Foto: www.highlab.pl

 

Przeglądając fb zwróciliśmy dziś uwagę na powyższe zdjęcie młodych ludzi ze smartfonami, kierujące do artykułu Piotra Cichosza, zatytułowanego „Australia: całkowity zakaz używania telefonów i tabletów w publicznych szkołach”. Choć został on zamieszczony na portalu highlab.pl 17 grudnia ub. roku, choć dziś wszystkie media przekazują z Australii wyłącznie informacje i obrazy o pożarowym armagedonie, uznaliśmy, że jednak zamieścimy jego fragmenty, link do pełnej wersji, ale także komentarz naszego dobrego znajomego – Tomasza Tokarza:

 

Uczniowie australijskich publicznych szkół od nowego roku szkolnego (2020/2021) przeżyją prawdziwy szok. Nie będą mogli korzystać z telefonów i tabletów. Wszystko to w ramach walki z uzależnieniem i rozpraszaniem się na lekcjach. […]

 

W praktyce będzie to wyglądało następująco:

 

-Uczniowie od przedszkola do klasy szóstej nie będą mogli posiadać telefonów komórkowych podczas całego pobytu w szkole.

-Uczniowie od klasy 7 do 12 muszą mieć wyłączone i schowane w taki sposób by nie korciły do sprawdzania np. co słychać na „fejsie”.

-Inteligentne urządzenia takie jak zegarki (wearables) muszą być włączony tryb samolotowy.

 

Wyjątkami będą uczniowie, których stan zdrowia wymaga szczególnej uwagi będą mogli korzystać z tych urządzeń. […]

 

Cały artykuł „Australia: całkowity zakaz używania telefonów i tabletów w publicznych szkołach”    –    TUTAJ

 

 

 

Pod tą informację pojawił się komentarz pewnej „fejsbukowiczki”:

 

Też jestem za tym pomysłem!!! Głównie z powodów społecznych. Żeby ocalić w szkole wartość bezpośredniego kontaktu z człowiekiem.

 

 

Pod nim dołączył swój komentarz Tomasz Tokarz:

 

a co jest złego w rozmowach o grach i wirtualnym świecie? Każdy rozmawia o tym, co lubi. Znowu dorośli chcą wyznaczać młodym o czym mają rozmawiać w wolnym czasie. Już czas na lekcji nie wystarcza. Jeszcze im przerwy zagospodarujcie tematami i to najlepiej treściami z podstawy programowej.

Jak im zakażacie już korzystania z komórek to oni się tak po prostu zainteresują książkami i podróżami?

Tym się chłopcy standardowo interesowali 20, 30 lat temu, jak nie było komórek?”

 

Już na swoim profilu Tomasz Tokarz zamieścił po godzinie następujący tekst:

 

Z dużym zainteresowaniem obserwuję entuzjastyczne reakcje dorosłych na całkowity zakazy elektroniki w szkołach. Kiedy się pojawia informacja, że kolejna szkoła czy rząd zakazał używania uczniom smartfonów czy tabletów zawsze jest wiele komentarzy typu: „mądra decyzja”, „oby u nas tak się stało” czy „popieram z całego serca”.

 

Oczywiście zawsze wtedy pojawia się uzasadnienie: teraz uczniowie będą mogli ze sobą normalnie rozmawiać i budować relacje. Można nawet uwierzyć, że to właśnie o to chodzi w tym wszystkim. O pogłębianie kompetencji komunikacji i kooperacji uczniów.

 

Tyle, czy naprawdę taka jest intencja?

 

A może raczej o utrzymanie kontroli nad procesem podawczym i wdrażającym do egzaminów.
Bo czy zyskany dzięki temu czas poświęcony będzie na rozwijanie interakcji na lekcjach?
Czy wraz z zakazem smartfonów przyjdą propozycje pracy projektowej, grupowej, służącej rozwijaniu wspomnianych kompetencji?

 

Czy raczej bliższe to będzie modelowi: 45 minut pracy w samotności nad wyznaczonymi zadaniami z zabronieniem rozmów, służącej przygotowaniu do matury (nieważne SP czy LO, wszyscy mówią, że „na końcu jest matura więc trzeba wkuwać”).

 

A potem 10 minut przerwy na… budowanie interakcji. „Teraz macie czas na relacje”. Między 8:45 a 8:55.

 

Zróbmy krótki eksperyment myślowy: wyobrażacie sobie, że uczniowie na przerwach siedzą i czytają podręczniki przygotowując się do kartkówki? Ilu dorosłych by nad tym ubolewało? Ile szkół wprowadziłoby zakaz czytania podręczników na przerwie uzasadniając go potrzebą budowania interakcji społecznych?

 

Mnie nie zależy na wprowadzeniu elektroniki na siłę do szkół. W sumie nie mam w tym interesu. Dla mnie najważniejsze są relacje.

 

Po prostu wiem, że można smartfony mądrze wykorzystać do rozwoju grupowych aktywności, do wspólnego tworzenia, do szybkiego pozyskania potrzebnych danych. Nie jest niezbędna – ale bardzo ułatwia pracę. Powoduje, że sporą część obecnej monotonnej szkolnej aktywności można zredukować do minimum i zyskać czas na integrację i wspólne działania. Na wycieczki, eksperymenty na powietrzu, ROZMOWY na to wszystko, co sprawia, że uczniom chce się chodzić do szkoły.

 

Nie upieram się. Możecie wszędzie skasować narzędzia cyfrowe. Ale dajcie młodym coś w zamian – poświęćcie ten czas na budowanie relacji, na twórczą zabawę, na uczenie w działaniu… Umowa?

 

 

Źródło:www.facebook.com/tomasztokarzIE

 



Zostaw odpowiedź