Od czwartku 28 marca, to znaczy od dnia w którym próbowałem rozpracować prawdziwą historię raportu „Szkoła dla innowatora”, o którym jako pierwszy napisał dzień wcześniej „Dziennik Gazeta Prawna”, opatrując tę informację tytułem „Rządowy RAPORT o szkole pokazuje smutną prawdę. Oto LISTA największych grzechów”, nie daje mi ten temat spokoju. Zanim będziecie towarzyszyli mi, podążając za moimi myślami, podczas lektury dalszej części tego felietonu – proponuję, abyście przypomnieli sobie ten czwartkowy materiał – TUTAJ.
Przywołam tu jeszcze komentarz, którym kończył się tamta próba rozwikłania rozbieżności cytowanych faktów:
I nadal nie wiemy, czy raport, na który powoływał się „Dziennik Gazeta Prawna”, który – jak wynika z podanej przez Forsal.pl informacji – miał powstać na zlecenie Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii, to ten sam, który pod taką samą nazwą, jeszcze w 2017 roku, przygotowano w Uniwersytecie Ekonomicznym Poznaniu przez zespół pod kierunkiem prof. nazw. dr hab.Jana Fazlagića, na zlecenie Ministerstwa Rozwoju RP w pierwszym kwartale 2017 roku.
Dziś podjąłem kolejną próbę dotarcia do tego, jak to naprawdę z tym raportem było. Zacznijmy od zleceniodawcy. Według DGP był to „raport rządowy”. Jednak portal Forsal.pl informując o tym samym raporcie podał, że ekspertyzę tę zleciło Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii. Jeśli przyjąć, że tak naprawdę przez cały czas chodzi o prace, które pod kierunkiem dr hab. Jana Fazlagića prowadzone były w od 2017 roku w Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu, to ich zleceniodawcą było Ministerstwa Rozwoju.
Fakt ten potwierdza sam Jan Fazlagić, pisząc w datowanym na rok 2017 streszczeniu pełnego raportu z kierowanych przez siebie badań:
W pierwszym kwartale 2017 roku na zlecenie Ministerstwa Rozwoju RP zrealizowałem (w charakterze głównego eksperta i kierownika projektu) ekspertyzę badawczą pt.,,Szkoła dla innowatora”.
Dziś już wiem, że wszystkie te rozbieżności wzięły się z – nazwijmy to – dynamiki restrukturalizacji rządu PIS po 2015 roku. Otóż w rządzie Beaty Szydło, zaraz po wygranych przez PiS wyborach, istniało Ministerstwo Rozwoju, którym do 28 września 2016 roku kierował Mateusz Morawiecki, będąc jednocześnie wicepremierem. Jednak w konsekwencji restrukturalizacji rządu – tenże Mateusz Morawiecki – właśnie z tą wrześniową datą został powołany – ponownie – na stanowisko wicepremiera, ale jednocześnie na szefa nowego Ministerstwa Rozwoju i Finansów.
Z takiej chronologii rządowych przekształceń wynika, że jeśli prawdę napisał doktor Fazlagić – ekspertyzę badawczą pt. ,,Szkoła dla innowatora” zlecił mu w pierwszym kwartale 2017 roku nie kto inny, jak Mateusz Morawiecki.
Pozostaje do wyjaśnienia kolejna tajemnica:
Skoro powszechnie dostępny w internecie 544-o stronicowy raport „Szkoła dla Innowatora. Ekspertyza” * został opublikowany przez Uniwersytet Ekonomiczny w Poznaniu już w 2017 roku **, dlaczego było o nim cicho tak długo? Dlaczego dopiero pod koniec marca tego roku ogłoszono jego wyniki, nie podając autorów tej – druzgocącej dla polskiego systemu edukacji – diagnozy? Skąd DGP powziął informację, która kazała mu podać że był to „rządowy raport o szkole”?
A przede wszystkim jakie to „siły” zadecydowały, że DGP w swej publikacji zamieścił takie zdania:
„Autorzy raportu rekomendują, żeby wdrażać programy, które upowszechniają nowe metody nauczania. MEN we współpracy z resortem przedsiębiorczości planuje pilotaż, podczas którego za pieniądze unijne chce w 16 (?!) szkołach nauczyć nauczycieli, jak zmienić system kształcenia. Program ma ruszyć od nowego roku szkolnego.
Miodem na serca wszystkich, którzy „oddolnie”, od wielu już lat, podejmują w swych szkołach takie działania, są takie zacytowane w tym artykule (za owym raportem) opinie pracodawców :
Szkoła to nie wojsko czy więzienie, w którym wszyscy na rozkaz mają wykonywać te same czynności w tym samym czasie. Trzeba pozbyć się schematycznego myślenia i przekonania, że zdanie nauczyciela jest najważniejsze i niepodważalne. Należy dać uczniom więcej przestrzeni do kreacji, eksperymentowania bez ponoszenia kary za porażki, możliwość podejmowania samodzielnych decyzji i współpracy. […] Trzeba pozwolić uczniom konstruktywnie się kłócić i dociekać. Nam przedsiębiorcom potrzebni są ludzie potrafiący bronić racji i walczący.”
I tylko nie mam co do jednego wątpliwości: artykuł opublikowany w ub. tygodniu przez DGP pani redaktor Klara Klinger nie napisała akurat teraz, bo akurat, przypadkiem, trafiła na raport z kierowanych przez prof. nadzw. Jana Fazlagića badań.
Skąd ta pewność? Z tego jednego fragmenty artykułu – przytoczę go jeszcze raz:
„MEN we współpracy z resortem przedsiębiorczości planuje pilotaż, podczas którego za pieniądze unijne chce w 16 szkołach nauczyć nauczycieli, jak zmienić system kształcenia. Program ma ruszyć od nowego roku szkolnego.”
Ktoś z kręgów rządowych, najprawdopodobniej jeśli nie z polecenia samego premiera Morawieckiego, to przy jego akceptacji, uznał, że nadeszła pora na ujawnienie niezależnej diagnozy polskiego systemu szkolnego, krańcowo odmiennej od propagandowej wizji „Dobrej Zmiany w Edukacji”, lansowanej uparcie i wbrew oczywistym faktom przez minister Annę Zalewska.
Ale jakie to ma znaczenie dla nas: nauczycieli „Budzących się Szkół” i innych ruchów działających na rzecz szkoły uczącej jak się uczyć, a nie szkoły nauczających nauczycieli, dla rodziców, świadomych cywilizacyjnych wyzwań, jakie stoją przed ich dziećmi, dla uczniów starszych klas podstawówki i szkół średnich, uświadamiających już sobie, że ich przyszłość nie będzie zależała od liczby punktów osiągniętych na kolejnym egzaminie, a od kompetencji, w które powinna wyposażać ich nowoczesna szkoła?
Czy to tylko rozpaczliwa próba walczącego na kolejnych przedwyborczych, partyjnych mityngach o swą przyszłość premiera Morawieckiego? Czy to przejaw wewnątrzrządowej (partyjnej) frakcji „antyzalewskiej”? Czy nie warto tych wiadomości brać na poważnie, bo to tylko kolejny fajerwerk propagandowy?
A co, jeśli jesienne wybory wygrają partie „antypisowskie”? Czy potraktują one ekspertyzę badawczą ,,Szkoła dla innowatora” jako punkt wyjścia do zaprojektowania i wdrożenia rzeczywistej reformy edukacji, ale tym razem nie systemowej a polegającej na radykalnej zmianie całego jej paradygmatu? Czy towarzyszyć temu będą odpowiednie środki finansowe? Czy wreszcie dokonana zostanie zmiana metod kształcenia nauczycieli? Nie przez akademickich uczonych-teoretyków, a w prawdziwych szkołach ćwiczeń, zatrudniających nauczycieli-praktyków, sprawdzonych we wdrażaniu „szkoły uczącej się”, pracujących już od dawna „po nowemu”? Czy zrewolucjonizują skostniałe ośrodki doskonalenia nauczycieli w taki sposób, aby i one były miejscami, w których nauczyciele z kilku-, kilkunastoletnim stażem będą mogli skutecznie przechodzić „reedukację metodyczną”?
Wiele tych pytań, ale równie wiele niewiadomych! Czas przyniesie odpowiedzi. Tylko czy dobrze zrobimy, czekając na nie bezczynnie?
*Raport w wersji elektronicznej dostępny jest na stronie:
**UWAGA: W dniu 10 kwietnia redakcja OE otrzymała e-mail następującej treści:
Szanowny Panie, publikacja „Szkoła dla Innowatora” ukazała się w ODN w Kaliszu w 2018 roku. Uniwersytet Ekonomiczny w Poznaniu nie był zaangażowany w ten projekt. Ja byłem kierownikiem projektu.
z poważaniem
dr hab. Jan Fazlagić, prof. nzw. UEP
Domyślam się, że Pan Profesor informuje o wydaniu drukiem owego Raportu…
Włodzisław Kuzitowicz