Dr Marzena Żylińska zamieściła w poniedziałek 7 lutego na swoim fejsbukowym profilu tekst, który wart jest upowszechnienia:

 

 

Z pomocą kar i nagród można człowieka zmusić do pełzania, ale wysoko wzleci tylko wtedy, gdy sam będzie tego chciał.

 

Co kieruje ludźmi, którzy zmieniają świat, odkrywcami, wynalazcami? Czy robią to, co robią, dlatego, że ktoś im kazał, obiecał nagrody, groził karami? Czy może dokonują wielkich rzeczy dlatego, że chcą, że coś ich fascynuje?

 

Co zatem zrobić, żeby dzieci mogły wzlecieć wysoko, żeby każde mogło w pełni rozwinąć swój potencjał? Trzeba pokazać im, jak fascynujący jest świat, jaką radość daje odkrywanie jego tajemnic. Ale to wymaga zmiany szkoły, innej metodyki i innego doboru zadań. Na moich webinariach pokazuję nauczycielom tę drogę.

 

Czy zmiana jest trudna? I tak i nie. Nie jest trudna, bo każdy może się tego nauczyć, ale największą przeszkodą jest konieczność odrzucenia tego, co nauczyciele wynieśli ze studiów. Nauczyli się pisać scenariusze lekcji, w których co do minuty musieli planować, co uczniowie będą robić, mówić, myśleć. Ale my ludzie jesteśmy istotami wewnątrzsterownymi i angażujemy się tylko w to, w czym widzimy sens, co możemy zrobić po swojemu co wymaga naszej kreatywności.

 

O takiej właśnie nauce mówiło wielu reformatorów edukacji, ale z jakiegoś powodu edukacyjny główny nurt poszedł w kierunku kształcenia nauczycieli-urzędników, których celem nie jest zarażanie uczniów swoimi fascynacjami i wspólne odkrywanie świata, ale tworzenie dokumentów: scenariuszy lekcji, rozkładów materiału, planów naprawczych … i ich skrupulatne realizowanie. W ten sposób zupełnie pomija się dziecięcą potrzebę autonomii i sprawstwa.

 

A tam, gdzie wszystko jest z góry zaplanowane nie ma miejsca ani na prawdziwe życie, ani na spontaniczność, ani na radość, jaką daje rozwój. Tam, gdzie wszystko jest z góry zaplanowane i narzucone, jest tylko … nuda i drętwota. I wtedy nie ma innej drogi jak presja, klasówki, jedynki, szóstki …, wtedy już trzeba ciągle dzieci mamić bezwartościowymi, kolorowymi cekinami i wmawiać im, że to one są celem edukacji.

 

 

 

Ale na naszą uwagę zasługuje jeden z zamieszczonych pod tym postem komentarzy:

 

 

 

Slawomir Gabrysiak*

 

Niestety ale na studiach nic się nie zmienia. Nadal przy chodzą do szkół studenci na praktyki, których nauczono: zaplanowane pytanie n-la, zaplanowana odpowiedź ucznia. Po 4 latach studiów trudno zmienić myślenie w ciągu miesiąca. Studenci się dziwią, że można inaczej, mądrzej, spontanicznie. No…

 

 

 

Źródło: www.facebook.com/marzena.zylinska

 

 

 

*Jak udało się nam ustalić  Sławomir Gabrysiak   w roku 2006 był zastępcą dyrektora SP nr 21 w Grudziądzu. Aktualnie, najprawdopodobniej, jest emerytowanym nauczycielem.

 



Zostaw odpowiedź