Foto: www.szkola2030.pl
Dr hab. Małgorzata Żytko, prof. UW, kierowniczka Zakładu Wczesnej Edukacji i Kształcenia Nauczycieli na Wydziale Pedagogicznym Uniwersytetu Warszawskiego
Na portalu ONET zamieszczono wczoraj (16 grudnia) zapis rozmowy, którą z prof. Małgorzatą Żytko przeprowadziła redaktorka tego portalu Ewa Raczyńska. Publikację tę zatytułowano: Prof. Żytko: jeśli chcemy, by uczniowie byli biernymi wykonawcami poleceń, niczego w edukacji nie zmieniajmy
Oto wybrane pytania i odpowiedzi na nie oraz link do pełnej wersji wywiadu:
Ewa Raczyńska/Onet: – Ogłoszone zostały wyniki Międzynarodowego Badania Wyników Nauczania Matematyki i Nauk Przyrodniczych TIMSS, które przeprowadzane są co cztery lata. Tym razem Polska, na 59 państw, zajęła 26 miejsce z matematyki i 16 z przyrody, cztery lata temu odpowiednio było to 17 i 9 miejsce. Resort edukacji tłumaczy, że wyniki to efekt strajku nauczycieli w 2019 roku i tego, że do badania przystąpili uczniowie, którzy jako sześciolatkowie rozpoczęli szkolną edukację.
Prof. Małgorzata Żytko: – Warto powiedzieć, że są to kolejne badania, które pokazują obraz tego, co osiągają uczniowie na pierwszym etapie edukacyjnym. Niestety niewiele się mówi na temat tych badań. Po ogłoszeniu wyników nie pojawiły się głębsze komentarze ekspertów, nie stały się one przedmiotem debaty społecznej, punktem wyjścia do dyskusji na temat tego, co na przykładzie tych wyników warto by było zmienić.
E.E: – Zrzuca się odpowiedzialność na nauczycieli, co bardzo wyraźnie wybrzmiewa w przekazie ministerstwa.
M.Ż.: – Jest to błędem i pokazuje bardzo powierzchowny, polityczny i ideologiczny sposób myślenia, a nie zagłębienie się merytorycznie w to, co te badania nam mówią. A one pokazują, że rzeczywiście wyniki w obszarze przyrodniczym i matematycznym się obniżyły, choć generalnie nadal sytuujemy się w średniej krajów europejskich. Niemniej tym, co powinno nas zaniepokoić, to przyrost procenta dzieci, które osiągają najniższe wyniki w porównaniu z wynikami badań sprzed czterech lat. Nie zmienił się odsetek dzieci, które są w skali najwyższych wyników, natomiast wyraźnie ci ze średniej puli spadli do tej z niższymi. Tym powinniśmy się zainteresować.
Ponadto nasi uczniowie, patrząc na zakres zagadnień tematycznych, które są w naszej podstawie programowej w porównaniu problematyką zawartą w badaniu TIMSS, zajmują dalekie miejsca. Oznacza to, że zakres materiału, jaki jest im proponowany na pierwszym etapie edukacji, jest zdecydowanie poniżej ich możliwości rozwojowych w tym wieku.
I to jest coś, na co chciałaby zwrócić dużą uwagę, dlatego że powracamy do dyskusji, która toczy się już od wielu lat, a w której podkreślamy, że propozycja treści, umiejętności, które pojawiają się w podręcznikach i w podstawie programowej, nie daje możliwości wykorzystania potencjału dzieci, niejednokrotnie ma infantylizujący charakter. A to ma wpływ na spadek motywacji dzieci do uczenia się.
My nie rozwijamy ich zainteresowań, nie dajemy szansy, by angażowały się choćby w aktywność obywatelską na rzecz problemów, które wiążą się z obszarem przyrodniczym, nie tylko ochroną przyrody, ale też aktywnym uczestnictwem w kształtowaniu tego środowiska. Przecież dzieci bardzo się tym interesują. Jest to obszar, który je fascynuje i one o tym świecie, który jest wokół nich, chcą wiedzieć więcej, poznawać go, eksplorować, eksperymentować.
Wyniki badań TIMSS wskazują na słabsze wyniki polskich uczniów w zakresie wiedzy, rozumowania i myślenia naukowego w obszarze nauk przyrodniczych. […]
E.R.: – Szkoła dzisiaj z całą pewnością uczy jednego: masz być najlepszy ze wszystkiego, albo całą swoją energię poświęcić temu, z czym sobie nie radzisz.
M.Ż.: – Niestety tak jest. Jeżeli mówimy o pewnym kontekście, w jakim funkcjonuje szkoła, o systemie wartości, który jest społecznie propagowany, to szkoła wymusza i utrwala rywalizację, nie uczy współpracy.
Poprzez system silnego testowania, nastawienia na wynik, tworzenia rankingów i presji rodziców, uczeń dostaje informację: masz wypaść jak najlepiej na egzaminach, bo od tego zależy twoja dalsza kariera. Nie jest ważne, czy będzie potrafił współpracować z kolegami, czy będzie empatyczny, czy będzie się udzielał w obszarach społecznych, rozwijał swoje zainteresowania. Nie, uczeń ma osiągnąć to, co w standardach wyznaczono, czyli przyswoić jakiś wąski zakres wiedzy i umiejętności, bo od tego zależy jego przyszłość.
Z drugiej strony, jak nauczyciel ma uczyć kooperacji i twórczości dzieci, skoro ogranicza się jego autonomię, kiedy brakuje do niego zaufania, kiedy mamy hierarchiczny system zarządzania oświatą. Z nauczycielami nie konsultuje się rozwiązań, nie ma partnerstwa, konsultacji społecznej. Brakuje obywatelskiego myślenia na temat edukacji. Tu tkwi nienaruszalne źródło całej sytuacji, z którą w edukacji mamy do czynienia.
Jeśli nie odejdziemy od rywalizacji, indywidualizmu, dominacji konkurencyjności na rynku pracy, nie zmienimy myślenia, że najważniejszy jest dobrostan człowieka i to zarówno ucznia jak i nauczyciela, to nic się nie zmieni. A ten dobrostan powinien być oparty właśnie na zaufaniu zarówno do jednej, jak i drugiej strony i wspieraniu tego zaufania, a także relacyjnego podejścia do edukacji, z poszanowaniem podmiotowości i godności aktorów w niej uczestniczących […]
Ostatnim tematem tej rozmowy był „model” dyrektora szkoły:
E.R.: – Wyobraziłam sobie takiego dyrektora, który mówi do swoich nauczycieli: słucham, jakie macie pomysły, oddaję wam pałeczkę, o resztę się nie martwcie, bo ja zadbam o to, żebyście mogli pracować ze swoimi uczniami w sposób, który uważacie za najlepszy dla nich i dla was.
M.Ż: – Kiedyś w ramach ogólnopolskich badań trzecioklasistów robiliśmy także wywiady z dyrektorami szkół. Wyodrębniłam wówczas dwa typy: dyrektor “szkoła to ja” i dyrektor “szkoła to my”. Różnicę było widać na poziomie języka, którym się dany dyrektor wypowiadał. Ten od “szkoła to ja” mówił, że trzyma wszystko i wszystkich w jednej ręce, że do niego zawsze należy ostateczna decyzja dotycząca podejmowanych w szkole działań, a personel mu podlega.
Natomiast dyrektor “szkoła to my” dywersyfikował odpowiedzialność, dawał nauczycielom możliwość pokazania swojego potencjału, sam ich wspierając, koordynując i jednocześnie zapewniają godziwe warunki realizacji podejmowanych działań.
Niewiele się zmieni w polskiej edukacji, jeśli ten mocno się trzymający, niedemokratyczny, hierarchiczny system będziemy podtrzymywać. Moją nadzieję budzi oddolny ruch nauczycieli, dyrektorów i rodziców, którzy na przekór wszystkiemu kreują zmiany i tworzą pozaformalne sieci współpracy. Kropla drąży skałę, a naszym obowiązkiem – ludzi nauki, kształcących nauczycieli jest wspieranie tych działań.
Cały wywiad „ Prof. Żytko: jeśli chcemy, by uczniowie byli biernymi wykonawcami poleceń, niczego w edukacji nie zmieniajmy” – TUTAJ
Źródło: www.kobieta.onet.pl