Już następnego dnia po zamieszczeniu setnego felietonu nowa pani minister edukacji dostarczyła mi tematu, nad którym nie dało się przejść bez komentarza. Tylko z tego powodu nie znalazła się w aktualnościach ta, zamieszczona w poniedziałek na stronie MEN, informacja: ”Minister edukacji w warszawskim Zespole Szkół nr 22: działajmy dla dobra uczniów.” Oto jej pierwsze zdanie: „Każdy konflikt można rozwiązać – powiedziała minister Anna Zalewska w Zespole Szkół nr 22 im. Emiliana Konopczyńskiego w Warszawie. I rozwiązała. Rozwiązała w sposób, który oby nie stał się wzorcem dla innych…

 

Nie będę tu streszczał całej fabuły tego wydarzenia – odsyłam do innych niż „menowskie” źródeł, jak choćby materiał, jaki zamieszczono tego dnia wieczorem na portalu ONET: „Strajk w Zespole Szkół nr 22 w Warszawie. Dymisja dyrektor. Oto jego najistotniejszy fragment:

 

Dyrektor Zespołu Szkół nr 22 w Warszawie Małgorzata Mroczkowska podała się do dymisji. Od rana trwał tam protest uczniów i ich rodziców, którzy domagali się odwołania dyrektorki. Do placówki przyjechała minister edukacji Anna Zalewska.

Po ogłoszeniu informacji o dymisji Mroczkowskiej, na sali zapanowała euforia. [www.wiadomosci.onet.pl]

 

Warto zobaczyć tam i posłuchać tej reakcji uczniów i ich rodziców.. I zobaczyć twarz byłej już pani dyrektor… Dodać trzeba jeszcze (zaczerpnięty z innego materiał, zamieszczonego także na Onecie) cytat wypowiedzi pani minister Zalewskiej, ilustrujący specyficzną logikę, leżącą u podstaw jej interwencji:

 

Obiecuję wraz z kuratorem i organem prowadzącym wsparcie dla szkoły – zapewniła minister. Podkreśliła, że dyrektor to dobry i wartościowy nauczyciel. – Miała odwagę, żeby razem z nami wyjść i was o tym poinformować.  [www.wiadomosci.onet.pl]

 

 

Wszystko to co działo się w owym warszawskim zespole szkół ponadgimnazjalnych, co miało swój początek w braku elementarnych umiejętności kierowania zespołami ludzi przez ową dyrektorkę, w wielomiesięcznej biurokratycznej znieczulicy i urzędniczej spychotechnice, skutkującej indolencją obu organów ( prowadzącym – Miastem Stołecznym Warszawa i nadzorującym szkołę – Mazowieckim Kuratorium Oświaty) niepotrafiących skutecznie zdiagnozować i rozwiązać w zarodku ten narastający konflikt na linii nauczyciele – dyrektorka szkoły, co doprowadziło (i nic w tym dziwnego) do włączenia się uczniów i ich rodziców, a co zwieńczone zostało spektakularnym protestem tych ostatnich, co w żaden sposób (moim zdaniem) nie usprawiedliwia roli, jaką odegrała tam minister Zalewska.

 

Nie tak powinna ona realizować słynne hasło swej przełożonej: „Damy radę!” Cóż z tego, że dała radę „przekonać” ową – jej zdaniem – „dobrą i wartościową nauczycielkę” na kierowniczym stanowisku, że powinna ona „dobrowolnie” podać się do dymisji. Cóż z tego, że poszło w świat entuzjastyczne „dziękujemy, dziękujemy”, skandowane przez strajkujących uczniów – po ogłoszeniu odejścia ze stanowiska owej autorytarnej i pozbawionej kwalifikacji kierowniczych dyrektorki ich szkoły. Tak naprawdę do uczniów polskich szkół poszedł inny komunikat: „Minister edukacji narodowej, powołana na stanowisko przez partię Prawo i Sprawiedliwość, jeśli i my w naszej szkole uznamy, że nasza dyrekcja jest fatalna i zastrajkujemy, nawet jeśli to będzie „dobry i wartościowy nauczyciel, przyjedzie i zmusi ją do rezygnacji ze stanowiska!”

 

 

A poza tym, jako ten, którego PESEL zaczyna się cyframi 44, mam jeszcze inne refleksje. Ten sposób zarządzania przypomina mi „słusznie minione czasy”, w których „lud pracujący miast i wsi” w sytuacjach, które go bulwersowały, nie zawracał sobie głowy procedurami administracyjno-prawnymi, a słał skargę do „towarzysza sekretarza”, ten zaś – w sposób równie spektakularny jak to miało miejsce w Warszawie w miniony poniedziałek, przyjeżdżał i załatwiał sprawę na miejscu „od ręki”! I „nabijał sobie punkty” w owej wzburzonej społeczności lokalnej. Czasami nawet ogólnokrajowej.

 

 

No, chyba, że owe masy za dużo chciały… Wtedy to już przyjeżdżało ZOMO z armatkami wodnym i transportery opancerzone… Raz nawet nie było teleranka….

 
Poczekamy, i obyśmy nie zobaczyli dalszego ciągu tego – przez panią minister Zalewską zademonstrowanego – stylu rozwiązywania konfliktów przez aktualnie sprawujących w naszym kraju władzę…

 

 

Włodzisław Kuzitowicz



Zostaw odpowiedź