Dzięki Jarosławowi Pytlakowi, który ten post udostępnił na swoim fb-profilu  mogliśmy  dotrzeć na profil Przemka Rojka, gdzie 26 listopada 2022 r. zamieścił on taki, warty upowszechnienia, tekst,  którego punktem wyjścia jest takie zdjęcie:

 

 

To jest takie zdjęcie ilustracyjne, które natychmiast rozpozna całym sobą każdy wykształciuch jak Polska długa, szeroka, wysoka i głęboka – rozpozna i powie: oho, autor zdjęcia na pewno był na jakiejś konferencji albo na szkoleniu.

 

Tak, macie rację: byłem na szkoleniu dla egzaminatorów maturalnych (to po części tłumaczy, czemu na tym zdjęciu brakuje jeszcze jednego nieodzownego elementu, czyli ciasteczek, na który to krzyczący brak zwracała mi uwagę każda osoba, której już tę fotkę okazałem – ciasteczka po prostu nie pasują do tak trwale związanego z misją polskiego nauczyciela etosu niedofinansowania i wzniosłej ascezy).

 

Słowo daję, nie będę się znęcał nad samym szkoleniem – prowadząca robiła co mogła, żeby bezsensownej i koszmarnie nudnej materii, którą musiała przedstawić, nadać jakiekolwiek pozory sensu, a koleżanki i koledzy, z którymi dzieliłem te udręki, czasem mówili coś rozsądnego, czasem bredzili jak potłuczeni. Taki lajf, wiadomo, nie uważam, żebym sam w czymkolwiek od nich na plus odstawał.

 

Chciałem natomiast z całą mocą (i zgrozą) podkreślić, że to, co Centralna Komisja Egzaminacyjna szykuje na najbliższą sesję maturalną uczniom, nauczycielom i egzaminatorom, to jest jakaś najczarniejsza otchłań edukacyjnego piekła. Serio, uczę dwadzieścia lat, przeżyłem dziesiątkę ministrów edukacji (i marzę o tym, by przeżyć tego jedenastego), widziałem takie rzeczy w związku z maturą z polskiego, że „you people wouldn’t believe”, ale to jest nic w porównaniu z tym, co tu się szykuje. W związku z tym chciałem oświadczyć, że dopóki powołania do zespołu egzaminacyjnego nie dostarczy mi w ramach jakiejś częściowej mobilizacji delegacja z WKU uzbrojona w broń długą – nie będę w tym uczestniczył.

 

Owszem, zdarzało mi się już poprawiać maturę pisemną – nie robiłem tego dla kasy, zawsze miałem z tym opory natury dość banalnej (to jest zwyczajnie kawał cholernie ciężkiej harówy), ale chciałem po prostu, za przeproszeniem, udoskonalić swój warsztat. I pragnąłbym też z drugiej strony podkreślić, że nigdy nie robiłem tego z poczuciem, że przykładam rękę do jakiegoś procederu haniebnego – teraz jednak tak właśnie by było i dlatego nie zapiszę się, nie pójdę, nie poprawię.

 

Obiecuję, że o tym, co w tym wszystkim jest takiego strasznego, napiszę – i to obszernie – gdzie indziej. A na dziś, siostry polonistki, bracia poloniści – mam takie hasło, dobre na tatuaż, t-shirta i na transparent:

 

UCZĘ. KOCHAM. NIE EGZAMINUJĘ.

 

 

Pod tym postem pojawiło się 15 komentarzy. Oto, przykładowo, trzy z nich:

 

 

Anna Szmyt

 

Jestem rok po tym szkoleniu, nie wierzyłam, że tak absurdalna formuła może zostać naprawdę realizowana. W marcu pojawiły się pierwsze arkusze- nikt za bardzo nie protestował; we wrześniu była próbna matura z nowymi zasadami sprawdzania – umiarkowany opór środowiska. Bardzo dobrze, że wytkniesz absurdy i nagłośnisz problem, ale tegorocznym maturzystom to wiele nie pomoże. Opór przed sprawdzaniem jest jak najbardziej zrozumiały, ale przyniesie jakiekolwiek skutki dopiero za rok. Bardzo mi żal młodzieży, żal mi też nas.

 

Natalia Renata

 

Niestety, z przykrością stwierdzam, że problemy tej profesji mają już poziom międzynarodowy. Myślałam, że to my mamy ciężko mając szóstego (chyba, nie wiem, straciłam rachubę) w tym ROKU ministra edukacji. Jeden z nich otrzymał nawet order kawalerski, choć nie wiem za co. Chyba za to, że mimo starań, nikogo swoimi decyzjami nie zabił. Ale nawet licząc problemy z płacą, rekrutacją, retencją, rosnącą liczbą indywidualnych potrzeb uczniów bez dodatkowej pomocy czy finansowania oraz nieuchronnych strajków w styczniu, chyba wolę to niż miłościwie Wam panującego. Ręce opadają po czterech latach w zawodzie, a co mówić o dwudziestu…

 

 

Zofia Wojnowska

 

Matko kochana, a moje dziecko przed maturą. I co tu robić? Te dzieci są potrójnie skrzywdzone. Najpierw ósmą klasą i naborem do średniej szkoły w ” podwójnym” roczniku, potem pandemią i zdalne, a teraz matura z wymaganiami z gwiazdki. Czy ktoś widzi, że ich prawie dwa lata w szkole nie było?????

 

 

Źródło: facebook.com/przemek.rojek.14/

 

 

 

Jeszcze więcej komentarzy można przeczytać na profilu Jarosława Pytlaka, bo aż 30!  Pprzytaczamy dwa:

 

 

Anna Szit-Kozłowska

 

A ja pójdę sprawdzać  moi dwaj synowie piszą maturę (nową), więc jeśli do maja nie dostanę udaru lub zawału, to ze względu na nich pójdę i będę sprawdzać! Chciałabym, aby znaleźli się miłosierni samarytanie, którzy sprawdzą także im. Więc chcąc być w zgodzie ze sobą – podejmę się tej ciężkiej i wyczerpującej intelektualnie pracy. Także jestem już po szkoleniu

 

 

 

Wojciech Janisio

 

Utopia… I tyle. Jeśli UCZĘ, jestem z moim uczniami i biorę odpowiedzialność za nich! BO ONI NIE MAJA KOMFORTU NIEPRZYCHODZENIA NA MATURĘ. My możemy jeszcze nie pracować, ale oni mają „obowiązek nauki”, za którego realizacje odpowiadają rodzice. „Ależ on jest niewinny! Ja chcę go uwolnić, ale wy nie. Skoro tak, to ja umywam ręce! – to zamiast komentarza – dystopijnie.

 

P.S.  A obrazek… Czysta manipulacja! Stać mnie (jeszcze) i na kawę, i na ciasteczka, a nawet na obiad. Dostajemy umowę-zlecenie. Może warto się więc zdecydować – szlachetny poryw serca, czy jednak… prozaiczna, jak to umycie rąk… opłacalność.

 

I dla jasności! Sprawdzam od kilkunastu lat. Jestem także po szkoleniu. I będę sprawdzał, jeśli matura w takim kształcie się odbędzie, choć teraz na wszystkie strony ją krytykuję. Bedę sprawdzał, żeby mieć argumenty do obrony uczniów i nauczycieli wobec uzyskanych wyników.

 

 

Więcej: https://www.facebook.com/profile.php?id=100003703364901

 



Zostaw odpowiedź