W sobotę (9 kwietnia 2022 r.) dyrektor Jarosław Pytlak zamieścił na swoim blogu kolenjny, warty zapoznania się z nim, tekst. Jak zwykle, dla zaciekawienia czytających, zamieszczamy jego fragmenty, ale sugerujemy spokojną lekturę jego pełnej wersji. Oto fragmenty tego tekstu:

 

W art. 44zu w ust. 3 w pkt. 3 średnik zastępuje się kropką i uchyla się pkt 4

 

Enigmatyczny tytuł niniejszego artykułu zaczerpnąłem z Ustawy o zmianie ustawy o systemie oświaty oraz niektórych innych ustaw, uchwalonej przez Sejm w dniu 7 kwietnia br. Prawniczo-bełkotliwy zapis kryje w sobie bodaj najważniejszą zmianę, jaką w ostatnim czasie wprowadzono w polskim systemie oświaty. I – uwaga – moim zdaniem jest to zmiana na lepsze! Fakt, że na podobnej zasadzie, jak z kozą rabina, którą mądry rebe kazał dokwaterować do koszmarnie zatłoczonego mieszkania, a później wyprowadzić, powodując tym poczucie, że zrobiło się zdecydowanie luźniej. Tym niemniej, w gęstych oparach absurdu spowijającego za sprawą reformy Zalewskiej polską szkołę, czuć niewielki powiew świeżego powietrza. A rzecz dotyczy egzaminu ósmoklasisty.

 

Nie ulegnie on poszerzeniu!

 

Przypomnę, że wprowadzony od 2019 roku egzamin obejmuje trzy przedmioty: język polski, matematykę i język obcy. Do tego zestawu miał dołączyć przedmiot czwarty, do wyboru spośród: historii, biologii, geografii, fizyki i chemii. Tak stanowił wspomniany w tytule pkt. 4 w art. 44zu ust. 3 ustawy o systemie oświaty, który jednak został właśnie uchylony. Egzamin ósmoklasisty pozostanie zatem trzyczęściowy. I chociaż proces legislacyjny jeszcze się nie zakończył, to biorąc pod uwagę zgodne głosowanie „za” posłów partii rządzącej oraz większości opozycji, zmianę można uznać za przesądzoną.

Przy okazji, na mocy tej samej ustawy egzamin ósmoklasisty przeniesiono już na stałe na maj, w związku z czym ogłaszanie wyników odbywać się będzie po zakończeniu roku szkolnego. A pochylając się nad niedolą roczników poszkodowanych przez pandemię, o kolejne dwa lata przedłużono ograniczenie wymagań egzaminacyjnych, szczególnie istotne w zakresie języka polskiego. Jedno i drugie również sensowne i godne poparcia.

 

Na tym mógłbym zakończyć krótkie, radosne doniesienie, ale intryguje mnie, dlaczego zdecydowano się na takie zmiany. W uzasadnieniu projektu ustawy czytamy, że wynikły one „z postulatów zgłaszanych do Ministerstwa Edukacji i Nauki przez środowiska nauczycieli i rodziców, którzy wyrażali obawy, że egzamin ósmoklasisty z czwartego przedmiotu do wyboru powoduje konieczność skupienia się ucznia na jednym (wybranym) przedmiocie kosztem przedmiotów pozostałych”. Cóż, postulaty takowe były na pewno, sam miałem w nich swój udział. Zastanawia mnie jednak, dlaczego władza, która, wprowadzając bezsensowną reformę Zalewskiej, przez sześć lat konsekwentnie ignorowała głos środowiska oświatowego, nagle stała się wrażliwa na jego postulaty? […]

 

Bardziej niespodziewane jest, że interpelację w podobnym duchu wystosowała do ministra grupa posłów Lewicy. Zawarli w niej, między innymi, takie oto stwierdzenia:

 

Egzaminy z przedmiotów przyrodniczych sprawiają, że uczniowie nie zaniedbują obowiązku uczenia się tych przedmiotów. To z kolei prowadzi do tego, że są oni lepiej przygotowani do percepcji bardziej skomplikowanych zagadnień, które przygotowują ich do edukacji na kolejnych szczeblach. […]

 

Decyzja o odstąpieniu od egzaminu z czwartego przedmiotu, do którego od lat przygotowywali się nauczyciele, wydawnictwa, a także Centralna Komisja Egzaminacyjna, budzi uzasadniony niepokój. […] Nie ma lepszego sposobu kształcenia takiego właśnie myślenia krytycznego niż nauka przedmiotów przyrodniczych, odwołujących się do faktów, wymagających rzetelnego sprawdzania źródeł informacji i ich analizowania. Jeżeli polska szkoła ma odpowiedzialnie przygotowywać młodych ludzi do świadomego życia w XXI wieku, nie może dawać uczniom sygnału, że nauki przyrodnicze nie mają znaczenia. A rezygnacja z tej części egzaminu ósmoklasisty, zapewne będzie dla nich właśnie takim sygnałem.

 

Najkrócej mówiąc zatem, zdaniem autorów interpelacji, perspektywa egzaminu w największym stopniu skłania do nauki, a kując do testów uczeń „przygotowuje się do percepcji bardziej skomplikowanych zagadnień”. Brawo! Traktuję to jako twórczy wkład posłów Lewicy do dorobku pedagogiki. A już zupełnym kuriozum jest dla mnie twierdzenie, że nauczyciele od lat przygotowywali się do tych egzaminów. Od lat, to nauczyciele przygotowywali się przede wszystkim do ogarniania bezsensownej podstawy programowej, a następnie – za sprawą pandemii – zdalnego nauczania. Perspektywę kolejnego egzaminu traktowali jako dopust boży – jeden z bardzo wielu, jakie w ostatnich latach zafundowała im władza. Litościwie nie skomentuję pozostałej części tej interpelacji, zaś wniosek z całości mam taki, że posłowie Lewicy nie mają bladego pojęcia o prawdziwych źródłach problemów polskiej szkoły.

Oczywiście dobra decyzja Sejmu nie rozwiązuje żadnego systemowego problemu. Uczniom jednak oszczędza jeszcze jednego, dodatkowego obciążenia. A skoro uczniom, to również ich rodzicom i nauczycielom. Naprawdę należy się z tego cieszyć. Ja się cieszę! A przynajmniej pocieszam, że najdłuższą nawet drogę zaczyna się od pierwszego kroku.

 

Cały tekst „W art. 44zu w ust. 3 w pkt. 3 średnik zastępuje się kropką i uchyla się pkt 4” – TUTAJ

 

 

Źródło: www.wokolszkoly.edu.pl

 



Zostaw odpowiedź