Jeśli macie prenumeratę dostępu do treści publikacji „Gazety Wyborczej” i jej magazynów w Internecie – polecamy lekturę, zamieszczonego w najnowszym magazynie „Wysokie Obcasy” artykułu Katarzyny Skrzydłowskiej-Kalukin pt. „Ofiary dobrej zmiany: Czy polityka ma wpływ na pracę nauczycieli?”
Oto jak ten tekst zaczyna się w wersji elektronicznej:
Politykom potrzebne są wizje, o których będą mówić w Sejmie, w mediach. Nauczyciele mają je po prostu wprowadzać w życie. Ciągłe zmiany to ciągły stres. Irytacja, frustracja, zniecierpliwienie. Chciałoby się uniknąć tych emocji w pracy z dziećmi, prawda?
Katarzyna, nauczycielka pierwszych klas z Krakowa, wzięła dwa lata temu udział w kursie internetowym na temat nowych metod pracy w szkole z sześciolatkami. Trwał rok. Zaliczała kolejne etapy, pisała konspekty, wypełniała ankiety. Zaliczyła. Kurs odbywał się w weekendy. Rodzina zrozumiała. Wszystko niepotrzebnie, jak się właśnie okazuje.
Iwona, nauczycielka z prywatnej szkoły w Warszawie, poszła pięć lat temu na szkolenie, żeby podnieść kwalifikacje. Podyplomowy kurs był potrzebny, by mogła pracować w klasach I-III. 180 godzin, 1800 zł. Zaliczyła.
Dalej dowiadujemy się, że po roku prawo oświatowe zmieniło się i kurs okazał się niepotrzebny – uprawnienia do nauczania w klasach I-III dawał jej dyplom ukończonej uczelni.
Więcej czytaj – TUTAJ
Źródło: www.wysokieobcasy.pl