Dwie informacje minionego tygodnia dały asumpt do moich głębszych przemyśleń na temat rzeczywistej beznadziei naszego systemu edukacji, w którym szkoły podstawowe nauczają swoich uczniów, aby przygotować ich do sprawdzianu ósmoklasisty, którego wyniki dają ich absolwentom „bon punktowy”, za który mogą „kupić” prawo dalszej nauki w „lepszej” lub „:gorszej: szkole ponadpodstwowej. Później licea ładują uczniom bity wiedzy, które pozwolą im jak najlepiej zdać egzamin maturalny, którego wyniki dają lepsze lub gorsze szanse dostania się na wybrane studia wyższe. Szkoły branżowe uczą zawodów, które zostały przez odpowiednie gremia uznane za potrzebne gospodarce narodowej, po ukończeniu których wielu z nich nie podejmuje zatrudnienia, bo… bo nie ma tam gdzie mieszkają zapotrzebowania na ich kwalifikacje, albo – bo chcąc zostać technikami – uczą się dalej, zwykle w tym samym zespole szkół, gdyż ich dyrekcja postarała się o to, aby mieć kandydatów do szkół branżowych II stopnia. W technikach – także kształcących w określonych ściśle branżach, tyle że na tzw. „średnim” poziomie, po to, aby ich absolwenci… no, właściwie – tego nikt nie wie po co to robią: czy aby poszli pracować do firm jako tzw. „średnia kadra techniczna” (jeśli w zupełnie innej niż w czasach minionych strukturze współczesnych, małych i średnich firm jest jeszcze zapotrzebowanie na takie stanowiska), albo… albo – jeśli im się uda (bo mają z reguły słabsze wyniki matur niż ich koledzy z „ogólniaków”) – kontynuowali naukę w szkołach wyższych. Ciekawe, czy na kierunkach zgodnych ze zdobytymi już kwalifikacjami… Tego nie wie nikt.
Skąd wzięło mi się takie kompleksowo-strategiczne myślenie? Zaczęło się ono w poniedziałek 23 listopada, gdy zamieszczałem na OE materiał „Skąd takie nagłe przyspieszenie wdrożenia starego projektu?”. A było tam o tym, że „Portal Samorządowy” zamieścił informację pt. „Kariery absolwentów szkół ponadpodstawowych mają być regularnie monitorowane”. A w niej, jako główna wiadomość, że „monitoring karier absolwentów ma być prowadzony na podstawie danych z systemu informacji oświatowej, danych zawartych w Zintegrowanym Systemie Informacji o Szkolnictwie Wyższym i Nauce POL-on, a także informacji gromadzonych przez okręgowe komisje egzaminacyjne oraz Zakład Ubezpieczeń Społecznych na kontach ubezpieczonych lub kontach płatników składek.
Już wtedy nie mogłem powstrzymać się przed komentarzem, i to nadzwyczaj obszernym – patrz TUTAJ
Następnego dnia, 24 listopada, uraczyłem siebie i wszystkich czytających mój informator edukacyjny fragmentami artykułu Macieja Kałacha z „Dziennika Łódzkiego”, zatytułowanego „Licea w Łodzi, które dają najwyższy przyrost wiedzy! Badanie EWD 2020. Listy LO z przedmiotów humanistycznych oraz ścisłych”.
Nie będę szerzej rozwijał szczegółowych problemów, które za tymi publikacjami się kryją, ale kilka z nich, choć skrótowo, muszę tu zasygnalizować:
W sprawie ministerialnego „odkrycia Ameryki”, czyli nagłego olśnienia pilną potrzebą uruchomienia badań losów absolwentów szkół ponadpodstawowych i uczelni wyższych, obok tych uwag które już poczyniłem w poniedziałek [ TUTAJ] muszę przypomnieć, że o potrzebę śledzenia ścieżek dalszej kariery absolwentów, zwłaszcza w odniesieniu do absolwentów szkół zawodowych, środowisko ekspertów dopominało się już od wielu lat. Ja przypomnę jedynie, że już w 2015 roku Instytut Badań Edukacyjnych opublikował obszerny raport z badań, prowadzonych w ramach projektu „Badanie losów szkół zawodowych” o przydługim tytule „Habitus zawodowy,współpraca, narracje aktorów społecznych i praca, która nie uszlachetnia. Raport z badania systemu kształcenia zawodowego i jego interesariuszy przy wykorzystaniu metod jakościowych” [TUTAJ], a Łódzkie Centrum Doskonalenia Nauczycieli i Kształcenia Praktycznego także już 24 lutego 2015 roku było inicjatorem i współorganizatorem poważnej konferencji „Monitorowanie losów absolwentów szkół zawodowych”, o której relację z obszerną rekomendacją (dla wszystkich decydentów w tym obszarze działania) zamieszczono na stronie ŁCDNiKP – TUTAJ
Do wtorkowej informacji o tym które łódzkie licea mają najwyższe wskaźniki EWD dodam jedynie taki komentarz: Choć badanie procedurami EWD jest niewątpliwie bardziej diagnostycznym narzędziem pomiaru jakości kształcenia, niż doroczny ranking szkół średnich, opracowywany na podstawie wyników matur i osiągnięć uczniów w olimpiadach przedmiotowych, sporządzany w redakcji tygodnika „Perspektywy”, to oba odnoszą się do pomiaru w oparciu o system ocen szkolnych (procentowych lub punktowych), jakie otrzymują uczniowie z tytułu „sprwozdawanej”, zapamiętanej przez nich w dniu testowania, sprawdzianu czy egzaminu, wiedzy z obszaru określonego w podstawach programowych. No, może z wyjątkiem sukcesów w olimpiadach, w których sprawdzana wiedza wykracza poza owe podstawy.
A przecież już od dawna wiadomo, że nie na takich „kujonów” oczekują pracodawcy. Najnowszą prognozę tych oczekiwań opracowano podczas Światowego Forum Ekonomicznego (WEF) w Davos już wiosną 2017 roku.
Oto lista 10 najważniejszych kompetencji, które będą „w cenie” w 2025 roku:
Źródło: www.blog.conlea.pl
Więcej o tym – TUTAJ
Zmierzając ku końcowi tego felietonu, dodam jeszcze, że dotychczasowe badania losów absolwentów – na przykład: przeprowadzone przez Małopolskie Obserwatorium Rozwoju Regionalnego w 2018 r. – [TUTAJ], czy nawet badanie losów absolwentów łódzkich szkół zawodowych z roku 2014 – [TUTAJ] – dają jedynie informacje o tym czy kontynuowali oni kształcenie, czy znaleźli zatrudnienie, czy powiększyli kategorię bezrobotnych. Ale nie można z ich wyników dowiedzieć się nie tylko szczegółowo o przyczynach tego, dlaczego nie znaleźli pracy, ale – co najważniejsze – czy pracują w nabytym zawodzie na satysfakcjonującym ich stanowisku, a przede wszystkim tego, jak są oni oceniani pod względem przydatności posiadanych przez nich kompetencji – w relacji do oczekiwań pracodawców.
Kończąc mój dzisiejszy małofelietonowy felieton ze smutkiem stwierdzam, że nadal nie widzę u rządzących świadomości pilnej potrzeby systemowej zmiany w – najpierw strategicznym – myśleniu, a później w gotowości do podejmowania decyzji o radykalnej przebudowie naszego systemu edukacji, a także do działań „pedagogizujących” aktualnych i przyszłych rodziców uczniów, o tym jak ma funkcjonować szkoła i jak powinno się diagnozować stopień spełniania przez nią rzeczywistych funkcji – ocenianych z punktu widzenia przyszłości, a nie złudnych ocen na „tu i teraz”.
Kto stworzy narzędzia do pomiaru jakości pracy szkoły w obszarze kształtowania kompetencji, potrzebnych za 15 – 20 lat ?
Wldzisław Kuzitowicz