Miniony tydzień przyniósł tyle wydarzeń i dostarczył tyle tematów, o tak zróżnicowanym charakterze i wydźwięku, że sam już nie wiem, czy będę pisał felieton pesymistyczny, czy optymistyczny. Bo z jednej strony to tydzień – jak wieszczą jedni – klęski demokracji, zamachu władzy na ostatni bastion niezależnej od aktualnie rządzących w Sejmie, oraz Dużym i Małym Pałacu instytucji, jakim jest Trybunał Konstytucyjny. Na naszym edukacyjnym podwórku także stała się dla wielu rzecz straszna: po nocnej dyskusji sejmowej na ten temat, do laski marszałkowskiej wpłynął projekt ustawy o zmianie ustawy o systemie oświaty, który przywraca obowiązek szkolny od 7-ego roku życia.
Pomijając merytoryczny aspekt tej zmiany, jakiż to piękny przykład sposobu sprawowania władzy przez partię, na którą w ostatnich wyborach głosowało niespełna 19% uprawnionych do głosowania Polaków (5 711 687 oddanych na listę nr 1 głosów, wobec 30 629 150 osób uprawnionych). Ale skoro prawie połowa (49,08% uprawnionych do głosowania)* moich rodaków wolała nie pójść na wybory, musimy wszyscy przyjąć do wiadomości ich wynik i nie dziwić się, że partia mająca większość w obu izbach parlamentu, swojego premiera i prezydenta, robi, i będzie robiła, co zechce.
A zechciała, między innymi, najpierw – ustami pani minister Zalewskiej (25 listopada) – ogłosić że „Ustawa o systemie oświaty musi być napisana w momencie, kiedy podejmiemy decyzję o tym, w jaki sposób i w którym kierunku zmieniamy system edukacji. A to może stać się dopiero po społecznej debacie. Będą w niej uczestniczyć wszyscy, którzy będą chcieli w niej uczestniczyć„. Jak Szanowni Czytelnicy wiecie, po tej deklaracji – jeszcze tego samego dnia – w publicznej przestrzeni medialnej pojawiło się stanowisko Zespołu Pedagogiki Społecznej przy KNP PAN z 25 listopada 2015 r. wyrażające „ najwyższy niepokój i dezaprobatę dla planów cofnięcia obowiązku szkolnego dla dzieci 6 – letnich”. Dostępne powszechnie było też stanowisko Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty w sprawie planowanych zmian w funkcjonowaniu szkół podstawowych. Kończyło się ono apelem: ”Wnioskujemy o podjęcie dyskusji z fachowcami w zakresie zarządzania oświatą, deklarujemy wolę udziału w takich konsultacjach. […]. Możecie Państwo liczyć na nasze zaangażowanie i rzetelne oceny, czego dowody niejednokrotnie dawaliśmy.”
I co? I nic.
Przepraszam, dzień później pani minister odbyła konsultację – spotkała się z Karoliną i Tomaszem Elbanowskimi ze Stowarzyszenia „Rzecznik Praw Rodziców”. Jak napisano o tym na stronie MEN „Szefowa MEN przedstawiła im planowane rozwiązania. – To było moje pierwsze spotkanie z gośćmi z zewnątrz. Państwo Elbanowscy od dawna walczą o wolność rodziców w podejmowaniu decyzji w sprawie wieku szkolnego swoich dzieci. Już jesteśmy umówieni na kolejne spotkanie – powiedziała Anna Zalewska.”
Trawestując tytuł popularnego cykl u radiowej Trójki „Dzieci wiedzą lepiej” – można uznać, że w przekonaniu rządu premier Szydło oraz jego zaplecza parlamentarnego i politycznego „Elbanowscy wiedzą lepiej!” Lepiej niż naukowcy z Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN, niż prawie pięć tysięcy kadry kierowniczej wszystkich szczebli zarządzania oświatą, zrzeszonych w OSKKO, niż związkowcy z ZNP, a pewnie także wielu z tych, płacących składki w KSOiW NSZZ „SOLIDARNOŚĆ”, gdyby z nimi porozmawiać nie pod dyscyplinującym okiem ich liderów…
Jak to się mówi” „Psy szczekają, karawana idzie dalej!” Niechaj nikt z owych protestujących się nie obraża – wszak i piszący te słowa także należy do tej szczekającej sfory. A poza tym – najwyższy czas przestać wyłącznie szczekać, bo to jeszcze nigdy nic nie zmieniło, a kwitowane jest przez rządzących jednym, deprecjonującym taką formę protestu słowem: HISTERIA! Na co wobec tego nadszedł czas? Na formy samoorganizacji społecznej, na budowanie struktur obywatelskiego nieposłuszeństwa, na „mały sabotaż”!
Czy Polacy w okresie II Wojny Światowej mogli przeciwstawić się zbrojnie w jawnej walce hitlerowskiemu okupantowi? Wiadomo było, że nie. Ale akcja, mająca na celu zniechęcenie polskiej publiczności do chodzenia do kin, wyświetlających niemieckie filmy i gloryfikujące sukcesy niemieckiej armii kroniki – jak najbardziej była możliwa. Rozpoczęła się ona od wypisywania kredą na murach złośliwego sloganu: „Tylko świnie siedzą w kinie”. Obok małego sabotażu, niezależnie od partyzanckich działań bojowych ZWZ a później AK, powstawała sieć tajnego nauczania, wydawano podziemną prasę, informującą Polaków o prawdziwej sytuacji na frontach II Wojny Światowej. My dziś nie musimy, mamy Internet!
Natomiast w okresie stanu wojennego, gdy powszechnie wiadomo było, że „Dziennik Telewizyjny” nie jest zwykłym serwisem informacyjnym, a narzędziem propagandy WRON-y, na murach pojawiały się napisy: „TV kłamie!”, a do dobrego tonu należało wychodzenie całymi rodzinami na spacer w porze nadawania Dziennika…Drodzy Czytelnicy! Nadeszła pora, aby przypomnieć „złotą myśl” Marka Aureliusza:
Boże, daj mi cierpliwość, bym pogodził się z tym, czego zmienić nie jestem w stanie. Daj mi siłę, bym zmieniał to co zmienić mogę. I daj mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego.**
Teraz róbmy tylko to, co ma jakiś sens i co może doprowadzić do pozytywnych rezultatów. Wszystko inne może być przysłowiowym „biciem głową w mur”, co fachowo nazywa się fiksacją. Inne, radykalne akcje, odłóżmy do bardziej sprzyjających czasów. A one nadejdą! Nie ma wątpliwości.
Na początek proponuję nie rozdzierać szat z powodu ustawowego powrotu do dawnego wieku obowiązku szkolnego. Ale róbmy wszystko, aby jak najwięcej świadomych dobra swoich dzieci rodziców MIMO WSZYSTKO posyłało swoje sześciolatki do szkół. Twórzmy modę na „SZEŚCIOLATKA W PIERWSZEJ KLASIE!” „Na gorąco” wymyśliłem taki wierszyk:
Jestem sobie sześciolatek,
Zbrzydł mi ten przedszkolny światek!
Tkwić w przedszkolu – czasu stratą.
Chcę do szkoły, mamo, tato!
Włodzisław Kuzitowicz
*Dane statystyczne pochodzą z Obwieszczenia PKW z 25 października 2015r.
**Tak, wiem, że nie ma zgody co do tego, kto naprawdę jest autorem tego tekstu. Ale najczęściej pod tym autorstwem ten cytat jest przytaczany.