Robert Raczyński zamieścił wczoraj (12 stycznia 2023 r.) na swoim blogu „Eduopticum” kolejny tekst – tym razem podejmując polemiką z prof. Czachorowskim. Poniżej zamieszczamy dwa fragmenty tego posta odsyłając w celu zapoznania się z pełną jego wersją do źródła.

 

 

Sztuczna inteligencja nas zmieni/odmieni?

 

Prof. Stanisław Czachorowski zmierzył się z enigmą sztucznej inteligencji, która zaczyna pojawiać się w oświacie. To nie jest łatwy temat do analizowania, nic więc dziwnego, że pojawia się mnóstwo wątków, luźnych skojarzeń, a także mieszanina obaw i nadziei. Wiem, jak to jest, bo sam od dłuższego czasu próbuję odnieść się do problemu, nie jestem z tych prób zadowolony i chyba jeszcze nie będę. Dorzucę zatem kilka pytań i wątpliwości do jego projekcji.

 

Zgadzam się z tezą główną tekstu (póki co, AI nie jest bytem samodzielnym, więc przypisywanie jej sprawczości byłoby nadużyciem i łatwym samousprawiedliwieniem). Ze szczegółami już niekoniecznie. Autor, jak się zdaje, łudzi się, że z realiami kształtowanymi przez AI poradzimy sobie (niektórzy, ci „świadomi” sobie poradzą) jak z każdą inną technologią, że wystarczy po prostu dobra wola, człowieczeństwo i odpowiedni manual. Ja obstawałbym przy mniej optymistycznym scenariuszu – sztuczna inteligencja nas zmieni, być może nie do poznania. Przyjrzyjmy się szczegółom, które nie wydały mi się oczywiste:

 

Przed nami ogromne wyzwanie by nauczyć się żyć w nowym środowisku i z nowymi relacjami z nieludzkimi elementami naszego ekosystemu społecznego. – Takie ujęcie sprawy, choć ogólnie logiczne, sugeruje, że społeczeństwa kiedykolwiek podejmowały (lub podejmować będą) świadome próby uczenia się życia w nowym środowisku wytworzonym przez zaistniałe w nim przełomowe zmiany np. rewolucję industrialną. Tymczasem mówimy o doświadczeniu wielopokoleniowym – nie ma tu miejsca na jakikolwiek uświadomiony i ukierunkowany proces edukacyjny, zaplanowany, z rozpisanymi celami, itp. Mówię o tym nie dlatego, że Autor to wyraźnie sugerował, ale dlatego, że tak właśnie widzą oświatę niektórzy postmodernistyczni optymiści. […]

 

Do czego potrzebny jest czy będzie człowiek w wieku XXI? – W chwili obecnej, nie mamy perspektywy do takiej refleksji, a w przyszłości człowiek będzie już zupełnie inną istotą, dla której dzisiejsze standardy nie będą musiały/mogły stanowić żadnego punktu odniesienia. Tym samym, zastanawianie się nad sensem istnienia istoty, która najprawdopodobniej nie będzie dzieliła z nami kodu kulturowego (jeśli nawet biologiczny, tak) nie przyniesie nic konstruktywnego – sens ukryty jest jedynie w indywidualnym postrzeganiu świata i siebie samego przez każdego człowieka, niezależnie od czasu, w którym przyszło mu żyć.

 

Czy potrafimy się dostosować? Odkryć dobre strony AI i sensownie je wykorzystać? Narzędzie jest tylko narzędziem. – Takie pytania mają sens jedynie przy założeniu, że AI jest narzędziem, jak każde inne i że potrzebujemy jedynie czasu, by je opanować. Obawiam się, że z AI nie będzie to takie oczywiste – nawet inteligencja pozbawiona świadomości, ale porównywalna z ludzką lub nieźle ją naśladująca, będzie wymagała wyrzeczenia się części kompetencji „ludzkich”. W przeciwnym razie, nigdy nie będziemy w stanie tej inteligencji w pełni spożytkować, a chyba wszyscy doskonale zdajemy sobie sprawę, że człowieka nic nie jest w stanie powstrzymać, jeśli uzna, że coś jest wykonalne i może mu się to przydać – żadne wartości, tradycje, moralności nie są wtedy liczącą się przeszkodą. Nie sądzę, by AI była kontrolowalna i nie muszę przy tym sięgać do tanich, popkulturowych klisz SF. Z podmiotowości zrezygnujemy dobrowolnie – to już się dzieje.

 

O narastającym rozdzieleniu w zawodzie nauczycielskim, niczym ze specjacją rozrywającą, jeszcze napiszę. – Nauczycielskiej ewolucji, a zwłaszcza „specjacji” w tej grupie zawodowej, poświęciłem dwa własne eseje, a sądząc po wcześniejszych wypowiedziach prof. Czachorowskiego, chyba wiem, czego spodziewać się po tej deklaracji. Nie czuję się wystarczająco kompetentny, by pouczać biologa, ale ewolucja wydaje się przewidywalna, czy też deterministyczna jedynie z odpowiednio odległej perspektywy. Przewidywanie jakimi ścieżkami „powinna” podążyć jest obarczone ludzkim poczuciem celowości i przypisywaniem jej „antropologicznego” sensu. A poza tym, punkt odniesienia w postaci wiedzy własnej zbędny wydaje się jedynie żadnej wiedzy nieposiadającym, mylącym wiedzę z dostępem do informacji lub też pragnącym taki, akurat dominujący ogląd rzeczywistości interesownie wykorzystać.

 

Umiarkowany optymizm Autora, przekonanego i przekonującego, że odpowiednio dostosowani (czyt. oportunistyczni) użytkownicy AI, korzystający „właściwie” z jej dobrodziejstw przetrwają, zgodne jest oczywiście z ideą doboru naturalnego. Problem w tym, że przedstawiona identyfikacja predyktorów tego dostosowania jest wątpliwa. Jest to po prostu ekstrapolacja obserwowanych trendów, które dla AI nie będą miały żadnego znaczenia. Ona dzisiaj jeszcze dostosowuje się do zadanej narracji, więc przy zachowaniu współczesnego dość imponującego „prymitywizmu” algorytmu, oportunistycznie może uszczęśliwić naiwnego użytkownika narracją miłą jego sercu. Kiedy jednak będzie mogła dorwać się do wszelkich zasobów, wybierze opcję zapewniającą najmniejszy opór ze strony środowiska, czyli niekoniecznie tę, która wydaje się optymalna dla „postępowych” środowisk pedagogicznych. Dość naiwnie optymistycznym jest myślenie, że da się ją po prostu „przeprogramować” (zmanipulować) innym zestawem danych. To może być spowodowane nie tylko niemożliwością odłączenia AI od Sieci, ale przede wszystkim podatnością ludzi na stadną manipulację – już dziś (a raczej od zawsze), dla większości nie liczy się to, co sami sądzą (chętnie rezygnują z osądu), ale to, co sprzedają im boty, Radio Maryja lub inny odpowiednio wpływowy przekaźnik. Właściwie skalibrowane (a wkrótce samoorganizujące się) algorytmy są w stanie wytworzyć dowolną modę lub zapotrzebowanie – kompetencje „ludzkie” są jedynie statystycznie niczym się niewyróżniającą możliwością i w żaden sposób nie muszą być faworyzowane. Nie zapominajmy również, że w odpowiednio (ale nie za bardzo) odległej perspektywie, AI będzie nieodróżnialna od naturalnego środowiska, i to nie MEN-y, ani „obudzeni” tego świata będą decydować o jego cechach, lecz anonimowy tłum w interakcji z tymże środowiskiem. W tym sensie AI jest nieprzewidywalna…

 

 

Cały tekstSztuczna inteligencja nas zmieni/odmieni?”  –  TUTAJ

 

 

Źródło: www.eduopticum.wordpress.com/

 



Jedna odpowiedź to “Robert Raczyński snuje pesymistyczną wizję przyszłości świata z AI”

  1. Robert Raczyński napisał:



    Swoją wizję nazwałbym raczej realistyczną niż pesymistyczną. Uważam, że w tym wypadku nie mamy zbyt wielu danych, by kierować się w przewidywaniach jedynie ekstrapolacją trendów. Swój realizm opieram raczej na jakiej takiej znajomości ludzkiej natury, jej nieodmiennego oportunizmu i instynktów stadnych.

Zostaw odpowiedź