Na dzisiejszą przedpołudniową lekturę proponujemy tekst dr Tomasza Tokarza, który zamieścił wczoraj (9 października 2023 r.) na swoim Fb profilu. Zaznaczenie pogrubieniem czcionek jego fragmentów  – redakcja OE:

 

 

Obecnie podstawowym zadaniem szkoły jest zagospodarowanie czasu uczniom, gdy ich rodzice są w pracy. Można by ten czas zagospodarować przez np. ćwiczenia zespołowe i rozmowy, ale to jest trudno kontrolowalne.

 

Dlatego najczęściej ten czas [jest ?] zagospodarowuje się [czas ?] przez monotonne, powtarzalne czynności oparte na wkuwaniu różnych danych.

 

Służy to także do pokazania światu – zobaczcie ile trzeba robić, jaka to trudna i czasochłonna praca, jak wiele wymaga.

 

Wskazywanie, że jest dużo materiału jest rodzajem dowodzenia, że nauczyciele są potrzebni, bo inaczej uczniowie tego nie opanują…

 

Pytanie, czy muszą to opanować naprawdę, aż tak dokładnie.

 

Przykład – podstawa programowa z historii nie obejmuje żadnej daty. Nie ma tam wyszczególnione, jakie fakty koniecznie uczeń musi znać. To daje duże pole manewru.

 

Nauczyciele mogą zrealizować podstawę na kilku poziomach, od modelu „historia Polski w 10 minut” po szczegółowe analizowanie wydarzeń z okresu panowania Władysława Wygnańca.

 

I jeśli dla ucznia jest ważne po prostu zaliczenie, to zupełnie wystarcza poziom minimum (ocena 3). Jeśli historia jest dla niego szczególnie ważna i aspiruje do 6, to można od niego wymagać więcej.

 

Ale to już decyzja samego ucznia – czy chce w to wchodzić.

 

Dodatkowe treści znajdzie np. na platformie i sobie sam uzna, czy mu się chce, czy nie. Czy warto poświęcać na to czas, czy nie.

 

To nie podstawa programowa jest przyczyną obciążeń ucznia tylko przekonanie, że zadaniem nauczyciela jest zagospodarowanie WSZYSTKIM uczniom czasu w 100% bo inaczej skończą oni pod mostem.

 

 

 

Źródło: www.facebook.com/tomasztokarzIE/

 



Zostaw odpowiedź