Foto: www.google.com
Siedziba VI Liceum Ogólnokształcącego im. J. Lelewela w Łodzi
W dzisiejszym (14 lutego 2022r.) regionalnym dodatku „Gazeta Wyborcza ŁÓDŹ” (wersja elektroniczna) zamieszczono zapis rozmowy, jaki z Małgorzatą Caban – dyrektorką VI Liceum Ogólnokształcącego im. Joachima Lelewela w Łodzi przeprowadziła red. Sandra Kmieciak. Już tytuł jakim ten tekst opatrzono: „Efekt „lex Czarnek”: „gdyby w szkole doszło do samobójstwa, dyrektor nie pomoże uczniom” informuje co było motywem przewodnim tej rozmowy. Oto fragmenty tego wywiadu:
Sandra Kmieciak: Ma pani nadzieję, że prezydent zawetuje „lex Czarnek” i będziemy mogli zapomnieć o tym, że pojawiła się taka propozycja nowelizacji prawa oświatowego?
Małgorzata Caban: Liczę na mądrość pana prezydenta.
-Czuje pani, że traci kontrolę nad szkołą? Jej charakterem, tym, co się w niej dzieje?
–Obawiam się, że wielu dyrektorów ma poczucie, że próbuje się ich sprowadzić do roli administratorów szkoły, którzy nie będą mieli wpływu na kształtowanie tego, co się dzieje w ich placówce. Każda szkoła ma swoją specyfikę, powinna być ukierunkowana na zdobywanie określonej wiedzy, umiejętności kreowania siebie, swojej przestrzeni i poglądów. Dyrektor powinien zadbać o to, aby szkoła sprostała oczekiwaniom i potrzebom młodych ludzi. W mojej szkole nauczyciele są kompetentni, przekazują wiedzę merytorycznie, opierając się na przyjętych programach nauczania, są mądrzy i rzetelni, nie widzę potrzeby sprawowania dodatkowej kontroli. […]
-Boi się pani sytuacji, gdy w szkole wydarzy się coś złego, np. dojdzie do aktów przemocy, samobójstwa, a pani nie będzie mogła szybko zareagować i dopuścić do pracy z uczniami wyspecjalizowanych psychologów z zewnątrz? Bo zgodnie z prawem będzie pani musiała dwa miesiące wcześniej poprosić o zgodę kuratora.
–To może być ogromny problem. Ze zdrowiem psychicznym uczniów jest coraz gorzej. Młodzi ludzie bardzo źle znieśli poprzednie zamknięcie, obecne przerwy w nauczaniu stacjonarnym, brak kontaktu z rówieśnikami. Dostać się do poradni psychologicznej jest bardzo trudno, obłożenie jest ogromne, na wizyty trzeba długo czekać. Zatrudniam w szkole pedagoga, ale zdaję sobie sprawę, że jego możliwości w zestawieniu ze skalą potrzeb są niewielkie. W sytuacjach kryzysowych niezbędna jest szybka pomoc specjalistów z zewnątrz. Nie wiem, jak będę sobie z tym radziła.
Czy planowanie jakichkolwiek zajęć z tak dużym wyprzedzeniem ma sens?
–Szkoła planuje zajęcia z profilaktyki z wyprzedzeniem na cały rok szkolny. Odbywa się to w porozumieniu z rodzicami, radą pedagogiczną i pedagogiem szkolnym. Ale szkoła jest dynamicznym tworem i często spontanicznie pojawia się potrzeba spotkania ze specjalistami, przeprowadzenia zajęć, warsztatów. Młodzież ma problem tu i teraz, trudno powiedzieć, jak on się rozwinie przez dwa miesiące oczekiwania na decyzję kuratora. Czy pożar ugasi się samoistnie, czy rozrośnie w sposób nieobliczalny. Dlatego zdarza się, że na zasadzie szybkiej interwencji zapraszam specjalistów z zewnątrz, którzy wspierają młodych ludzi. Teraz nie będzie już takiej możliwości. Zostaną tylko długoterminowe plany, w dodatku weryfikowane przez kuratora, więc część z nich może w ogóle nie dojść do skutku. […]
-Czy zdarzyło się, że rodzice zaprotestowali przeciwko zaproszeniu jakiejś organizacji do szkoły?
-Nie, nigdy.
–Teraz też mogą nie mieć nic przeciwko, ale jeśli kurator będzie miał, to dana organizacja i tak do szkoły nie wejdzie.
–Prawa rodziców do decydowania o edukacji swoich dzieci zostaną ograniczone. Dotychczas to rodzic miał decydujący wpływ na realizację dodatkowych zajęć w szkole. Zgodnie z nowym prawem decyzyjność rodziców zastanie zmniejszona. Chciałabym, żeby szkoła utrzymała demokratyczny charakter.
-Miała pani sygnały od rodziców zaniepokojonych „lex Czarnek”?
–Tak, wiele osób dzwoni, pyta, jak szkoła będzie funkcjonowała po ewentualnym wejściu w życie tego prawa.
Palna treść wywiadu „Efekt „lex Czarnek”: „gdyby w szkole doszło do samobójstwa, dyrektor nie pomoże uczniom” – TUTAJ
Źródło: www.lodz.wyborcza.pl/lodz/