W zamieszczonym 24 września 2022 roku materiale pt. „Analiza tegorocznych zmian na stanowiskach dyrektorów w łódzkich szkołach” był taki fragment:
Drugą szkołą w której dotychczasowy dyrektor postanowił nie przestępować do konkursu, ale pozostać w tej szkole jako nauczyciel, jest SP nr 35. Tym byłym już dyrektorem, z 15-letnim stażem dyrektorskim, jest – dziś 50-leni Krzysztof Durnaś. On także przygotowywał do tej „podmiany” jednego z nauczycieli, pracującego jako pedagog szkolny. Plan się powiódł, a kolega Durnaś od 1 września pracuje w tej szkole jako… pedagog szkolny.
Postanowiliśmy poznać bliżej owego dyrektora, o którym wówczas wiedzieliśmy, że pracował w tej szkole jako pedagog szkolny. Najlepszą formą pozyskania informacji „z pierwszej ręki” jest rozmowa, przeto do owej szkoły aby przeprowadzić z nim wywiad, udał się redaktor Włodzisław Kuzitowicz. I oto jakie nowe ciekawe informacje pozyskał :
Foto: www.m.facebook.com
Dyrektor Paweł Sądej w Sali gimnastycznej SP nr 35 w Łodzi, podczas uroczystego rozpoczęcia roku szkolnego 2022/2023
Wywiad z Pawłem Sądejem
od 1 września 2022 roku dyrektorem SP nr 35 w Łodzi
Włodzisław Kuzitowicz: – Na jakim etapie życia pomyślał Pan, że chce zostać nauczycielem?
Paweł Sądej: – Jeszcze w Szkole Podstawowej. (SP nr 162 przy ulicy Powszechnej w Łodzi – WK). Już wtedy myśląc o tym co będę robił gdy dorosnę, myślałem, że chcę zostać nauczycielem matematyki. Wszystko dzięki wspaniałej nauczycielce tego przedmiotu – Pani Małgorzacie Ziemickiej. Planu tego nie zmieniłem także w czasie gdy byłem uczniem XXV LO w Łodzi, co było zasługą mojego kolejnego nauczyciela matematyki. Po maturze – konsekwentnie – studiowałem matematykę na UŁ, ale – po zaliczeniu pierwszego roku – zrezygnowałem z kontynuowania tych studiów. Bo już wtedy inne obszary pracy z dziećmi i młodzieżą zaczęły mnie fascynować.
A było to konsekwencją stażu, jaki wcześniej odbyłem w stowarzyszeniu Pracownia Alternatywnego Wychowania i po roku zostałem wychowawcą w Środowiskowej Świetlicy Socjoterapeutycznej dla dzieci w wieku 3-6 lat oraz dla dzieci i młodzieży w wieku 7-18 lat.
Po rezygnacji z matematyki – w latach 2000 – 2005 – studiowałem, także na UŁ, pedagogikę społeczną – w zakresie pracy opiekuńczej i socjalno-wychowawczej, którą ukończyłem broniąc pracę magisterską na temat – jakżeby inny: „Opinia użytkowników Środowiskowej Świetlicy Socjoterapeutycznej działającej przy Pracowni Alternatywnego Wychowania, na temat działalności instytucji”.
W.K. – Już jako magister pedagogiki podjął Pan pracę zawodową – gdzie, w jakiej roli?
P.S. Moim pierwszym miejscem pracy zawodowej po studiach był Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Łodzi, gdzie w2010 roku zostałem zatrudniony na stanowisku specjalisty ds. pracy z rodziną, a konkretnie jako asystent rodziny. Mojemu nadzorowi podlegały tzw. „mieszkania chronione”, w których zamieszkiwali usamodzielnieni wychowankowie domów dziecka. Pracowałem tam do 2017 roku. W tym czasie, w latach 2011 – 2012 byłem społecznym kuratorem sądowym w Rejonowym Sądzie Rodzinnym i Nieletnich dla Łodzi-Śródmieście. Poza tym, w latach 2011 – 2018 działałem także w łódzkim Towarzystwie Przyjaciół Niepełnosprawnych, sprawując opiekę nad osobami niepełnosprawnymi z zaburzeniami psychicznymi.
Ponadto – od roku 2012, ale już na umowie o pracę, byłem nauczycielem techniki i wychowawcą klasy w Publicznym Gimnazjum nr 54 przy Młodzieżowym Ośrodku Socjoterapii nr 1 w Łodzi przy ulicy Wapiennej na Kozinach. Prowadziłem tam zajęcia z młodzieżą zagrożoną niedostosowaniem społecznym, którzy byli jednocześnie uczniami tego gimnazjum i podopiecznymi MOS. Pracowałem tam także do 2018 roku.
W.K. – Wszystkie te formy aktywności skończyły się w roku 2018. Dlaczego?
P.S. – Od września 2018 roku zatrudniłem się w przyszpitalnej Szkole Podstawowej Specjalnej nr 201, działającej przy Oddziale Dziennym dla Dzieci Specjalistycznego Psychiatrycznego ZOZ w Łodzi, czyli szpitala psychiatrycznego, nazywanego popularnie „Kochanówką”. Byłem tam nauczycielem zająć pozalekcyjnych. Ale dwa lata wcześniej – w 2016 roku – zostałem pedagogiem szkolnym w Publicznym Gimnazjum nr 13 w Łodzi przy ul. Wici na osiedlu Teofilów i pracowałem tam do roku 2019.
Ale prawdziwa zmiana zaszła w 2019 roku, kiedy w wieku 34 lat zostałem zastępcą dyrektora w jednym z łódzkich Domów Dziecka dla Małych Dzieci – konkretnie tym przy ul. Lnianej – także na Teofilowie. Tak naprawdę to w obszarze codziennego zarządzania byłem tam szefem, gdyż trzy działające w Łodzi tego typu placówki, podlegające Miejskiemu Ośrodkowi Pomocy Społecznej, mają jednego dyrektora, urzędującego w DMD przy ul. Drużynowej, a dwa pozostałe – ten na Stokach przy ul. Zbocze i ten przy ul. Lnianej – zarządzane są przez zastępców dyrektora. Pracowałem tam jednak tylko ten jeden rok kalendarzowy – od stycznie do grudnia. Już wtedy bardziej pociągała mnie praca w szkolnictwie, dlatego kiedy zaproponowano mi stanowisko wicedyrektora w zespole szkół dla dorosłych w Centrum Nauki i Biznesu „Żak” w Łodzi podjąłem to wyzwanie. Pracowałem tam od stycznia 2020 do września 2021 roku.
W.K. – Sądząc po datach, które Pan wymienia – zbliżamy się do czasu, kiedy znalazł się Pan w SP nr 35?
P.S. – Tak. Właśnie jesienią 2022 roku pojawiła się oferta zatrudnienia w tej szkole w roli pedagoga szkolnego – na zastępstwo, bo pani która dotąd była tam pedagogiem poszła na urlop dla poratowania zdrowia. Był to dziwny czas – najpierw – od 24 października – uczniowie klas IV – VIII, a od 9 listopada uczniowie klas I – III przeszli na nauczanie zdalne, aby powrócić do szkoły w maju – na parę tygodni przed końcem roku szkolnego. Potem były wakacje, a od 1 września wróciła po urlopie pani pedagog.
I wtedy – od 1 września 2021 roku – dyrektor szkoły zaproponował mi pracę wychowawcy w świetlicy szkolnej, którą podjąłem.
W.K. – Czy dobrze słyszę? Dyrektorem szkoły został były wychowawca świetlicy, po trochę ponad rocznym okresie pracy w tej szkole? Kto to wymyślił? Pan chyba sam na to nie wpadł?
P.S. – To prawda – byłoby to przejawem mojej megalomanii. W skrócie relacjonując – wydarzenia potoczyły się tak: Najpierw dotychczasowy dyrektor – pan Krzysztof Durnaś – ogłosił, ze nie będzie ubiegał się o czwartą kadencję dyrektorowania. Wśród nauczycielek i nauczycieli zaczęły się rozważania co w tej sytuacji można zrobić, aby w szkole nie pojawił się ktoś zupełnie obcy. Nie wchodząc w szczegóły – gdy ogłoszono konkurs na dyrektora tej szkoły, wykrystalizowały się dwie kandydatury z grona rady pedagogicznej: postanowił przystąpić do konkursu jeden z wieloletnich jej nauczycieli – oraz ja – pod namową znaczącej liczby członków rady. Co dalej było nie jest wszak tajemnicą – w kwietniu 2022 roku, decyzji komisji konkursowej, zostałem dyrektorem Szkoły Podstawowej nr 35 w Łodzi.
W.K. – Mija drugi miesiąc Pana pracy jako dyrektora szkoły. Jakie ma Pan pierwsze wrażenia? Nie żałuje Pan, że wskoczył do nieznanej, głębokiej wody jaką jest zarządzanie szkołą, i to w tak trudnych warunkach – nazwijmy to – zewnętrznych?
P.S. – Warunki rzeczywiście nie sprzyjają. Uczniowie mają wiele różnorakich potrzeb, a sami rodzice ogrom oczekiwań. Na szczęście atmosfera panująca w naszej Radzie Pedagogicznej bardzo motywuje do pracy i podejmowania codziennych wyzwań. Warunki zewnętrzne są jedynie warunkami zewnętrznymi, trochę jak z pogodą. Jest oczywiście miło, jeśli sprzyjają one dobrej atmosferze w edukacji. Nie zawsze jednak może być tylko i wyłącznie miło, a człowiek jednak uczy się radzić sobie z przeciwnościami właśnie wtedy, kiedy one występują.
W.K. – Przypadek zrządził, że wchodziłem do szkoły aby przeprowadzić z Panem tę rozmowę akurat podczas tzw. długiej przerwy. Stąd moja obserwacja, że szkoła ma bardzo wielu uczniów. Ilu?
P.S. – Ten rok szkolny rozpoczęliśmy z około pięćsetką uczennic i uczniów, co wymusiło pracę na tzw. dwie zmiany.
W.K. Nie spodziewałem się takiej sytuacji w szkole, której rejonem są stare osiedla, gdzie zazwyczaj mieszkają głównie starzy ludzie i dzieci w wieku szkolnym nie ma tak wiele. Skąd taka ich duża liczba?
P.S. – Bo mamy bardzo wielu uczniów z poza rejonu. I sytuacja ta trwa już od wielu lat.
W.K. – Znam już taką szkołę – jest to SP nr 81 przy ul Emilii Platter. Ale tamta szkoła znana jest jako liderka ruchu „Budzących się Szkół”. A czym przeciąga rodziców uczniów z poza rejonu ta szkoła?
P.S. – Życzliwa atmosfera, współpracujący nauczyciele, dobra oferta zajęć dodatkowych, dobra kuchnia (nie catering!), dobrze wyposażone boisko, długo działająca świetlica i przemiły dyrektor! Poprzedni. Mam nadzieję, że i ten nowy będzie tak odbierany…
W.K. – To już pora, abym zapytał o najważniejsze elementy programu kierowania szkołą, który zawarł Pan w ofercie konkursowej. Czy dziś, po prawie dwu miesiącach pracy na tym stanowisku, widzi Pan możliwość ich realizacji? Czy teraz zrezygnowałby Pan z niektórych elementów, a jako priorytetowe przyjął inne?
P.S. – Na chwilę obecną staram się wprowadzać po kolei wszystkie swoje założenia. Trudności będą związane oczywiście z elementami, które wymagają znacznego wkładu finansowego, jednak liczę, że i „droższe” elementy mojego projektu (jak np. szkolny radiowęzeł) uda się z czasem wcielić w życie.
W.K. – Na zakończenie naszej rozmowy korci mnie, aby zapytać o Pana – tak zapracowanego od zakończenia studiów, wciąż młodego człowieka – sytuację rodzinną, zainteresowania, co Pan robi kiedy ma już chwile czasu wolnego?
P.S. – Czasu wolnego brakuje mi chyba tak samo, jak większości z nas. Staram się nie narzekać, lecz doceniać te które się pojawiają. Na co dzień jestem raczej uporządkowany, więc lubię porządki, prace w ogrodzie, prace polowe (W 2015 roku przeprowadził się – z wyboru – z Łodzi na wieś, niedaleko Lutomierska – WK), starą porcelanę i dobra strawę.
W.K. – Dziękuję za rozmowę i życzę nadal takiego zapału do pracy, jaki przejawiał Pan na dotychczasowej drodze swej kariery zawodowej.