Foto: www.google.pl

Anna Wittenberg

 

Na dzisiejsze przedpołudnie proponujemy lekturę artykułu Anny Wittengerg pt. „Reforma edukacji powiela model nauczania z epoki industrialnej, jaki 15 stycznia zamieścił  portal  FORSAL.PL. Oto jego obszerne fragmenty – dla zachęty do lektury całości (niech nam to właściciele tego portalu wybaczą) – bo naprawdę trudno było zdecydować się co w tej publikacji jest mniej warte upublicznienia:

 

Choć minister edukacji nieustannie zapewnia, że tworzy szkołę nowoczesną i przygotowującą do wyzwań dzisiejszego świata, w praktyce reforma wprowadza jedynie kolejną inkarnację modelu nauczania z epoki industrialnej. Mimo wad wciąż w publicznej oświacie stosujemy fabryczny system, bo jest on zwyczajnie najtańszy.[…]

 

Jeśli opozycji naprawdę zależy na uczniach i nauczycielach, powinna teraz skupić się nie na blokowaniu zmian prowadzonych przez Prawo i Sprawiedliwość, co jest zadaniem z góry skazanym na porażkę, a na konstruktywnej pracy nad nimi. W konsultacji do końca stycznia są podstawy programowe, do końca marca samorządy muszą przygotować nowe sieci szkół. Za chwilę MEN zacznie prace nad Kartą nauczyciela i podziałem subwencji oświatowej. To wszystko są tematy, którym należy się bardzo uważnie przyglądać i bezlitośnie punktować błędy resortu edukacji. A także pomagać w problemach w swoich okręgach wyborczych.[…]

 

Bo choć minister edukacji nieustannie zapewnia, że tworzy szkołę nowoczesną i przygotowującą do wyzwań dzisiejszego świata, w praktyce reforma wprowadza jedynie kolejną inkarnację modelu nauczania z epoki industrialnej. W rozmowie z DGP mówił o tym np. prof. Łukasz Turski z Centrum Nauki Kopernik. […]

 

Trudno zresztą się dziwić – co do zasady publiczne szkolnictwo na całym świecie wygląda bowiem dość podobnie. Dzieci skoszarowane są w salach, mają lekcje z poszczególnych przedmiotów, a kiedy są zanadto ruchliwe, dostają do swoich dzienniczków (czasem e-dzienniczków) uwagi. Wszystkie wady i absurdy takiego systemu wytyka w słynnej prezentacji na konferencji TED prof. Ken Robinson. W ciągu 20-minutowego wykładu dowodzi, że dziś korzystamy z pomysłów, które zaprojektowano jeszcze w oświeceniu, a szkoły przypominają bardziej fabryki uczniów niż instytucje, które mają rozwijać potencjał młodych.[…]

 

Zdaniem byłego wykładowcy Uniwersytetu Warwick, najwyższy czas zmienić paradygmat nauczania. Według niego szkoła musi zacząć uwzględniać to, że dzieci są różnorodne, podstawą edukacji jest rozbudzenie ciekawości dziecka, a ludzkość rozwija się dzięki kreatywności. Jest jednak jedna przeszkoda – pieniądze. Mimo wad wciąż w publicznej oświacie stosujemy fabryczny system, bo jest on zwyczajnie najtańszy. Pozwala też na wypuszczenie na rynek pracy wystandaryzowanego robotnika.[…]

 

 

Przed tymi, którzy mają ambicję, by przebudować system edukacji, stoi niełatwe zadanie. Instytucja szkoły potrzebuje dużo głębszej zmiany niż ta, którą markuje wprowadzana właśnie reforma oświaty. Moje wątpliwości budzi, czy w ogóle wykonalne jest, by zaprojektować takie zmiany centralnie i odgórnie.

 

Być może w przyszłości najlepsze wykształcenie będą otrzymywać ci, których rodziców po prostu będzie stać na opłacenie indywidualnej pracy z dziećmi – czy to w eksperymentalnych mikroszkołach, czy w edukacji domowej. Ciągłe zmiany i walki wokół systemu oświaty – nawet prowadzone pod hasłami równania szans – do tego właśnie prowadzą.

 

Cały artykuł   –   TUTAJ

 

 

Źródło: www.forsal.pl



Zostaw odpowiedź