Drugi tydzień afrykańskich upałów… Nasze organizmy, w setkach lat genetycznie utrwalanej adaptacji do warunków jakie dyktuje środowisko, potrafią funkcjonować w klimacie, który nauczyliśmy się nazywać „klimatem umiarkowanym”. Ale – jak widać i czuć – nic nie jest dane raz na zawsze…
Jedyny pożytek jaki z takiego stanu rzeczy może być (ale to także nie jest pewne), to przekonanie dotąd nieprzekonanych, że proces ocieplania klimatu naszej planety jest faktem empirycznie sprawdzalnym i że postępuje.
Zakładam, że Szanowni Czytelnicy nie poczują się zawiedzeni dzisiejszym „short programem”, i że zrozumieją starszego pana wykończonego upałem…
Ale żeby nie było „pustego przebiegu” – skomentuję „felietonowo” jeden temat, który nie daje mi spokoju od kiedy dotarła do mnie ta informacja. A rzecz dotyczy komunikatu MEN o przedłużeniu do 20 sierpnia (pierwotny termin upłynął 31 lipca) naboru do trzeciej kadencji Rady Dzieci i Młodzieży Rzeczypospolitej Polskiej przy Ministrze Edukacji Narodowej.
Pierwsze o czym muszę napisać, co zasygnalizowałem już w we wprowadzeniu do materiału, zamieszczonego na stronie OE 31 lipca, to optymizm, jaki mnie ogarnął, gdy pomyślałem sobie, że nie jest tak źle, jak niektórzy myślą, ze świadomością t.zw. „współczesnej młodzieży” o otaczającej ich rzeczywistości. Mam – wiem, nie poparte empirycznie – takie przekonanie, że to po prostu spadło zainteresowanie wśród uczniów naszych szkół uczestniczeniem w tym „teatrzyku” rzekomych konsultacji społecznych. Kolejne roczniki uczniów, zwłaszcza tych trochę starszych i zainteresowa- nych działalnością pisowskiego rządu (w tym ministerstwa edukacji) już wiedzą, iż na nic się zdały liczne postulaty uczestników tego gremium w jego pierwszej i drugiej kadencji. Okazuje się, iż niewielu daje się nabrać na taką obietnicę – cytuję z informacji MEN z 2016 roku:
Rada ma charakter konsultacyjny. Zadaniem Rady Dzieci i Młodzieży RP przy MEN jest wyrażanie opinii, w tym przedstawianie propozycji w kwestiach dotyczących dzieci i młodzieży, a także tych związanych z planowanymi zmianami.
Wtedy reforma edukacji była jeszcze w fazie projektu. I co?: I nic! Zobacz: „Reforma edukacji. Uczniowie, których min. Zalewska powołała do specjalnej rady, apelują do prezydenta o… weto jej reformy”. [TUTAJ]
I jeszcze muszę (bo inaczej się uduszę) obśmiać ten fragment ministerialnej informacji:
„W związku z licznymi prośbami ze strony uczniów i rodziców…”
Wyobrażacie sobie tych zaangażowanie w wolontariat, w działalność społeczną oraz życie społeczności lokalnych i życie publiczne, tych laureatów olimpiad i konkursów, zdobywców stypendiów Premiera – w roli maminsynków, w których imieniu mama lub tata (a może oboje) telefonują lub mejlują do Pani Minister, aby ta przesunęła termin naboru, bo… No właśnie, bo co? Bo ich „cudowne dziecko” jest na Seszelach, bo ma depresję, a może się zakochało i nie zdąży zgłosić się do 31 lipca?
Nie spodziewałem się, nawet po redaktorach tekstów na oficjalną stronę MEN, aż takiego braku elementarnej przyzwoitości (nie mówiąc o rozsądku!) wobec odbiorców tego medium.
Strach pomyśleć czym zakończy się tak prowadzona rekrutacja do trzeciej kadencji RDiM, kto w wyniku ostatecznej selekcji ministerialnej tam zasiądzie i jak będzie przejawiała się aktywność tego „Towarzystwa Cyklicznych Spotkań w Stolicy”. Bo nie spodziewam się, że zasiądą tam sami Wallenrodowie…!
Włodzisław Kuzitowicz