Tydzień nie obfitował w relacje ze szkół i przedszkoli, a w obszarze krajowych wydarzeń, nie licząc informacji o raporcie „Krzywa nauczania” i „Czarnej liście barier dla rozwoju przedsiębiorczości 2014” Konfederacji Lewiatan, na które to tematy nie wypada wypowiadać się felietonowo, aż prosi się o komentarz najnowsza decyzja kadrowa szefowej MEN –  powierze- nie przez nią 8 maja obowiązków dyrektora Ośrodka Rozwoju Edukacji, do niedawna, redaktor naczelnej TVP Warszawa.

 

Gdy przestudiuje się biografie obu pań (nieomal rówieśniczek): dziennikarki z wykształcenia Joanny Kluzik-Rostkowskiej i dziennikarki z zawodu (wykonywanego) – Aleksandry Zawłockiej decyzja ta  nie powinna być takim wielkim zaskoczeniem.

 

Obie panie od 1989 roku pracowały w „Tygodniku Solidarność”, obie mają za sobą podobne doświadczenie reporterskie: Kluzik-Rostkowska była korespondentką zagraniczną, m.in. w Bośni i Czeczenii, zaś Zawłocka była korespondentem wojennym w Izraelu w czasie wojny w Zatoce, a także w Chorwacji, Serbii, Sarajewie i Kambodży. Obie panie mają w swej biografii współpracę ze środowiskiem prawicowym w jego pisowskiej wersji: w czasie, gdy rządził PiS – Aleksandra Zawłocka była dyrektorem – redaktorem naczelnym TVP Warszawa, zaś Joanna Kluzik-Rostkowska pełniła obowiązki najpierw wiceministra, a w ostatniej fazie rządów PiS – ministra w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej.

 

No cóż, każdy ma prawo mieć swoich znajomych i nie można wymagać, aby ten fakt wykluczał możliwość awansowania fachowców. Rzecz w tym, że w tym przypadku trudno jest tak jednoznacznie wyrokować o kompetencjach, jakie powinien mieć dyrektor ORE. Dotychczasowe doświadczenia z poprzednimi szefami tej instytucji nie dostarczają jednoznacznych wskazówek. Nie licząc nauczycielki-załozycielki OSKKO – Joanny Berdzik, którą to dyrektorowanie w ORE doprowadziło do awansu na wiceministra edukacji, poprzednicy na ogół się nie sprawdzali.

 

Trudno w tym przypadku wróżyć z fusów oficjalnych biografii pani Aleksandry Zawłockiej. Miejmy nadzieję, że nie przyszła do Ośrodka z zadaniem doprowadzenia do jego likwidacji. Bo wygląda na to, że w tym nowa p.o. dyrektora doświadczenia posiada. Zdobyła je w „Expressie Wieczornym”, którego była w latach 1996–1998 wicenaczelną, a który upadł tuż po jej odejściu. To samo powtórzyło się w 2002 roku z dziennikiem „Życie”, w którym pełniła tą samą funkcję – aż do „sztandar wyprowadzić”.

 

Zawsze pozostaje jeszcze jedna opcja: że nowa szefowa ORE zdyskontuje swoje doświadczenia wyniesione z pracy na takim samym jak w poprzednich redakcjach stanowisku w tabloidowym  „Super Expressie”. Jeśli nie uda jej się, aby było lepiej, to zawsze może być weselej!

 

Włodzisław Kuzitowicz

 

Przeczytaj także w „Rzeczpospolitej”: Szefowa MEN daje prace koleżance

 

 



Komentarze niedostępne