2 maja, miedzy jednym a drugim dniem świątecznym, brak aktualności – i to zarówno lokalnych jak i tych „z Centrali” – które zasługiwałyby na zamieszczenie ich w „Obserwatorium Edukacji”. Korzystając z tak sprzyjających okoliczności prezentujemy dziś „dwa spojrzenia na neurodydaktykę”.

 

Zaczynamy od fragmentu z <Blogosfery>„Budzącej się Szkoły” –  a konkretnie zamieszczonego tam wczoraj postu            dr Marzeny Żylińskiej:

 

Wychowanie mózgu

 

Dlaczego jedno dziecko nie sprawia kłopotów, a inne jest agresywne, często dostaje napadów złości, nie chce współpracować i atakuje inne dzieci? Gdzie leży przyczyna negatywnych zachowań? I co najważniejsze, czy zrozumienie mechanizmów prowadzących do agresywnych zachowań może pomóc rodzicom i wychowawcom skutecznie minimalizować destrukcyjne skłonności? Neurobiolodzy potrafią już dziś wyjaśnić przyczyny wyższego poziomu agresji i strachu u niektórych dzieci, wyjaśniają też, jakie warunki muszą zostać spełnione, by umiały radzić sobie ze stresem, złością i strachem, tworzyć dobre relacje i osiągać równowagę. Warto przytoczyć pierwsze zdanie z książki „Mądrzy rodzice” Margot Sunderland: „Przeżyłam szok, gdy zdałam sobie sprawę z tego, jak wielki wpływ na rozwój mózgu dziecka mają jego codzienne interakcje z rodzicami. Mimo to mnóstwo badań na ten temat nie było prezentowanych rodzicom, społeczeństwu.” Na świecie w ostatnich latach ukazało się wiele książek poświęconych wpływowi wychowania na rozwój mózgów dzieci, a co za tym idzie na ich zachowanie. Kilka z tych publikacji zostało wydanych również w Polsce. Poznanie mechanizmów kształtowania się mózgów małych dzieci, a przede wszystkich zrozumienia związków między metodami wychowania a skłonnością do agresywnych i destrukcyjnych zachowań każe nam zupełnie inaczej podchodzić do dzieci z problemami. Mamy dziś w ręku potężne narzędzia, od nas zależy, czy będziemy chcieli je wykorzystać. Zadziwiające jest to, że chociaż wyniki badań dostępne są już od wielu lat, wciąż z ogromnym trudem docierają do rodziców i nauczycieli. Używając słów Margot Sundarland, z jakiegoś powodu wolimy się cieszyć „niewinnością ignorancji”. Czy powodem jest może to, że ta nowa wiedza jest dla wielu osób niewygodna? […]

 

Cały tekst  –  TUTAJ

 

 

Źródło: www.budzacasieszkola.pl

 

 

Na samym dole strony z powyższym tekstem dr Marzeny Żylińskiej można obejrzeć okładki trzech książek. Jedną z nich jest ta oto:

 

 

 Co z ta szkola okladka

 

Jest zapewne zbiegiem okoliczności, że zaledwie kilka dni wcześniej, inny bloger  –  Pedagog, czyli prof. Bogusław Śliwerski, napisał  co sądzi o tej właśnie książce. Oto fragment owego postu:

 

 

poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Kolejna pseudopedagogiczna książka o szkole

 

Dzisiejszy wpis dotyczy przetłumaczonej przez Andrzeja Lipińskiego książeczki niemieckiego profesora doktora nauk medycznych, psychiatry i psychoterapeuty – Joachima Bauera pt. Co z tą szkołą? Siedem perspektyw dla uczniów, nauczycieli i rodziców (Słupsk: Dobra Literatura 2015, ss. 151). Autor nie jest pedagogiem, a szkołę zna z własnego dzieciństwa, jak wielu polityków, którzy chcą ją reformować. Można zatem powiedzieć – niewłaściwy autor na niewłaściwym miejscu. […]

 

Niektóre zdania z książek psychiatrów o szkole i nauczycieli o psychiatrii można właściwie uczynić na mocy porozumień autorskich tożsamymi, bo w końcu jedni i drudzy „leczą” ludzkie dusze, a w każdym razie usiłują wywrzeć na nie jakiś wpływ. Oto np. kiedy Joachim Bauer pisze: “Dzieci są żywymi istotami, których przeżycia i zachowania podlegają prawom neurobiologii”, to przecież jak ulał pasuje ten pogląd do powyższej książki, jak i podręcznika z psychiatrii czy medycyny klinicznej. W końcu dzieci martwe nie są w stanie przeżyć i ich zachowania nie podlegają prawom neurobiologii.

 

Książka w oryginale ma tytuł: Lob der Schule, czyli pochwała szkoły.[…]

 

 

Cały tekst   –  TUTAJ

 

Źródło: www.sliwerski-pedagog.blogspot.com

 

 

 

Dla porządku trzeba w tym miejscu przypomnieć, że to nie pierwsza krytyczna wypowiedź o neurodydaktryce, zwłaszcza tej upowszechnianej przez dr  M. Żylińską. Przed rokiem portal InnPoland zamieścił  publikację Kamila Sztandery, który już w tytule zawierał krytyczną oceną pracy dr Żylińskiej: „Naukowcy z PAN miażdżą doradczynię ministerstwa edukacji. Za szerzenie „bzdur” i „ciemnoty” o mózgu”.  Oto fragment tego artykułu:

 

 

Komitet Neurobiologii Polskiej Akademii Nauk w oficjalnym piśmie do Joanny Kluzik Rostkowskiej protestuje przeciwko tezom, jakie w swojej książce zawarła dr Marzena Żylińska, na co dzień doradczyni MEN. Członkowie komitetu twierdzą, że pisarka w sposób skrajnie nierzetelny prezentuje wiedzę neurobiologiczną. Jak podkreślają, szerzenie „neurociemnoty” może służyć temu, by dr Żylińska prowadziła szkolenia dla nauczycieli.

 

Dr Tomasz Witkowski na swoim blogu wprost określa niektóre ze stwierdzeń zawartych w książce „neurobzdurami”, które przyczyniają się do szerzenia „neurociemnoty” w polskiej edukacji. Komitet Neurobiologii PAN również jest bezlitosny w swojej krytyce. Zdaniem autorów pisma do MEN, dr Marzena Żylińska w swojej publikacji stawianych tez nie popiera żadnymi badaniami naukowymi w zakresie neurobiologii. Co więcej, książki nie recenzował neurobiolog, a germanista.[…]

 

Trzeba przyznać, że autor zachował się fair i zamieścił odpowiedź dr Marzeny Żylińskiej. Oto jej fragment:

 

Książka mojego autorstwa „Neurodydaktyka. Nauczanie i uczenie się przyjazne mózgowi”  […] poświęcona jest problemom edukacji, nie jest i nie miała być podręcznikiem neurobiologii. Nie prowadzę badań z tej dziedziny. Jako metodyk w mojej pracy opieram się na publikacjach niemieckich, brytyjskich i amerykańskich neurobiologów i neuropsychologów. Nauczyciele, metodycy i pedagodzy, chcąc zmieniać system szkolnictwa, powinni wykorzystywać najnowszą wiedzę dotyczącą procesów uczenia się i zapamiętywania, a szczególnie publikacje odnoszące się do edukacji. […]

 

 

Cały tekst artykułu  –  TUTAJ

 

 

Źródło: www.innpoland.pl

 

 

Dr Marzena Żylińska  – zajmuje się metodyką nauczania-uczenia się i neurodydaktyką, także  twórczym wykorzystaniem nowych technologii w edukacji. Pracowała w liceum ogólnokształcącym, w szkole podstawowej, w Nauczycielskim Kolegium Języków Obcych w Toruniu, prowadziła wykłady z pedagogiki wczesnoszkolnej w Dolnośląskiej Szkole W wyższej i zajęcia w ramach studiów podyplomowych w Wyższej Szkole Gospodarki w Bydgoszczy. Obecnie pracuje w firmie Young Digital Planet, gdzie zajmuje się tworzeniem materiałów edukacyjnych i współtworzy projekt „Budząca się Szkoła”.

 

 

Szkoła szkodzi na mózg  – wystąpienie dr Żylińskiej na jednej z konferencji  –  TUTAJ



Zostaw odpowiedź