Aby znowu nie poniosło mnie jak przed tygodniem, wybrałem temat, który – mam nadzieję – nie rozpalali mnie do równie gorących polemik i nie stworzy okazji do „meandrów bocznych”. A więc – nic o „didaskaliach” debaty o łódzkiej sieci szkół, ani o wizycie minister Zalewskiej w Urzędzie Wojewódzkim przy Piotrkowskiej. Zdecydowałem się na rozwiniecie tematu ze środowej (15 lutego) informacji, zatytułowanej „Sondaż CBOS: Polacy o reformie systemu edukacji. Czy robić referendum?”
Będzie to, w pewnym sensie, kontynuacja moich opinii, prezentowanych już wcześniej – w felietonach nr 154 i 155. Już wtedy, pisząc o przygotowaniach do nauczycielskiego strajku, jak i tydzień później – gdy wypowiadałem się o akcji zbierania podpisów pod petycją w sprawie ogólnokrajowego referendum na temat reformy oświaty – wyrażałem moje obawy co do powszechności przekonania Polaków o tym, że reforma, której symbolem i twarzą stała się minister Zalewska, jest zła i należy ją powstrzymać.
W felietonie z 29 stycznia napisałem: „Z bardzo wielu sygnałów, jaki dochodzą do opinii publicznej wiadomo, iż do strajku dążą głównie nauczyciele gimnazjów. Nie jestem przekonany o tym, że poprą go masowo nauczyciele podstawówek, zaś w szkołach ponadgimnazjalnych, zwłaszcza w liceach, hasło „strajkujmy!” nie znajduje szerokiego odzewu.” W następnym tygodniu, gdy komentowałem debatę, „Quo vadis oświato?” zamieściłem taką wypowiedź Jarosława Krajewskiego, obecnego tam dyrektora Szkoły Podstawowej nr 7 im. Orląt Polskich w Łodzi:
„Nauczyciele w pokoju nauczycielskim patrzą na siebie wilkiem. Społeczności szkolne się poróżniły, […] rodzice się poróżnili…[…] Zarządzanie konfliktem to jest to, co „pan prezes” umie najlepiej!”
Nie znałem wtedy jeszcze wyników sondażu opinii, jaki od 7 do 15 stycznia 2017 na temat „Polacy o reformie systemu edukacji” przeprowadziła Fundacja CBOS. A warto wyniki tych badań nie tylko poznać, ale i przeprowadzić ich pogłębioną analizę. Oto kilka najważniejszych wskaźników procentowych, obrazujących poglądy badanych na zadany temat:
34 proc. Polaków wiążą z reformą raczej nadzieje niż obawy, 31 proc. ma mieszane odczucia, a tylko 27 proc. częściej wyraża obawy, niż wierzy w sukces.
Jak się okazało, pomysł likwidacji gimnazjów znajduje akceptację większości Polaków. Niemal trzy piąte badanych (57 proc.) sądzi, że system edukacji z ośmioletnią szkołą podstawową, czteroletnim liceum ogólnokształcącym oraz pięcioletnim technikum będzie lepszy niż obecnie obowiązujący. Przeciwnego zdania jest tylko co czwarty badany (24 proc.), a niemal co piąty (19 proc.) nie ma wyrobionej opinii w tej kwestii.
Jakie wnioski można wysnuć z tych liczb? Jak interpretować takie a nie przeciwne przekonania większości osób badanych o celowości owych radykalnych zmian w systemie edukacji? Czy są one rzeczywiście reprezentatywne i można je uogólnić, jako obraz rzeczywistych opinii ogółu Polaków?
Po zapoznaniu się z informacjami o fundacji CBOS uznałem, że nie mam narzędzi, przy pomocy których mógłbym wiarygodnie zakwestionować jakość – i co za tym idzie – rzetelność tych badań i ich wyników. Skoro tak – nie mam wyjścia: muszę przyjąć do wiadomości, że ta reforma, tak krytykowana od wielu miesięcy nie tylko przez polityków opozycyjnych wobec rządów PiS, ale przede wszystkim przez ekspertów ze środowisk naukowych, jest przez większość obywateli oceniana jako rozwiązanie systemowe lepsze od obecnie obowiązującego.
Skoro tak – należy się zastanowić co w tym przypadku jest skutkiem, a co przyczyną. Czy ludzie tak myślą, jak rząd chciał aby myśleli i do czego byli od miesięcy – na wszystkich płaszczyznach propagandowych, podległych tej władzy – urabiani, czy może już dawno większość Polaków źle oceniała dotychczasowy system szkolny (6 + 3 + 3), a PiS dobrze wsłuchał się w „głos suwerena” i zaproponował reformę, będącą odpowiedzią na oczekiwania tej niezadowolonej większości?
Coś mi się zdaje, że bardziej prawdopodobna jest ta druga wersja interpretacji tak wysokiego poparcia społecznego dla reformy szkolnictwa. Teza ta będzie trudna do przełknięcia przez wiele ośrodków opozycyjnych wobec reformy, zwłaszcza tych inicjujących ruch referendalny czy strajkowy. Ale jestem przekonany, że lepiej spojrzeć prawdzie w oczy niż tkwić w iluzji, dającej złudną motywację do walki, która już w fazie planowania pól bitewnych skazana jest na przegraną.
Trudno pogodzić się z faktem, że żyjemy w czasach, kiedy to nie elity (intelektualne, ale i liderzy polityczni) – jak to bywało w minionej epoce – głoszą słuszne, wyprowadzone z racjonalnie udokumentowanych przesłanek cele i swym autorytetem skutecznie przekonują do nich większość obywateli, pozostających w nieprzystających do współczesnych warunków nawykach przeszłości, ale kiedy dzieje się zupełnie przeciwnie. Teraz to owe „elity” polityczne, posługując się współczesnymi narzędziami badania opinii społecznej, najpierw diagnozują stan lęków i oczekiwań społeczeństwa, a następnie – na podstawie tak zdobytej wiedzy – formułują programy wyborcze, głosząc hasła, które dają im „w majestacie reguł demokracji” wygraną przy urnach wyborczych.
Jak dowodzą tego przykłady ze Wschodu (Rosja Putina) i Zachodu (wybór prezydenta Trampa), nie dzieje się tak jedynie w naszym kraju. Słabe to pocieszenie, ale też i nikła nadzieja na szybkie i łatwe odwrócenie tego procesu.
Nie ja jeden tak postrzegam, to co się wokół nas dzieje. Nie przypadkiem zamieściłem wczoraj w naszym „Obserwatorium” wywiad z prof. Łukaszem Turskim, zatytułowany „Triumf nieuctwa”. Zacytuję tu – dla ilustracji – tę jedną myśl wypowiedzianą w owym wywiadzie przez profesora:
„Wykluczenie […] pojęcia prawdy, które akurat w naukach ścisłych zostało bardzo precyzyjnie sformułowane przez matematyka i filozofa z połowy XIX w. Williama Clifforda jako „bezpieczna prawda”, sprawiło, że wszystko się rozjechało.”
Jak wiemy, nie tylko w sferze edukacji, skuteczność działań „reformatorskich” rządu PiS jest efektem tego, że partia ta potrafi nie tylko wsłuchiwać się w podskórne lęki swego elektoratu, ale też efektywnie działa w świecie przekazu „cywilizacji prawdy alternatywnej*”…
Włodzisław Kuzitowicz
*Wysłuchaj wczorajszej audycji Weekendowy Poranek w Radiu TOK FM, zatytułowanej „Alternatywne Fakty” – TUTAJ