Foto: www.ekstratrener.pl

 

 

Wczoraj portal Prawo.pl zamieścił artykuł Beaty Igielskiej, zatytułowany „Za mało pedagogiki w kształceniu nauczycieli”. Jego lektura poszerzy naszą wiedzę o aktualnej sytuacji szkolnictwa wyższego w jego segmencie odpowiedzialnym za kształcenie młodych pokoleń kandydatów do zwodu nauczycielskiego. Rzecz w tym, aby przyszli nauczyciele byli tam właściwie przygotowani – nie tylko w oparciu o najnowszą wiedzę o człowieku, jego neurofizjologii i psychice, ale także z myślą o nowych wyzwaniach w zakresie metodyki pracy z uczniami, jakie już przyniosła rewolucja informatyczna, i jakie jeszcze spotkają w swych miejscach pracy za lat kilkanaście i kilkadziesiąt…

 

Poniżej przytaczamy wybrane fragmenty tego tekstu i link do jego pełnej wersji:

 

Kształcenie nauczycieli od lat budzi kontrowersje, padają np. pytania, dlaczego do szkół trafiają ludzie przemocowi. Teraz system nieco się zmienia, ale pięcioletnia pedagogika oraz odebranie słabszym uczelniom prawa do kształcenia przyszłych nauczycieli raczej nie naprawi tej sytuacji. Zdaniem ekspertów przełomowe byłyby zmiany w sposobie kształcenia nauczycieli przedmiotów pod kątem rozwijania ich kompetencji miękkich  –  a takich zmian nie wprowadzono. Wymagałoby to kolejnej nowelizacji rozporządzenia.

 

Brak kompetencji miękkich

W kontekście wysokiego odsetka samobójstw wśród polskich dzieci i młodzieży, którego powodem często nie jest wcale osławiony hejt internetowy, lecz depresja szkoła,  może się wydawać, że polska szkoła przestała wychowywać, uczyć asertywności, empatii. Dość ironicznie brzmi też kiepski stan kompetencji miękkich u „przedmiotowców”, bo to głównie oni wychowują dzieci. I nie są w stanie zauważyć, że uczeń mierzy się ze stanem depresyjnym, bo nikt ich tego nie nauczył.

 

Największym więc problemem polskich standardów kształcenia nauczycieli jest kształcenie „przedmiotowców” niemal wyłącznie przez specjalistów z danej dziedziny, a więc matematyków, fizyków, polonistów itp. Zdaniem Aleksandra Nalaskowskiego, profesora pedagogiki z UMK w Toruniu, na studia przedmiotowe trafiają ludzie, którzy wcale nie chcą pracować w szkole, chcą być pisarzami, dziennikarzami, pracować w przemyśle. A jak los ich rzuci do szkoły, zadowolenia brak. […]

 

 

Polska rzeczywistość

Na polskich uczelniach 180 godzin pedagogiki czy psychologii w proporcji do 3 tys. godzin wszystkich zajęć przez cały okres studiów to naprawdę tyle co nic. Dla porównania w krajach zachodnioeuropejskich na przedmioty pedagogiczne przypada około 30 procent czasu. Poza tym polskie kształcenie nauczycieli dobił system boloński, a raczej pełna komercjalizacja jego założeń. Nawet na najlepsze uczelnie uniwersyteckie, przyjmowano na dwa lata na kierunki nauczycielskie np. po administracji.

 

Wprowadzenie ciągłych, pięcioletnich studiów na kierunkach pedagogicznych może polepszyć sytuację ocenia profesor Amadeusz Krause, pedagog z Uniwersytetu Gdańskiego. – Jednak zmiana nie dotyczy kształcenia nauczycieli przedmiotów. A przecież wbrew potocznemu przekonaniu to nie pedagodzy zajmują się dziećmi w najtrudniejszym wieku szkolnym lecz nauczyciele przedmiotów, będący ich wychowawcami w szkole średniej.[…] Zmiana w ustawie o szkolnictwie wyższym miała polepszyć ich umiejętności miękkie. Niestety, godziny pedagogiki i psychologii pozostawiono praktycznie na poprzednim poziomie – ubolewa profesor Krause. […].

 

Potrzebne egzaminy wstępne

Co zaś może zmienić fakt, iż tylko uczelnie z oceną A+, A lub B mogą otwierać kierunki pedagogiczne, a słabe uczelnie z oceną C, muszą wejść z nimi w kooperacje? –To nic nie zmieni. Śmiem nawet przypuszczać, że słabe uczelnie będą rozchwytywane przez dobre, którym będzie brakować studentów – twierdzi profesor Nalaskowski.

 

Jego zdaniem tylko wprowadzenie egzaminów wstępnych i sprawdzian predyspozycji do studiów nauczycielskich może uratować sytuację. Pomysł tyleż świetny co mało realny. Zgodnie z art. 70 ust. 4 Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce z dnia 20 lipca 2018 r uczelnia może przeprowadzić dodatkowo egzaminy wstępne w przypadku konieczności sprawdzenia uzdolnień artystycznych, sprawności fizycznej lub szczególnych predyspozycji do podejmowania studiów niesprawdzanych w trybie egzaminu maturalnego, egzaminu zawodowego albo egzaminu potwierdzającego kwalifikacje w zawodzie. […]

 

 

Elitarny czyli jaki?

Profesor Nalaskowski uważa, że zawód nauczyciela powinien być elitarny. W tym celu musi nastąpić stopniowa wymiana kadr, a kiedy już będzie pół na pół nauczycieli z nowego naboru ze starą gwardią, należy podnieść pobory, ale jednocześnie wymagania. Być może należałoby rozważyć, aby przez pół roku absolwent uczelni pedagogicznej terminował w szkole za symboliczne wynagrodzenie, obserwowany, czy nadaje się do zawodu. Dopiero po uzyskaniu pełnego zatrudnienia jego pobory stawałyby się naprawdę atrakcyjne. […]

 

 

 

Cały artykuł „Za mało pedagogiki w kształceniu nauczycieli”    –    TUTAJ

 

 

 

Źródło: www.prawo.pl/oswiata/



Zostaw odpowiedź