Dzisiaj (7 maja 2022 r.), zapewne krótko po północy, prof. Bogusław Śliwerski zamieścił na swoim blogu tekst, promujący polskie tłumaczenie książki Alberta Einsteina  Jak wyobrażam sobie świat„. Oto obszerne fragmenty tego posta, opartego na jej pierwszej części, zatytułowanej „Raj utracony” oraz link do jego pełnej wersji:

 

 

 

                                                           Pedagogiczne refleksje Alberta Einsteina

 

Fascynujący jest zbiór  przemyśleń, opinii, wykładów Alberta Einsteina, który ukazał się  w świetnym przekładzie Tomasza Lanczewskiego. Otwiera go artykuł zatytułowany „Raj utracony, który został napisany przez tego wybitnego uczonego w 1919 roku po powstaniu Ligii Narodów. Zawiera bowiem myśl przewodnią dla całego tomu, która po przeszło stu latach jest jeszcze bardziej aktualna w świecie, w tym szczególnie w Polsce. Brzmi bowiem:

 

Jeszcze w XVII stuleciu uczonych i artystów z całej Europy łączyły tak ścisłe więzy wspólnych ideałów, że wydarzenia polityczne nie wywierały praktycznie żadnego wpływu na ich współpracę.  (…)   Obecnie ów stan rzeczy wydaje się nam być rajem utraconym. (…) Z chwilą, gdy uczeni stali się przedstawicielami najbardziej gorliwych tradycji narodowych, utracili poczucie intelektualnej wspólnoty (s.9).

 

Gdyby żył, zapewne by dodał, że zaangażowanie części uczonych w bieżącą politykę na rzecz gorliwej promocji ich własnego światopoglądu i angażowanie się przez nich w różnych mediach na rzecz poszerzania oraz pogłębiania procesu manipulowania społeczeństwem przez sprawujących władzę, unicestwia nie tylko tę wspólnotę, ale wywyższa inżynierię społeczną nad budowanie cywilizacji prawdy, dobra i piękna.

 

Ideałem ustroju politycznego dla Einstein była demokracjaW każdym należy uszanować jego osobowość, nie ubóstwiając jednak nikogo (s.18). Był przeciwny wszelkim kultom jednostki, także próbom okazywania jemu podziwu i uwielbienia. Nienawidził wszelkich form autorytaryzmu, przymusu pisząc w 1931 roku: Albowiem przemoc przyciąga zazwyczaj osoby małowartościowe pod względem moralnym i jest to według mnie niezmiennym prawem, że nikczemnicy są zwykle następcami genialnych tyranów. Z tych powodów byłem zawsze gorącym przeciwnikiem takich systemów rządzenia, jakich świadkami jesteśmy dziś we Włoszech i w Rosji (s. 18-19). […]

 

Uczony nienawidził wszelkich form pozbawiania ludzi wolności osobistej, w tym ich prawa do samostanowienia i zbrojeń i eksponowania w polityce sił zbrojnych. Każdy, komu sprawia przyjemność maszerowania w czwórkach przy dźwiękach muzyki, już przez samo to wywołuje u mnie uczucie pogardy. Jedynie przez pomyłkę obdarzono go wielką mózgownicą, gdyż rdzeń kręgowy wystarczyłby mu najzupełniej na jego potrzeby. Ową hańbiącą plamę na honorze cywilizacji należałoby usunąć jak najprędzej. Jakże nienawidzę tego bohaterstwa na komendę, bezmyślnej przemocy i wszystkich tych odrażających nonsensów, które określa się nazwą patriotyzmu! Jakże nikczemna i zasługująca na pogardę jest dla mnie wojna! (s.19). 

 

Każda epoka obfituje w twórcze umysły, toteż rolą edukacji jest nieujarzmianie potencjału ludzkiego w wyniku złej organizacji między innymi nauki i procesu kształcenia, powierzające ją osobom zakompleksionym, pozbawionym odwagi, przepełnionych lękiem czy goryczą codziennego życia i pełnionych obowiązków. Przymus zewnętrzny nie może nigdy unieważnić odpowiedzialności jednostki, choć potrafi w pewnym stopniu ją zmniejszyć (s.42).

 

Trzeba pomóc mądrym i szlachetnym nauczycielom, którzy doświadczają nieprzyjemności ze względu na stosowaną wobec ich profesjonalnego zaangażowania przemoc ze strony władzy, ponieważ w trosce o jak najlepsze wykształcenie młodych pokoleń to właśnie oni (…) podążają za głosem własnego sumienia (tamże). Wolność nauczyciela powinna być dla każdej władzy państwowej nienaruszalna, by mógł on w poczuciu odpowiedzialności za rozwój powierzonych mu uczniów uczyć ich dla dobra także całego społeczeństwa. Społeczność, która kierowałaby się w swoich działaniach takimi cechami, jak fałszywość, zniesławianie, oszukiwanie i mordowanie, nie byłaby z pewnością w stanie przetrwać zbyt długo (s. 74). […]

 

W zbiorze myśli Einsteina jest wiele odniesień do edukacji szkolnej, nauczycieli i uczniów. Do tych ostatnich skierował w 1934 roku list   pisząc w nim: Pomyślcie o tym, że owe cudowne rzeczy, z którymi zapoznajecie się w szkołach, są dziełem wielu pokoleń, dokonanym we wszystkich krajach naszego globu w wielkim trudzie i entuzjastycznym upragnieniu postępu. Cały ten dorobek otrzymujecie w spuściźnie, abyście go zachowały, szanowały, pomnażały, a pewnego dnia pieczołowicie przekazały swoim dzieciom. My, śmiertelnicy, jesteśmy nieśmiertelnymi przez to, że tworzymy wspólnie nieprzemijające dzieła (s. 81).  

 

Czyż nie jest to pedagogiczne credo, do którego warto odwołać się także dzisiaj i w przyszłości ucząc dzieci i młodzież w taki sposób, by odnalazły w tym także dla siebie sens życia?  Konieczna jest zdaniem uczonego nie tylko troska szkoły o transmisję bogactwa wiedzy, gdyż ona (…) jest martwa; szkoła natomiast służy żyjącym. Powinna rozwijać w młodych osobach takie cechy i umiejętności, które są wartościowe z punktu widzenia dobra wspólnoty. 

 

Nie oznacza to jednak, że należy niszczyć indywidualizm i że jednostka ma się stać ślepym narzędziem w rękach wspólnoty, na podobieństwo pszczoły bądź mrówki. Gdyż społeczność składająca się z ujednoliconych jednostek nieposiadających osobistej oryginalności i osobistych celów, byłaby wspólnotą bez możliwości rozwoju. Dlatego też celem musi być szkolenie samodzielnie działających i myślących jednostek, które jednak w służbie społeczeństwu dostrzegają swoje największe życiowe zadanie (s.86-87). […]  

 

Za błędne uważał podejście do uczniów bazujące na darwinowskiej teorii walki, gdyż rywalizacja niszczy więzi społeczne i pozbawia jednostki wsparcia ze strony innych. Uczący się powinni doznawać radości z procesu uczenia się  i czerpania z tego satysfakcji.

 

Taka szkoła wymaga od nauczyciela, aby był pewnego rodzaju artystą we właściwej sobie dziedzinie (s.90)Musi on jednak mieć za sobą dorastanie w takiej kulturze kształcenia, a kiedy już wejdzie do zawodu, to mieć (…) szeroką swobodę w doborze materiałów dydaktycznych oraz stosowanych przez siebie metod nauczania. Gdyż prawdą jest również to, że radość kształtowania jego pracy jest niweczona przez przymus i zewnętrzne naciski (s. 91).        

 

Warto sięgnąć do refleksji i doświadczeń najwybitniejszego na świecie fizyka, by przekonać się po raz kolejny, także na tym przykładzie, jak wolno zachodzą zmiany w szkolnictwie w konfrontacji z niewłaściwą polityką oraz niezwykłą dynamiką odkryć naukowych, które mogą doprowadzić do zniszczenia ludzkości. […]

 

Cały tekst „Pedagogiczne refleksje Alberta Einsteina” – TUTAJ

 

Źródło: www.sliwerski-pedagog.blogspot.com

 

 



Zostaw odpowiedź