na terenie – tym razem dwu – Centrów Handlowo-Rozrywkowych „Sukcesja” i „Manufaktura. Ta radość nie wynika z tego, że jestem sponsorowany przez owe Centra, lecz jest spowodowana faktem odnowienia, mającej już ponad dwuletnią tradycję, współpracy tych placówek z redakcją OE. O tym, że takie korespondencje to moje wielkie marzenie – pisałem w jubileuszowym, setnym, felietonie.

 

 

Jednak w treści tego felietonu nie może zabraknąć moich refleksji, jakie zrodził artykuł opublikowany w „Gazecie Wyborczej” z 14.12.2015, zatytułowany „Nowi kuratorzy z wielką władzą. PiS zmienia prawo i odwołuje”, z którego można się było dowiedzieć, że „przy okazji” nowelizacji Ustawy o systemie oświaty, podjętej w celu przywrócenia poprzednio obowiązującej dolnej granicy wieku obowiązku szkolnego, „rządząca większość” zamierza przeprowadzić przez parlament jeszcze jedną zmianę, która dotyczyć będzie funkcjonowania kuratoriów oświaty, które w jej wyniku z powrotem staną się ogniwami centralnej władzy rządowej, pozwalając – jak to w tym artykule sugerowano – powoływać na stanowiska kuratorów oświaty, bez procedury konkursowej, „swoich” kandydatów.

 

 

Jest to, oczywiście, projekt poselski, wiec zacząłem go szukać na stronie sejmowej. I znalazłem, na podstronie >> prace Sejmu >>Druki sejmowe, jako druk nr 106. Oto ten fragment projektu ustawy, zmieniającej Ustawę o systemie oświaty, zawierający propozycje rozwiązań w sprawie powoływania kuratorów oświaty, który zawiera treści bezpośrednio korespondujące z problemem trybu powoływania kuratorów: „Art. 30. 1. Kuratora oświaty powołuje i odwołuje minister właściwy do spraw oświaty i wychowania;2. Kandydata na stanowisko kuratora oświaty wyłania się w drodze konkursu; 3. Konkurs ogłasza i przeprowadza wojewoda; 4. Ogłoszenie konkursu następuje nie później niż w ciągu miesiąca od dnia, w którym nastąpiło odwołanie kuratora oświaty.

 

 

Prezentuję w załączonym pliku PDF tak obszerny cytat z owego projektu, aby nie być posądzonym o dalsze podgrzewanie atmosfery, już podgrzanej owym artykułem „Gazety Wyborczej”. Bo właśnie tam troje jego autorów: Olga Szpunar, Krzysztof Łakwa i Justyna Suchecka cytowali panikarskie wypowiedzi „z terenu”, jak to ludzie w kuratoriach się boją i kto w ich województwie już szykuje się na to stanowisko – i dlaczego…

 

 

Kochani! Nie widzę powodu do paniki: będzie tak jak zawsze bywało po zmianie władz w Warszawie, tyle tylko, że tym razem bez udawania, że to rozstrzyga się w ramach województwa. Jak wiemy – wszystkie konkursy w historii ostatniego ćwierćwiecza ZAWSZE wygrywał „najlepszy” kandydat!

 

 

Pamiętacie? W Łodzi, w okresie, gdy ministrem był Roman Giertych a jego „wice” – łodzianin Mirosław Orzechowski były aż trzy nierozstrzygnięte konkursy, aż w końcu kuratorem została Barbara Kochanowska – przedtem dyrektorka zespołu szkół ponadgimnazjalnych w Poddębicach. Głosowało na nią siedmiu członków komisji, zaś cztery głosy otrzymała Beata Florek, która dwukrotnie wcześniej wygrywała konkurs na to stanowisko, ale nigdy nie została zaakceptowana przez ministra Romana Giertycha. Wówczas w składzie 11-osobowej komisji zasiadało po dwóch przedstawicieli resortu edukacji, wojewody i sejmiku wojewódzkiego oraz po jednym przedstawicielu związków zawodowych o zasięgu krajowym.

 

 

Potem, po pierwszych wygranych przez PO wyborach, odbył się kolejny konkurs, który tym razem wygrała Wiesława Zewald (wtedy była jeszcze członkiem PO), której, mam nadzieję, drogi zawodowej i późniejszych rządów – nie tylko w łódzkim kuratorium – nie muszę przypominać. Przypomnę jednak, iż w konsekwencji decyzji, jaką koleżanka Wiesława podjęła, kiedy to 17 stycznia 2010 roku łodzianie w referendum odwołali prawicowego prezydenta Jerzego Kropiwnickiego, aby zostać wiceprezydentem miasta (u boku komisarycznego prezydenta, też z PO, Tomasza Sadzyńskiego), Łódzkim Kuratorem Oświaty został (i pełni tę funkcję aktualnie) dr Jan Kamiński – nomen omen – były dyrektor I LO im. M. Koper- nika w Łodzi, którą to funkcje objął właśnie po Wiesławie Zewald, gdy ta w roku 2000 postanowiła nie startować w konkur- sie na dyrektora tej szkoły, gdyż uważała, iż to uwłacza jej godności i dotychczasowym zasługom w kierowaniu tym liceum!

 

 

Jak widać – dążenie do tego, żeby kuratorami oświaty byli ludzie partii rządzącej, to nie jest wymysł PiS, ani prawicy w ogóle, ale tak postępowały wszystkie kolejne rządy – od początku III RP! Wszak pierwszym „niekomunistycznym” kuratorem był w Łodzi Wojciech Walczak, współzałożyciel NZS, jeden z liderów słynnego strajku studentów z 1981 roku. Później rządziła koalicja SLD-PSL i kuratorem był „ludowiec” Zdzisław Ignaczak (wcześniej wieloletni dyrektor IX LO w Łodzi), a po nim – w okresie rządów AWS – nasz regionalny lider oświatowej „Solidarności” (nauczyciel w-f w jednym z zespołów łódzkich szkół zawodowych) – Leszek Surosz.

 

 

Kto będzie wkrótce kuratorem oświaty w Łodzi? Powinienem napisać: kto wygra kolejny konkurs na to stanowisko? Nie grywam w żadne totalizatory, ani sportowe, ani na wyścigach konnych. Ale tym razem zaryzykuję: postawię w tej gonitwie na kandydatką sprawdzoną i od każdej strony spełniającą „ostre” kryteria, stawiane przez tą władzęna Teresę Łęcką – od września 2009 roku dyrektorkę ZSP Nr 19 w Łodzi. Okaże się, czy mam zdolności profetyczne…

 

 

Włodzisław Kuzitowicz



Zostaw odpowiedź